|
Drogi Jerzy,
Poniewaz juz obiecałem Piotrowi- koncze swoje wypowiedzi w tym temacie.
Prawie zaczynam ta naszą potyczke słowną wspominać z sentymentem.
Panie Andrzeju,
Mam nadzieję, że te dyskusje wielu dały do myślenia, wyjaśniły kilka rzeczy, a niektórych skłoniły do pisania . Jakos tak się składa, że od matury miałem o wiele więcej okazji do napisania paru słów, a w związku z tym do czytania wielu tekstów. Bo pisane wymaga czytania. I czytania z wielu, róznych źródeł, a nie ograniczania się do jednego rodzaju. Czytanie wielu źródeł, doświadczanie różnorodności spraw, daje okazję do analizowania dróg osiągania najlepszych rezultatów, a oddalenie w częsci z nich pozwala również na mniej osobiste traktowanie tych zagadnień i uwalnia od stronniczości.
Musisz zdecydowanie poracowac nad swoja wiedza ekonomiczną.
Bez urazy- to przyjacielska rada.
Dziękuje za troskę. Pragnę zrewanżować się analogiczną, w celu pozbycia się ortodoksyjności i dojścia do umocowania wiedzy w realiach.
Pracy nad wiedza nigdy dosyć, a powinnościa człowieka wykształcvonego jest poszukiwanie. I wykorzystywanie najlepszych zasobów, w tym ludzi i ich wiedzy w odpowiednich przedsięwzięciach.
Zycze Ci powodzenia- , głownie dlatego ,ze uwazam ze uswiadomieni spolecznie ludzie -których przekonasz do społecznej pracy na rzecz pol milionowego "stowarzyszenia"
dokonują, myślę dość szybko, właściwego wyboru- i nawet Ci ktorzy dzisiaj nie zgadzaja sie ze mna , wczesniej czy później mniej lub bardziej swiadomie dojda do konkluzji ,ze jedyna szansą dla nich to okreg opiekujacy sie prcyzyjnym areałem wod w którym zapadaja decyzje przez nich wypracowane i tylko od nich zalezne.
Dziękuję za życzenia. Powodzenie zqwsze się przyda, oraz pewnien "łut szczęścia" i pomoc ludzi, którym chodzi o to samo.
Obawiam się jednak, że chcąc postępu nie można oglądać się za siebie. Lepiej uczyć się jak osiagać to, czego nie ma (jeszcze), wykorzystując to, co jest.
Najciekawsze to, co wypisują ludzie,którzy nie uczestniczą, a piszą o sprawach, które już są, choć im nieznane. Do tej "odkrywczej" konkluzji ludzie w jednym z całkiem dobrze funkcjonujących okręów doszli już dawno i teraz widac efekty tych działań. Myslę o Krośnie. Nie wiem które z decyzji tamże zapadających nie były "przez nich wypracowane i tylko od nich zależne".
Tzn- ludzie trwale i dlugoterminowo inwestują / czas ,pieniadze,etc/ w przedsiewziecia w ktorych mają niezagrozone poczucie własności
/ materialnej, intelektualnej , ideowej i innej
to taki ekonomiczny aksjomat- nie polemizuj.
taka szansę daja tylko przedsiewziecia typu "małe" sprawne okregi w pełni niezalezne od decyzji zewnętrzych - sprawnie zarzadzane.i finasowo zbilansowane.
Beda wtedy realnymi Gospodarzami.
No cóż. Znów nie zamierzam dyskutować z "aksjomatami" wyrwanymi z kontekstu i podawanymi tylko w jednej interpretacji, nacechowanej osobistymi uprzedzeniami.
NMie wiem jak w takiej onterpretacji i skąd biorą się ludzie, którzy angażuują swój czas, pieniądze, wysiłek, w takie przedsięwzięcia, które przekraczają swą skalą bardzo osobisty "grajdołek". Skąd biorą się ludzie angażujący się w państwa, w krajowe organizacje, w oddziały dużych firm, w globalne korporacje i takież federacje.
Rozumiem, ze jest cała masa ludzi, którzy nie nauczyli się nigdy funkcjonowania struktur przedstawicielskich, dla których rozumienie demokracji kończy się na greckiej agorze i bezpośrednim kontakcie z innymi, a funkcjonowanie w szerszej strukturze już się im w głowach nie mieści. Nie uważam jednak, żeby był to powód do cofania się w rozwoju do poziomu greckich "państw-miast", z których "każde sobie...". Miłośnikom dawno przebrzemiałej "tradycji" chciałbym uświadomić, że początkowo odrębne Towarzystwa zebrały sie w ogólnokrajowe stowarzyszenie, tylko nie starczyło im czasu, żeby sprawy doprowadzić do końca... Wracanie do "punktu wyjscia" ma mały sens w czasach, kiedy bardziej sensowne jest nauczenie sie funkcjonowania w i kształtowanie demokracji przedstawicielskiej oraz współgrającego z tym systemu zarządzania ekonomicznego, opartego na pragmatyzmie i efektywności. W takim systemie nikt nie "dybie" na niezaleznośc innych, tylko własne funkcjonowanie dostosowuje do najlepszych rozwiązań.
Taką sytuacje mamy w Krośńie, gdzie decyzje sa samodzielne, okręg samodzielnym gospodarzem, posiadającym i rozwijającym własność, podejmujacy decyzje w ramach własnych możliwości ...
Niech potwierdzeniem będą słowa z "samej góry" w dyskusji z "działaczami" w jednym z okręgów, gdzie odpowiedź na pretensje o to "co oni tam w tym Krośnie wyczyniają" była: "Mają pieniądze, są samodzielni, nic nie moożna im zrobić"...
Ta samodzielność nie jest "dana", ale musi być wypracowana i podtrzymywana. Jeżeli ktoś oczekuje, że bez kiwnięcia palcem "ktoś" takie coś "da", zorganizuje itp., to się grubo myli.
Mylne jest również obracanie się w istniejących alternatywach. Postep, o którym mowa, zasadza się na wykraczaniu poza schematy i organizowaniu nowej wartości. Taka wartość mamy w Krośnie, waqrtość polegająca na samorzadności.
Przejawem zacofania jest traktowanie PZW jako instytucji, która tworza etatowi pracownicy i etatowi działacze, którzy "zapewniają członkom" .... To taki wyniesiony z PRL-u model "zorganizowania społeczeństwa". Podobnie postrzegane sa spółdzielnie mieszkaniowe itp. W ten sposób PZW to jest tylko mała grupka, a członkowie to już niby nie są PZW.
Zupełnie inną wartościa, postepem, jest przekonanie ludzi o tym, że sami są PZW. Tak jak sami są obywatelami itp. I że od stopnia zorganizowania zależą składy i decyzje władz, a nie odwrotnie.
Otóż, w Krośńie zdołalismy wytworzyć mechanizmy demokracji, w których skuteczne wybory prowadzą do powołania ludzi, którzy skutecznie prowadzą sprawy okręgu, samodzielnie i efektywnie.... Czy doskonale? Od razu zastrzegam, że nie. Wiele jest do poprawienia, ale trudno to robić wyłącznie samodzielnie. Bez wsparcia i konkurencji lepszych rozwiązań w innych okregach ten płomień, powiew nowości, postepu, może zostać zaduszony. Głównie przez bierność.
Nie wiem Jerzy , co ty z tymi straganami....
No cóż... Był taki okres w Chinach, gdzie zamiast tworzyć koncerny wytwarzające stal wmawiano ludziom, że kazdy powinien wytworzyć trochę żelaza na patelni.... Ale chyba nie byli to ultraliberałowie... Chyba, że wyjśc z innego "aksjomatu", tym razem uniwersalnego, o tym, że "skrajności się dotykają"....
Rozbicie tego, co jest, co ma szanse funkcjonowac sprawnie przy niewielkim, skoordynowanym wysiłku (bez którego nie ma nic), byłoby taka "rewolucją kulturalną" w odniesieniu do wędkarstwa.
ZG ze "znakiem towarowym PZW" byłby formacją do lobbowania np w Sejmie lub gdziekolwiek indziej na rzecz właściwej legislacji w zakresie ochrony wód i inn.
To zupełnie wystarczy.
Tak. Wystarczy. A czymże innym jest teraz ZG? Problem w tym, że reprezentanci okręgów w takim kierunku nie kształtują jego działań. Bo to oni są od tego, będąc członkami ZG PZW.
A przykłady dokonań Kolegów w ramach obecnej legislacji wskazują, że gdzieś indziej leżą rezerwy skutecznego działania, a nie tam, gdzie skupia się totalitarne myślenie. To nie zmienianiem ustaw zmienia się cokolwiek. Tak było w systemie nakazowym.... Pora pozbyc sie tego myślenia..... Nie wystarczy samo posługiwanie się hasłem "liberalizm"...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|