| |
Kolego Leszku!
Był sobie (jeszcze płynie) piękny potok w miejscowości Rytro. Łowiłem tam pstrągi przez ponad 30 lat. Na moich oczach, przez ten okres, doprowadzono(doprowadziliśmy pewnie) ten niewielki strumień do całkowitej degradacji ekologicznej. Matki zabraniają dzeciom kąpać się w tej wodzie. Już nawet "miejscowi" przestali tam kłusować. Ja jednak kilka razy w roku przebieram się w strój "muszkarza" i wyciągam tam ryby nawet po 40cm. Wpuszczam je do wody.Nikt mi ie wierzy, że tam jeszcze coś pływa. I będzie pływało dopóki w tym "czymś" będzie trochę natltnionej wody. Bo pstri bardziej przywiązują się do stałego trybu życia niż ludzie.
Ale dosyć tego nudzenia. Może jestem staroświecki ale popieram Twoje zdanie w tej sprawie. Muszkarstwo to coś takiego, gdzie nie wystarczy sam regulamin połowów-nawet najlepszy. To taki "sport" gdzie sami musimy ustalać rozsądne normy właśnie dla siebie a nie dla innych. Nowinki są dobre ale w granicach rozsądku. Przy obecnej miniaturyzacji i rozwoju elektroniki "za chwilę" będziemy wiązali muszki na podzespołach elektronicznych.
Nasze owady będą mogły ruszać nóżkami i skrzydełkami a my, chyba leżąc na trawie obok potoku, będziemy sterować zacinaniem ryb. Tylko po co 200 lat tradycji, dzika przyroda i to wspanioałe uczucie gdy śmiga się muszką- nie sztuczną (martwą cz ruchamą) dżdżownicą!
Pozdrawiam
Paweł
|