| |
Szanowny Panie Jerzy
Oczywistym jest, że Pana kolejny tekst, z którym zdecydowanie się nie zgadzam sprowokował mnie do zabrania głosu. „Urabianie” opinii publicznej w kwestii nieuniknionego i wyrzeczeń, na które się należy zgodzić jest bynajmniej poniżej tzw. pasa. Natychmiast mi się na myśl nasuwa ‘ściema” z ociepleniem klimatu i ściąganiem danin za emisję C02.
O tym własnie pisałem, że oczekiwany wymiar "powszechności wędkowania" jest nie do utrzymania.
Aby rozpatrzyć niniejszy problem należy zastanowić się i podać definicję powszechności.
Powszechność dostępu do wody jest zagwarantowana w ustawach i takiego dostępu ograniczyć nie można. Dostęp, o czym już pisałem wielokrotnie nie stanowi żadnego problemu. Problem powstaje w momencie pojawienia się na łowisku wędkarza o zacofanej mentalności „smakosza” oczywiście poza innymi czynnikami; kłusownictwa, wydr, kormoranów itp.
Powszechność jest atutem natomiast inne czynniki, do których należy zaliczyć wspomniane wyżej oraz brak właściwej gospodarki w akwenach najbardziej uzasadnionych wędkarsko jest bolączką obecnego systemu. Niedawno przedstawiłem proste kroki pozwalające na zwiększenie możliwości PZW przy obecnej ilości członków.
Propozycje takie jak wprowadzanie różnych pozornych ograniczeń, w rodzaju limitów, wymiarów, C&R itp. przy zachowanym statusie uprawnień do podejmowania indywidualnego "wysiłku połowowego" praktycznie przez cały rok, bez ograniczeń ilościowych, nie są żadnymi propozycjami, które mogłyby zmienić cokolwiek ... Tak mniej więcej od pokolenia (straconego już), mimo możliwości racjonalnego i samodzielnego podejmowania decyzji, podejmowane są te bezproduktywne próby.
Obawiam się, że pokolenie obecne faktycznie w większości jest nie reformowalne jednakże młodzi wędkarze nie skażeni tzw.” głodem” ryby, wędkarstwo traktują wyłącznie jako sport. Nadto dobrze rozumieją w przeciwieństwie do niektórych, że aby przeżyć przygodę z dużą rybą trzeba dbać o rybostan pozostawiając go po złowieniu w jego środowisku.
Widzę, że czyta Pan wyłącznie swoje artykuły skoro w dalszym ciągu pojawiają się twierdzenia że C&R ,limity i wymiary to bezproduktywne próby. Nie dawno ktoś podjął temat względem ówcześnie obowiązujących zakazów np. zabierania lipienia, które przyczyniły się do odbudowy pogłowia. Po zniesieniu ograniczeń pogłowie zostało zjedzone. To są namacalne dowody i fakty, które wskazują jasno , że limity zakazy i C&R jest jedynym panaceum na wędkarskie bolączki.
Jednym z warunków powodzenia jest zastąpienie myślenia "życzeniowego" przez myślenie wspierające gospodarowanie, dające prymat wytwarzaniu przed konsumowaniem, bo odwrotne nastawienie prowadzi w oczywisty sposób do bankructwa ...
Jedyne sformułowanie z którym się można zgodzić. Tylko czy aby intencje te same czy też
Znów mowa o wyspecjalizowanej grupie zapewniającej ryby facetom z grubym portfelem.
Przykład ze zwiększeniem "pojemności łowiska" w zależności od śmiertelności związanej z C&R daje obraz ograniczeń, z których trzeba zdawac sobie sprawę.
Śmiertelność związana z C&R. Cóż Pan miał na myśli (?) Śmiertelność to głównie pałka wędkarska, a nie C&R Szanowny Panie.
|
