Odp: Złdziejstwo czy model wędkarstwa...cd.
: : nadesłane przez
Piotr Konieczny (postów: 1575) dnia 2007-05-30 11:12:33 z *.internetdsl.tpnet.pl
Panie Andrzeju!,
przeczytałem waszą dyskusję i nie wiem o co na początku chodziło, myślę że chodzi wam o to samo czyli aby wody były rybne a wędkarze mieli możliwość łowienia.
Jurkowi jednak chodzi o naprawę PZW a Pan twierdzi że lepiej byłoby bez tej organizacji.
Moje zdanie jest takie że w tym momencie nie ma czym lub kim PZW zastąpić. W niedawnych przetargach okazało się, że za wielu chętnych do dobrego zagospodarowania wód nie ma. Jeden Jeleński czy Wilk wiosny nie czyni. Kilku jeszcze oferentów którzy z PZW przegrali na kilkaset obwodów rybackich to chyba zbyt mało jak na globalną naprawę stanu rzeczy. Pozostaje Jurkowa reforma PZW a przykłady Przyjaciół Raby, Łowiska Specjalnego na Łupawie pokazują że można tą droga iść. Trzeba tylko chcieć.
Z pwnością szybsza byłaby droga rewolucji ale jak wcześniej napisałem trzeba ludzi lub organizacje które mogłyby DOBRZE prowadzić gospodarkę a nie widać.
Załóżmy jednak że robimy rewolucje i PZW odchodzi w niebyt. Pomijam fakt że członkowie PZW i ci uczciwi i ci nieuczciwi nie wymrą z końcem organizacji. Wszyscy będa kontynuować wędkowanie. Więc PZW nie ma i w przetargach startuje... Wiele obwodów które teraz w lepszy a przeważnie gorszy sposób są zagospodarowywane zostaje bez gospodarza. Wędkujemy na białąkarte a wody te chroni tylko PSRyb. W naszym okręgu z 15 obwodów do 5 mogłoby znaleść nowego uzytkownika. Reszta po kilku latach lub nawet miesiącach byłaby zajechana!!! Po kilku latach ubyłoby wędkarzy bo miejsc do łowienia byłoby znacznie mniej. (Broń Boże nie mówie, że teraz jest wszystko na właściwym poziomie. ) Dalej można przewidywać zmniejszenie sie ilości sklepów wędkarskich, likwidacja gospodarstw produkujących mataeriał zarybieniowy itd.
I nie wiemy czy trwałoby to 3, 5 10 czy 25 lat. Mnie po prostu szkoda wędkarskiego życia.
Co do Jurka czasami jest wk... ale nie sposób odmówić mu racji popartej praktyką.
To od Jurka pierwszy raz ponad 20 lat temu usłyszałem o łowiskach na których nie zabiera sie ryb - chciał takie utworzyć na Myczkowcach. Jak to sie wówczas skończyło nie trudno zgadnąć. To między innymi Jurek zapoczątkował zmiany w Krośnie. On dokonywał pierwszych bilansów i twierdził, że jeśli gospodarka ma przyzwoicie wyglądać to albo trzeba podnosić składki albo szukać innych źródeł finansowania: Ośrodki zarybieniowe, łowiska specjalne. Do tej pory nic innego w Krośnie nie wymyśliliśmy a z roku na rok mam nadzieję zei w ocenie wedkarzy jest coraz lepiej.
Przepraszam że przynudziłem. Czas goni.
Pozdrawiam obu Panów
Piotr Konieczny