|
" A Kolega sam coś może już zrobił dla Swojej rzeki, wody, ryb? Czy tylko tak przy komputerze wieczorową porą w ciepełku?"
Czytanie jakoś idzie, ale już czytanie ze ZROZUMIENIEM, jak widzę, Koledze nie idzie ... ech ...
Pewnie, miło jest pochodzić nad rzeką (nawet bez wędki), powąchać kwiatki, pokontemplować śpiew skowronka, bez frustracji puścić bąka. A reszta sama się zrobi ... Bardzo, ależ to bardzo rozumne postępowanie.
No cóż jakiegoś mnie Panie Boże stworzył takiego masz. Jeśli już tak bardzo szczegółowo chcesz wiedzieć to mam na koncie 4 kłusowników i kilkanaście zarybień. Za cztery dekady łowienia trochę się uzbierało. Jednak my nie o tym dyskutujemy. To, ze uczestniczysz w zarybieniach czy sadzaniu gniazd to jest wielka sprawa należy Ci się szacunek (!), jednak moim zdaniem dyskusja toczy się czały czas w granicach - skoro ryb jest mało to po co niszczyć to co jeszcze pływa? Ludzie opamiętajcie się ! Od dziesiątek lat jest ten sam temat. Zabić wszystko co pływa i na drzewo nie ucieka, a później obwiniać PZW, że ryb nie ma.
Na Simmsy większość stać, a na rybę z hodowli to już nie ? To się właśnie nazywa wybujałe ego - pan i władca przybył nad wodę więc pałka w ruch.... Jak już wsponiałem wyżej sandacz ,szczupak,karp itd. to też ryba nadająca się do zjedzenia.
|