|
Kiedy, wybacz Józiu, Józef Jeleński prowadzi swoje łowisko, to nie pobiera od siebie samego licencji za prawo do amatorskiego połowu ryb. .
Gdyby to samo robili Tomasz Ponka & Jerzy Kowalski, to też nie pobierraliby od siebie opłat za zezwolenie, tylko łowiliby na dzierżawionym od SP obwodzie rybackim, jako uprawniony do rybactwa.
Oczywiście, ale pan Józef albo TP&JK nie jest albo nie byliby stowarzyszeniem, z założenia pracującym na rzecz całego społeczeństwa. Pan Józef to prywatna osoba, która teoretycznie powinna zarabiać na licencjach i płacić podatki. Tylko że taki z niego filantrop...
TAk samo jest ze stowarzyszeniem, dowolnym stowarzyszeniem, które dzierżawi obwody rybackie. Czy to będzie KTWS, które dzierżawi jeden, czy to bedzie okręg PZW, który dzierżawi kilkadziesiąt. Jego członkowie, jako zbiorowy uprawniony do rybactwa, który prowadzi gospodarkę w dzierżawionym obwodzie, nie pobierają od siebie opłat, tylko wnoszą pieniądze i pracę w funkcjonowanie łowiska, zas od tych, którzy uprawnionym do rybactwa nie są, pobierają opłaty w wysokości przez siebie ustalonej.
Tak jest, ale nie powinno być, bo stowarzyszenie nie istnieje dla członków tylko ma działać na rzecz wszystkich wędkujących. Celem jest łowienie ryb (prawdziwym, nie papierowym), więc łowić ryby powinni wszyscy za tą samą kasę. Jesli będzie inaczej, warto założyć "Stowarzyszenie poszkodowanych przez PZW" i działać na rzecz swoją i wszystkich wędkarzy, którzy z powodu nieprzynależności muszą bulić kilkudziesięciokrotnie wyższe opłaty. A takie stowarzyszenie byłoby prawdziwe, bo z dobrego efektu pracy takiego stowarzyszenia mogliby korzystać wszyscy, niezależnie od przynależności :)
Opiera się jednak w dużej mierze na wolontariacie i prowadzi działaność pozyteczną, ale jest to normalny biznes, nastawiony na świadczenie usług, które sprzedaje.
A czy ja zabraniam sprzedaży produktu komukolwiek i osiągania zysku? Ja tylko wskazuję, na co ma ten zysk pójść i kto ma być jego beneficjentem. Na pewno nie członkowie stowarzyszenia kosztem nie-członków. Mają być beneficjentami wszyscy. Bez preferencji finansowych. Za nagrodę członkom musi wystarczyć satysfakcja. Kto nie ma satysfakcji z darmowej pracy, z pomagania innym, z tym nie mam o czym dyskutować.
A do czego ja zachęcam? Nie do pracy społecznej, która jest praca bez wynagrodzenia na rzecz realizowania statutowych celów stowarzyszeń?
Nie, zachęcasz do tworzenia klubów dbających tylko o własne interesy kosztem "frajerów" spoza stowarzyszenia. Nie zachęcasaz do tworzenia prawa i warunków do prawidłowej gospodarki, tylko do cwaniackiego wpływania zgodnie z prywatnym interesem, bez brania pod uwagę, że wody należą do całego społeczeństwa, a nie członków. I członkowie nie mają żadnych większych praw do decydowania.
Mam nadzieję, ze z czasem szybciej niż wolniej, wuyzwolimy się wz tych ukształtowanychza PRL-u przekonań.
Mam nadzieję, że się wyzwolicie
|