|
Nie kto inny jak ty usprawiedliwiasz wyższe licencje dla niestowarzyszonych tym, że pobiera sie opłatę "przez siebie ustaloną". Wykazałem ci i to lata temu, ze forma stowarzyszenia jest najgorsza z mozliwych właśnie z powodu faworyzowania swoich członków względem niezrzeszonego społeczeństwa, mimo że działalność stowarzyszeń jest ukierunkowana na wszystkich nie tylko członków. To ja wskazuję patogenność w stowarzyszeniu, a ty udowadniasz wszystkim że może być świetnie. Dobrze o tym wiesz, że w naszych realiach nie może, bo własnie jak napisałeś co ludzie uznają w dużej mierze za cnotę.
Gdybyś napisał prawdę, zachęcał do działania na rzecz innych, bez profitów dla członków w postaci niższych kosztów uprawiania hobby, to nie byłbyś guru internetowych "stowarzyszeniowców", których specjalnie nie wyprowadzasz z błędu i dowolnie interpretujesz nawet oficjalne definicje. Nad faktami się nie dyskutuje, a "redystrybucja" wypracowanego zysku przez stowarzyszenie jest pojęciem nie z PRL-u, ale pojęciem ogólnym i bardzo trafnym. Jezeli uważasz się zaś za osobę, która ma prawo tworzenia definicji, to już nie pogadamy. Potrafisz przekręcić wszystko i zagmatwać, odwracać kota ogonem byle namówić młodzież do działalności w PZW pod pięknie brzmiącymi hasłami "bierzcie w swoje ręce". Trudno brać w swoje ręce to, co się już ma w rękach. Wszyscy mamy majątek Skarbu Państwa i w naszym imieniu zarządzają odpowiednie instytucje: minister, RZGW, wojewodowie itd. To jest nasza jedyna prawdziwa reprezentacja, partner do rozmów, a nie dzierżawca, który pod formą stowarzyszenia ukrywa firmę, pod formą składek opłaty za wędkowanie, a pod formą diet swoje wypłaty.
Pisząc ten post nie walczę jednak z tobą, co najwyżej dbam o młodzież, która łatwo może dać się zwieść "fałszywym prorokom", nawet nie ze wzgledu na fałszywość osoby, ale na fałszywość intrpretacji rzeczywistości i fałszywość podawanych recept. Chorego na raka nie uzdrowisz witaminą "C".
|