|
Kormoranku
Tez jestem za upowszechnieniem C&R ale to co piszesz jest tylko z pozoru słuszne .
Kilka razy rozmawialiśmy już na tym forum ;
C&R to metoda gospodarowania łowiskiem a nie sprawa sumienia.
Tez bym wolał aby w naszych wodach pływały grube pstrągi ale odwoływanie się do moralności pojedynczych wędkarzy nic tu nie zmieni , bo to nie sprawa moralności tylko zarządzania.
Skoro zarząd organizacji dopuszcza zabieranie kilkaset ryb rocznie z jakiegoś odcinka przez jednego wędkarza to chwalebne jest ze są Ci się samoograniczają i stawiają sobie wyższe standardy ale niemoralne jest wytykanie ludziom zachowań zgodnych w 100 % z prawem i przestrzeganiem regulaminu i, który zezwala na zabieranie tych ryb z łowiska .
W prosty sposób prowadzi to do poczucia ,ze otacza ich schizofreniczna rzeczywistość .
Nie ma żadnych przeciwskazań aby zabronić zabierania dużych ,małych ryb z łowiska , limitów rocznych , nawet kolorów ryb etc …Żadnych.
Tylko trzeba to wpisać to w regulamin i konsekwentnie tego wymagać
/ oraz stosować narzędzia do egzekucji / jak to określasz – niemoralnych zachowań.
Ale to wyłączna odpowiedzialność zarządów okręgów które gospodarują wodami oraz konstruują , wdrażają w zycie i kontrolują przestrzeganie regulaminów.
I tylko oni są za to odpowiedzialni . Nie Ci co łowią zgodnie regulaminem .
Pozdarwiam
Andrzeju piszesz, że z pozoru słuszne. Być może…
C&R czymkolwiek by nie było jest słuszne, a już szczególnie w naszych warunkach.
Oczywiście zdaję sobie sprawę , że mój głos to z pewnością wołanie na puszczy jednak mimo wszystko liczę na inteligencję naszych kolegów. Gdyby były zakazy sprawa była by prosta i rozwiązana. Jednak zakazów nie ma więc należy działać gdy PZW nie zauważa problemu.
Powiem szczerze, że włos mi się jeży na głowie kiedy czytam, że na brak ryb receptą jest ograniczenie presji. Być może rozwiązaniem problemu było by obrócenie proporcji w zakresie wydatków na zarybienie. Wielokrotnie pisałem o zlikwidowaniu obecnych struktur PZW i dostosowaniem ich do ilości województw czy też ograniczenie ilości siedzib kół.
Pieniądze winny być wydatkowane na gospodarkę , ochronę, niestety lwia część tych pieniędzy rozpływa się na administrację. Następna kwestia opłat. Wolno zabierać ryby poza łowiskami C&R. Czy ktoś się zastanawiał ile tak naprawdę wpłaca na zarybianie i ile z tego tak faktycznie by mógł zabrać ryb. Czy to jest fair, że są wędkarze ,którzy łowią duże ilości ryb i niejako żerują na wpłatach tych wędkarzy, którzy ryb nie zabierają? Przecież woda to nie darmowa lub prawie darmowa jadłodajnia. Powiem szczerze, że nie mam ochoty sponsorować kolegów, którzy łowią dużo, zabierają ryby, a nadto kpią z ludzi takich jak ja i mnie podobnych ,że jesteśmy naiwni. Każdy niech płaci za siebie tak jak za prąd, gaz czy benzynę.
|