|
Taki ekwiwalent, moim zdaniem, powinien być liczony na podstawie wartości efektu pracy w wysokości na przykład 20 zł/godzinę, więc 10 godzin byłoby „warte” 200 zł rocznie. Oczywiście, w uzupełnieniu składek na funkcjonowanie wspólnoty.
20 zł na godzinę, czyli 3520 zł miesięcznie, zarabia wykwalifikowany pracownik. Moje pytanie jest czy warto brać amatorów i płacić im jak profesjonalistom? Wydaje mi się to bezsensem. udowodnij proszę, że takie "pospolite ruszenie" wykona w czasie tych 10 godzin tą samą pracę co wykwalifikowani pracownicy. Choćby - rozdając worki z narybkiem, czy amatorzy nie zmarnują części narybku? Albo każąc im zbudować pomost, naprawić łódkę - czy w tym samym czasie zrobią to tak dobrze jak fachowcy? A jaką gwarancję na wykonane prace mają dać amatorzy? jak łódka zatonie to kto za to zapłaci?
Kto zagwarantuje, że podczas 10 godzin nie będzie picia wódeczki?
O to chodzi, że stowarzyszenie czyli towarzystwo wzajemnej adoracji nic nie zagwarantuje, za nic nie odpowiada. Za to firma ochroniarska, firma ciesielska, odpowiada i daje gwarancję.
Nie mam nic przeciw płaceniu 200zł, 300zł, 500zł, tylko chcę wiedzieć na co ta kasa i mieć czarno na białym ze została dobrze wydana.
To chyba nie za wiele...
|