f l y f i s h i n g . p l 2025.09.18
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Brennica, prośba do M.Wilka o parę słów komentarza w temacie. Autor: trouts master. Czas 2025-09-17 21:37:54.


poprzednia wiadomosc Odp: O przywoitości : : nadesłane przez Jerzy Kowalski (postów: 2038) dnia 2008-02-26 19:20:29 z 198.28.69.*
  Jurku, muszę przyznać, że dzięki Twojemu tekstowi wpadlem na pomysł, jak mogę pozostawać w PZW i jednocześnie zadość uczynić mojej zasadzie, że płacone przeze mnie pieniądze , jezeli mogę mieć na to wplyw, nie powinny być marnowane.

Pawle,

Pomysł na to jest prosty. Jeżeli wpadłes na niego rzeczywiście dzięki mojemu tekstowi, to nie musisz żadnych innych "pomysłów" tworzyć. Na ten pomysł wpadło wielu Kolegów, którzy wpywaja na to, zeby ich pieniądze nie były marnotrawione. wśród nich sa Koledzy z Przyjaciół Raby, z kilku okręgów PZW, z wielu kół i mniejszych środowisk.... Możesz mieć wpływ na to jak są wydawane Twoje pieniądze. Wystarczy tak postepowac "jak jest napisane", a nie tak, jak podpowiada "mądrość ludowa".... która pewnie rózni się od mądrości przez swój przymiotnik, a skoro się rózni, to mądrością nie jest ....


Dla mnie spoleczeństwo obywatelskie, to taki twór , który umie się zorganizować do konkretnych pozytywnych działań, często przeciwko władzy.

To racja, zwłaszcza odnośnie tych konkretnych, pozytywnych działań. Niestety, w drugiej części tego zdania popadłeś w zwykła, konfrontacyjną manierę. Wyobraź sobie, że w społeczeństwie obywatelskim władza to tez "społecześńtwo" i obywatele. Róznicowanie konfrontacyjne na "władzę" i :"społeczeństwo", pozostające w konflikcie, jest właściwe systemom totalitarnym, a nie obywatelskim. W tych drugich, demokratycznie powołana i współpracująca władza jest emanacją społeczeństwa, jest jego przedstawicielstwem. I jest tak na prawdę, a nie "na niby", jak w systemach totalitarnych. Jeden problem jest taki, że doświadczenie systemu totalitarnego trwa w ludziach, a co gorsza - przenosi sie na pokolenia. Trudno sie wyzbyc konfrontacyjnych przyzwyczajeń. A konkurencja jest czymś zupełnie odmiennym od konfrontacji. W konfrontacji są "wrogowie", a wroga trzeba zniszczyć, natomiast w konkurencji jest poszanowanie przeciwnika.
To jest tak jak z wolnością. Może być wolnośc "od czegoś" i wolnośc "do czegoś". Ta druga jest mozliwa dopiero po zrzuceniu tej pierwszej. A jest wielu ludzi, kótrzy jakoś tak masochistycznie trwają w tej pierwszej, wciąz wydaje im się, że nie mają wolnosci "do tworzenia". Wciąz trwają w poczuciu zależności. Ono często wynika z braku umiejętności współdziałania z innymi, bo człowiek sam jest potencjalnie zagrożony, a przynajmniej może miec takie poczucie. Zaś brak umiejętności współpracy z innymi bierze się z nieufności, z przypisywania innym niecnych zamiarów. Na tym polega też konfrontacyjność, bo "wrogowi" można przypisac najgorsze cechy. Wtedy jest bardziej "wrogiem". W tej nnieufności, podejrzliwości, też, jako społeczeństwo celujemy w Europie.


Nie akceptuję , że ma on być cenzorem działań jednostki, mieć upoważnienie do oceny jej moralności, "porządności".

A co jest wyznacznikiem "porzadności", jak nie opinia publiczna, kształtowana przez rzetelne i porządne postepowanie? Przecież poczucie tego, co jest "nieprzyzwoite", niewłaściwe, zależy od tego jak jest ukształtowana społecznośc, jej kultura, zachowania pożądane i szkodliwe. W społeczności złodziei czy cwaniaków ten, kto nie kradnie, nie "kombinuje" jest niepożądanym "frajerem". W społeczności ludzi porządnych ten kto kradnie, kto naduzywa zaufania innych, jest oceniany negatywnie. To też sięga dalej, nie tylko skrajności. Kultura bycia w społeczności obejmuje poczucie stosowności czy niestosownosci zachowań "granicznych", a nie zdecydowanie nieakceptowanych. Społeczeństwo obywatelskie jest przejawem rozwoju cywilizacyjnego i spójności pojmowania wartości i zachowań. Jest społecześtwem, a nie zbiorem indywidualistów.

Przemknąłeś się po "porządności", relatywiźmie , użyłeś "bo skąd wiadomo" , połączyłeś wszystko w jedno, a to co mi z tego wyszło, nie podoba mi się. Nie wydaje mi się, żeby społeczenstwo takie, czy siakie było uprawniene do oceny motywów mojego działania, szczególnie w sytuacji, gdy ich nie zna.

Ależ nie chodzi o ocenę motywów, ale o ocenę zachowań. Jeżeli ktoś podejmuje jakieś zachowanie, zobowiązanie, deklaruje, że je podejmuje, to sprawą integralności jest wypełnianie tych deklaracji, zobowiązań, zachowań. Bez wnikania w motywacje. W społeczeństwie obywatelskim rozwija się kultura bezpieczenstwa, której jednym z waznmych elementów jest przewidywalnośc zachowań innych. Na tym to po krótcce polega. Na tym można budowac jakiekolwiek relacje społeczne. Myśmy, jako społęczesńtwo, wykształcili euiel zachowań, które uznajemy za zwyczajne, znamy je, dlatego też nie budzą doruchów sprzeciwu, a wręcz bywaja uznawane za chwalebne. Jako "radzenie sobie".

Nie wydaje mi się też, że ilość może zastąpić jakość. Z tego, że będzie duże nie znaczy , że będzie generować mądre poglądy. Poza tym zawsze pozostaje pytanie, kto będzie generował te poglądy. Wielka grupa nie jest w stanie wygenerować żadnych poglądów , ocen. Robią to jednostki, liderzy. Osobiście wolę bazować na tym , czego nauczyła mnie Mama i na wlasnym rozumie. :-0

Słusznie Ci się wydaje. Ilość nie zastępuje jakości. Ale jej nie wyklucza. Sama ilośc niewiele znaczy. Ale jakośc też nie może być izolowana, bo znika w tłumie bylejakości. Cały wysiłek skutecznych społeczeństw zmierza teraz do tego, żeby podnosić jakość - wykształcenia, zachowania, uczestniczenia, żeby grupy ludzi, które jeszcze dwa-trzy pokolenia wstecz były "wykluczone" włączać do współpracy w konstruowaniu rozwoju. Bo zawsze "wykluczenie", obojętne czy wykluczenie innych czy samowykluczenie, wynika z konfrontacyjności i powoduje szkody, problemy, destrukcję.
Oczywiście, że liderzy spełniają funkcje przywódcze. Ale bez "followerów" nie ma "leaderów". Kim innym są przywódcy, a kims zupełnie innym - dyktatorzy. Liderzy nie moga istnieć bez środowiska, w którym funkcjonują. Są przewodnikami wolnych, rozumnych ludzi, a nie pasterzami baranów, czy poganiaczami niewolników. Wciąz najwięcej zależy od tego, jaki poziom ma społecznośc obywatelska. A kształtowaniu społeczności obywatelskich słuzy udział w stowarzyszeniach i innych tego rodzaju sposobach samorządnego organizowania się.

Co do zaproszenia do wypisywania się z PZW w ramach likwidacji relatywizmu ,chciałem zwrócić uwagę na ilość "fałszywych" członków w kontekście planów utrzymania wielkiej , ogólnokrajowej organizacji. Czy rzeczywiście uważasz, że dobrze się stanie ( rozważanie czysto teoretyczne ) , jeżeli jutro wszyscy nieprawidłowi członkowie się wypiszą?

Jak zauwazyłeś - ilośc nie przechodzi w jakość. Ilośc tez nie jest usprawiedliwieniem dla bylejakości. To, że bylejakich jest wielu nie oznacza usprawiedliwienia dla kazdego induywidualnie, dla jego bylejakości. Bo przejście każdego na strone jakości zmniejsza stronę bylejakosci.
Nie zapraszam nikogo do wypisywania się z PZW, natomiast do integralnosci osobistej - owszem. Nie oceniam nikogo, tylko zwracam się o konsekwencję w deklaracjach. W jego własnych deklaracjach. I o zaniechanie propagowania relatywizmu. Skoro ktoś deklaruje, że nie interesuje go funkcjonowanie zgodne z deklaracjami, to dlaczego nie postąpi zgodnie z integralnościa swoich przekonań? Dlaczego szuka usprawiedliwień wśród tych, których krytykuje? Dlaczego dołacza do tych, którzy "dla intertesu" fałszywie świadczą? Rozumiem, że jest w tym konsekwentny, "do bólu" konsekwentny, a wielu nie traktuje tego jako podstawowy brak przywoitości, ale jako "chwalebną postawę".
Nie uważam, żeby dobrze się stało, żeby "wszyscy nieprawidłowi członkowie" sie wypisali. Z wielu względów. Przede wszyshtkim, co masz na myśli pisząc "wszyscy nieprawidłowi członkowie"? Czyzbyś, wbrew swoim zastrzeżeniom, chciał jednak oceniac i wartościowac sam? Jeżeli ktoś czuje sie źle z członkostwem w stowarzyszeniu, nie rozumie sposobu jego funkcjonowania, nie piotrafi współdziałac z innymi, dokonuje samoizolacji, to z kolei niec wielkiego by się nie stało, gdyby się wypisał. Tak jak podobnie myślący. Wtedy mogliby wykazać swą integralnośc w prowadzeniu działań innego rodzaju, bez obciążenia niechcianym członkostwem.
Z jeszcze innej strony, nie uważam, żeby wielu ludzi rzeczywiście tak patrzyło na te zagadnienia jak piszą. Jest to często środowiskowa poza, rodzaj zachowania w celu odróznienia się od innych. Znam wielu rzetelnych ludzi, którzy przeszli na stronę integralności, jakości i zdecydowali, że warto wykorzystać potencjał wspólnego działania, wykorzystania tych aktywów, które sa dostepne, w celu chocby podnoszenia jakości polskiego wędkarstwa. Mam na myśli równiez inne dziedziny, poza wędkarstwem.

Wcale nie chodzi o to, żeby się kogokolwiek "pozbywać", ale o to, żeby podnosic rozumienie funkcjonowania społecznego. To nie jest proces natychmiastowy, nie jest powodowany żadna "różdżką czarodzeijską", ale jest to proces, dynamiczny, rozciągnięty w czasie, postepujący. Ludzie też się zmieniaja. Rozumieją więcej. I nie chodzi o to, żeby zostało te "górne 10 tysięcy", ale o przyciągniecie jak największej liczby ludzi do racjonalnego działania i współdziałania, oraz pozwolenie tym, którzy nie maja na wspóldziałanie ochoty, znalezienia sobie innej formuły funkcjonowania.

Według mnie cos tu nie gra. Jest niespójne. Albo wielki związek z akceptacją mięsa członkowskiego , albo mały , sprawny , który będzie pozyskiwał środki w sposób komercyjny.

Wciąż posługujesz się skrajnościami, konfrontacjami, patrzysz na krańce, nie dostrzegając tego, co jest między nimi. Duża liczebnośc organizacji wcale nie oznacza nskiej jakości, pod warunkiem, ze nie jest nastawiona wyłacznie na ilość. Ale to zależy od cżłonków, w jaki sposób chcą ze sobą współpracować. Wioelkośc organiozacji wcale nie pozostaje w konflikcie ze sprawnoscią. A "duży może więcej". Znów wszystko zależy od sprawności demokracji przedstawicielskiej i od samorządnej wspólpracy. Opartej na poszanowaniu rzetelności i integralności osobistej. Co tu jest "niespójnego".

Dlatego , do wyjaśnienia sprawy ,zamierzam powstrzymać się od wypisywania na ochotnika. Głupio bym się czuł, gdyby okazało się, że byłem jeleniem, bo się wypisałem , a prawie całe mięso i tak zostalo, gdyż nie można bez niego żyć w dotychczasowy sposób, nawet po gruntownej naprawie, przebudowie, w którą nie wierzę, ale życzę sukcesów.

Cóz, Twój wybór. Zachęcam do podjęcia decyzji, w jedną, albo w druga stronę. Po pozbyciu sie lęków i obawy przed "byciem jeleniem". Sądzę, że prostsza i bardziej pżyteczna jest droga do rzetelnego wypełniania zobowiazań, niż droga do samoizolacji. Nie wyobrażam sobie możliwości pogodzenia potocznych usprawiedliwień z rzetelnością.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: O przywoitości [0] 26.02 20:26
  Odp: O przywoitości [7] 26.02 21:16
  Odp: O przywoitości [6] 27.02 18:13
  Odp: O przywoitości [5] 28.02 10:11
  Odp: O przywoitości [4] 28.02 11:47
  Odp: O przywoitości [1] 28.02 13:29
  Odp: O przywoitości [0] 28.02 16:15
  Odp: O przywoitości [1] 28.02 15:32
  Odp: O przywoitości [0] 28.02 16:35
  Odp: O przywoitości [3] 27.02 10:00
  Odp: O przywoitości [1] 27.02 12:06
  Odp: O przywoitości [0] 27.02 17:14
  Odp: O przywoitości [0] 27.02 17:47
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus