| |
Pawel jakoś znajduje w muszkarstwie inne wartości aniżeli gonitwa za złowieniem ryby w każdy sposób byle była. Już Putrament pisał o wyprawie do Mongolii że częste łowienie ryb przestaje sprawiać przyjemność. Poprzeczką dla muszkarza nie może być ilość ryb bo wtedy hordy muszkarzy z krótką nimfą zniszczą resztki pogłowia pstrąga i lipienia. Wiele osób pamięta jeszcze San z 1985 r. gdy cała Europa podziwiała zasobność w ryby rzeki.
Tyle walczono z kulą wodną, a czy dolna nimfa jest od nie bardziej finezyjna?
Niestety żebyś mógł łowić ktoś musi te ryby wychodować bo już dawno naturalne tarło nie umożliwia odtworzenia populacji. To kosztuje. Kto za to zapłaci?
Moim zdaniem przyszlość to łowiska komercyjne gdzie będą dokładne regulaminy a selekcję wędkarzy będą dokonywały licencje. Wtedy nie trzeba będzie apelować o etykę a sportowcy będą mogli sobie zrobić zawody po wielokrotnie wyższych opłatach, tylko kogo będzie stać.
pozdrawiam Leszek
|