|
Wiesz co, ja nie wiem czy dobrze to definiuję ale mi konsumpcjonizm kojarzy się z takim szczurem biegnącym bez końca w kołowrotku laboratoryjnym. Mam znajomą która rozkręciła interes. I zamiast cieszyć się życiem to wzięła auto w leasing nowe z salonu za dwieście tysi. Porąbało ją konkretnie! I teraz siedzi w firmie i sra po nogach bo doszedł jej nowy koszt. Stres i przepracowanie. W imię czego?
Konsumpcjonizm to dla mnie także takie podejście że zawsze trzeba na styk możliwości. Pracownik bierze chatę na kredyt na 300 tys. a jego szef na milion. I później robię zlecenie dla tego szefa a ten mnie przeprasza, że nie ma dziś gotówki bo ma ratę kredytu kilka tysięcy i pali szluga za szlugiem. Przecież to są chorzy ludzie...
Mój pomysł na życie to spokój i równowaga. Problemy mam z powodu słuchania idiotów o takich jak ten mądrala co pożyczył bańkę a odda dwie. A z problemów wychodzę bo słucham swojej logiki.
Można kupić nawet helikopter ale nie kosztem zdrowia i nerwów.
|