|
mam takie małe pytanie?,czytając posty o zarybieniu,i poruwnywaniu,zawodników do
dekli,a nokilowców do przyszłości narodu polskiego,sam czasami jak mam
smaka,zabieram rybe ok 10 sztuk łososiowatych z lipieniem w sezonie,i nie uważam
sie za złodzieja czy morderce ryb,ciekawi mnie opinia ortodoksyjnych no kilowców czy
wogóle odmawiają sobie mięsa będąc wegeterianami,czy np,konina ,wieprzowina i
wołowina,jest już pyszna,przecież dla innych te zwierzęta są równie ważne jak dla nas
ryby
Szanowny kolego tu nie chodzi o to czy ktoś sobie odmawia mięsa czy nie. Mięso można kupić, Nie koniecznie należy ogołacać niewielka populację ryb bytujących w naszych wodach. Zadam Ci jedno pytanie. Jeśli byś wiedział,, że w w Twojej rzece są tylko dwa pstrągi, duże piękne kabany i złowiłeś je oba w jednym dniu. Co byś zrobił zabił i zabrał czy wypuścił ? Uzasadnij swój wybór zabił / wypuścił.
Nie jestem ortodoksem. Jak mam ochotę na tatara z pstrąga, to walę go w łeb i zabieram do domu. Jednego, w rozmiarze ok. 35-45. Lipienia też mi się zdarzyło "statarzyć" - ostatnio jakieś 2-3 lata temu. Tęczaka i źródlaka w rozmiarze konsumpcyjnym walę w beret bardziej regularnie.
Poza tym biorę czynny udział wraz z garstką podobnych zapaleńców przy zarybieniach, sadzeniu jaj (=czyt. ikry), grabieniu żwiru przed tarłem, robieniu tarlisk, kontrolach SSR w trakcie tarła ... A nie tylko pyszczę na rozmaitych forach, jak to źle jest lub narzucanie innym tylko no-kill.
Wegetarianinem z własnej woli nie zostanę. Warzywa w nadmiarze bardzo pobudzają perystaltykę i produkcję gazów. A te ostatnie, jak wiadomo, wstrzymywane unoszą się do góry, do głowy i stąd biorą się posrane pomysły.
|