|
Warto oferować coś, czego nie mają inni, co nie oznacza, że każda rzecz ma byc zupełnie odmienna od pozostałych. Jest na rynku mnóstwo choćby napojów pomarańczowych, z których każdy znajduje swoich nabywców. jednemu bardziej odpowiada smak jednego, innemu stopień "zagazowania", jeszcze inny patrzy tylko na cenę. Ale napój pomarańczowy zostaje napojem pomarańczowym. Warto wiedzieć jakie problemy napotkali inni w jego tworzeniu, wprowadzaniu na rynek, i nie powielac ich. Uczyć się tez pozytywnych doświdaczeń. najlepiej, kiedy można po prostu zapytac i uzyskaać życzliwą odpowiedź. Jeżlei ma się taka mozliwośc i z niej nie korzysta, to bład.
Panie Jurku,
Teraz przedstawił pan to w sposób nie pozostawiający już wiele miejsca na interpretacje. Jako człowiek wybredny inforumję, że jestem usatysfakcjonowany.
Zachęcam do bardziej spokojnego reagowania na wypowiedzi innych i do pytania. Wiele można się dowiedzieć.
Korzystając z pańskiej niesamowitej wręcz cierpliwości, zadam kilka pytań, które nurtują mnie ostatnio:
1) Dialog z Jackiem na flysport http://www.flysport.fora.pl/polemiki,5/sprobujmy-cos-poprawic,438-15.html :
- Krzysiek Dmyszewicz Wyjaśnij mi dlaczego na jednych rzekach wolno zarybiać tęczakiem a na innych nie? Widziałem zdjęcia tęczaków z Czarnej Przemszy.
- Jacek Płachecki Z tego co się orientuję, to wolno wpuszczać , pod warunkiem otrzymania ministerialnej zgody, a ponieważ Ministrowie ciągle się zmieniają, to pewnie boją się podejmować tego typu decyzje, bo nie robiąc nic, nikt niczego im nie zarzuci.Najprawdopodobniej Koledzy z okręgu katowickiego takie zezwolenie posiadają
Moje pytanie brzmi:
Jak uzyskać takie pozwolenie? Czy to kosztuje? Zadaję je dlatego, że tęczak może podnieść atrakcyjność łowiska i zwiększyć liczbę klientów na łowisku poza sezonem na pstrąga potokowego.
2) Kto w Polsce wie krok po kroku jak zorganizować łowiska typu:
- OS pod sztandarem PZW;
- łowisko patronackie typu "Łupawa";
- łowisko prywatne typu Raba pana Jeleńskiego czy Wisła pana Wilka
... i jest skory do podzielenia się tą wiedzą?
Co do łowiska "Łupawa" to wybieram się tam po informacje w październiku, na ryby i pogadać. Prawdopodobnie więc tej jesieni będę wiedział co i jak z organizacją takiego łowiska. Nie wiem zaś kto mógłby uprzejmie zdradzić wiedzę o OS PZW i łowiskach prywatnych.
3) Które z trzech w/w typów łowisk poleciłby pan jako najmniej ryzykowne?
4) Czy ktokolwiek jest zainteresowany stworzeniem "Przewodnika użytkowinika" dostępnego Online - jak stworzyć własne łowisko (jedno z trzech w/w typów)?
5) Czy są chętni do utworzenia wspólnego poratlu w kilku wersjach językowych o turystyce wędkarskiej w Polsce dla obcokrajowców, gdzie byłaby oferta wszystkich zainteresowanych gospodarzy? Chodzi o rozkręcenie interesu w skali krajowej, by zwiększyć ilość przyjazdnych i zyski z prowadzenia łowisk.
Konkurencja jest konkurencją, niezaleznie od tego zachodzi na zewnątrz czy wewnątrz. Tylko musi powstawać. Skoro nie powstaje "na zewnątrz" to warto ją tworzyć "wewnątrz". Prosze jednak zdac sobie sprawę, ze cała gra konkurencyjna zachodzi w obszarze powyżej kosztów funkcjonowania. Proszę zadać swoje ulubione pytania ludziom, którzy zajmują się prowadzeniem łowisk, a oni odpowiedzą Panu jaki jest poziom kosztów prowadzenia łowiska. Wychodząc z kolei z poziomu właściciela łowisk, do czego wielu wypowiadających się pretenduje, celem jest swoista "maksymalizacja zysku", bo inaczej takie poczucie byłoby wewnętrznie sprzeczne.
Mam nadzieję, że nie będzie to tylko imitacja konkurencji i będzie ona miała takie same efekty jak złamanie monopolu w dowolnej dziedzinie gospodarki, a więc lepiej i taniej (choć oczywiście wszystkich piekarzy boli wątroba, marudzi ten co sprzedaje chleb po 4,5 zł jak i ten co za 2,2 zł... obaj marudzą, ale jakoś ten co ma tańszy, też jakoś żyje... tylko co to za życie, ha, ha, ha).
Ja wiele razy zachęcałem do tego. Do aktywności ludzi. Do podejmowania takich przedsięwzięć. Ale każdy robi to na własny rachunek i na własną odpowiedzialnosć. Jeżeli chce się Pan tego domagać od innych, to jest to mało realne.
Domagać może nie, ale reklamować postawy tak. Wielu ludzi, którzy tracą energię na dostawanie kolejnych zielonych świateł od okręgu, być może działałoby sprawniej bez tej administracyjnej czapy. Myślę, że taki OS Sanu mógłby z powodzeniem przejść na swoje, słyszałem, że to rentowne łowisko. Może zatem warto kolegów "uwłaszczyć", by posiadali 100% autonomii a co za tym idzie mobilność? A może namawiać ich czasami na ucho do "samouwłaszczenia"... ja bym się cieszył.
Dobrze też mieć wiedzę, pozwalającą na rozpoznanie sytuacji, w których warto sprzeciwiać się autorytetom, a nie sprzaeciwiać się tak "dla zasady". Bo wtedy będzie to takie zjawisko, jakie opisał Beenhakker w swej wypowiedzi, którą przytoczyłem wcześniej.
Nie dla zasady. Czuję, że w powietrzu unosi się jeszcze zbyt wielka wiara zbyt wielu ludzi co do budowania w obrębie PZW. Jednym los dał względnie dobre relacje z okręgiem, inni nie muszą mieć tyle szczęścia. Tracą wówczas swój cenny czas na społecznej pracy w łowiskach dla wszystkich, gdzie przychodzący na gotowe wędkarze korzystają z owoców ich pracy za darmo. Wolałbym aby Przyjaciele Raby czy Przyjaciele Szreniawy pobierali opłaty na rzecz swoich łowisk od tych, którzy palcem nawet nie kiwnęli. Nie chciałbym ich polepywać po plecach, że mają tak trwać nie wiadomo jeszcze jak długo. Chciałbym aby widzieli dalszy horyzont niż tylko praca społeczna. Niech ona będzie tylko sianiem na przyszłość, a nie celem samym w sobie, bo inaczej może się wypalić.
Wielka szkoda, że sukces tak niewielu ludzi ma tylu ojców. Nie jestem typem antagonisty Beenhakkera, który krytykuje dla zasady. Wyraźnie zawsze podkreślam, że każda praca wymaga zapłaty (o czym mówi moja ukochana Biblia), a jeżeli nie mogą to być pieniądze z uwagi na ograniczony budżet łowiska w rękach grupy zapalonych społeczników - to może być to zapłata w formie zniżki na licencje, tyle % zniżki ile pracy odpowiednio. Każdy z zewnątrz, bez odpowiedniej ilości roboczogodzin w łowisku musiałby płacić znacznie więcej.
Wiele rzeczy da się osiągnąc w ramach tego, co jest. Bez wykorzystania istniejących możliwości, bez ich rozsądnego zastosowania, nie warto zmieniać dla samych zmian, bo to wielkie koszty, a efekt niepewny ... bardzo niepewny ...
Pytanie zasadnicze na ile liberalny jest okręg. A zmiany dla samych zmian... nie, nie. Tylko wtedy, gdy okręg zaczyna krępować, gdy aktywność ludzka idzie jak para w gwizdek.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek Dmyszewicz
|