|
Taki ekwiwalent, moim zdaniem, powinien być liczony na podstawie wartości efektu pracy w wysokości na przykład 20 zł/godzinę, więc 10 godzin byłoby „warte” 200 zł rocznie. Oczywiście, w uzupełnieniu składek na funkcjonowanie wspólnoty.
20 zł na godzinę, czyli 3520 zł miesięcznie, zarabia wykwalifikowany pracownik. Moje pytanie jest czy warto brać amatorów i płacić im jak profesjonalistom? Wydaje mi się to bezsensem. udowodnij proszę, że takie "pospolite ruszenie" wykona w czasie tych 10 godzin tą samą pracę co wykwalifikowani pracownicy. Choćby - rozdając worki z narybkiem, czy amatorzy nie zmarnują części narybku? Albo każąc im zbudować pomost, naprawić łódkę - czy w tym samym czasie zrobią to tak dobrze jak fachowcy? A jaką gwarancję na wykonane prace mają dać amatorzy? jak łódka zatonie to kto za to zapłaci?
Tomaszu,
Powstrzymam się od złośliwości, jaką wykazałes wobec jednego z Kolegów, pisząc mu, że "sie naczytał"....
Wspominałes, że się znasz na ekonomicznych uwarunkowaniach, więc pewnie najzwyczajniej w świecie nie doczytałeś. Kazdemu może się zdarzyć.
Wyraźnie napisałem, że szacuję wartość EFEKTU pracy, a nie wynagrodzenie pracownika. I to raczej minimalną. Bo skoro za najprostsze prace wynagrodzenie wyniesie ok. 8-10 zł/godzinę, to ile musi wypracować taki pracownik, żeby sfinansować i to wynagrodzenie, i organizacje pracy i stanowisko pracy i jeszcze kilka innych elementów EFEKTU pracy. A jest wiele zajęć, których wartośc jest o wiele większa. Jeżlei ktoś w ramach swoich kompetencji przygotuje projekt edukacyjny itp., uzyska finansowanie zewnętrzne, przygotuje wystąpienie prawne w istotnej sprawie, to wartośc takiej pracy, jej efektów, wielokrotnie przekroczy te założone 20 zł.
Wśród członków stowarzyszenia są sami profesjonaliści, kazdy w swojej dziedzinie, a proste prace każdy może wykonać fachowo - nawet bardziej fachowo niż "ekspert" od prostych prac. Dzieki udziałowi chętnych wędkarzy zarybienia sa dokonywane w sposób rzetelny, podnoszący ich efektywność. Gdyby nie ci zapaleńcy to zarybienie wymagałobvy zatrudnienia wielu ludzi na wiele godzin, podnosząc koszty procedury. Albo polegałoby na zrzuceniu ryb "z rury", w jedno miejsce, co potęgowałoby straty.
Nie szukaj na siłę problemów tam, gdzie ich nie ma.
Fachowcy zrobią to tak dobrze jak fachowcy. A robiac to "dla siebie" zrobią niejednokrotnie lepiej niż wynajęci pracownicy.
Kto zagwarantuje, że podczas 10 godzin nie będzie picia wódeczki?
O to chodzi, że stowarzyszenie czyli towarzystwo wzajemnej adoracji nic nie zagwarantuje, za nic nie odpowiada. Za to firma ochroniarska, firma ciesielska, odpowiada i daje gwarancję.
Nie mam nic przeciw płaceniu 200zł, 300zł, 500zł, tylko chcę wiedzieć na co ta kasa i mieć czarno na białym ze została dobrze wydana.
To chyba nie za wiele...
Zagwarantują ci, którzy podejmują działania. Wyobraź sobie, że są ludzie i jest ich niemało, którzy robią wiele bez przymusu czy bez wynagrodzenia. I robią to rzetelnie, dobrze, przy znacznie mniejszej potrzebie nadzorowania niż najemni pracownicy.
Oni sami przed sobą gwarantują to, co robią, w razie potrzeby poprawią, odpowiadają przed sobą wzajemnie. Na tym polega wspólnota.
Pisząc o tych "wódeczkach", "gwarancjach", "amatorach", "pospolitych ruszeniach" dajesz dowód niewiedzy bądź lekceważenia spraw, które sie dzieja wokół, obrażasz ludzi, którzy wielu rzeczy dokonali.
Jak chcesz wiedzieć na co będą wydane pieniądze, w jaki sposób, z jakim efektem - wystarczy minimum zainteresowania i uczestniczenia, bez konieczności podejmowania pracy społecznej. Takie minimum zainteresowania to chyba niezbyt wiele?
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|