|
Szanowny Kormoranku,
Jakiś czas nie zaglądałem tutaj, a widzę, że "problemów ciąg dalszy" kwitnie ...
Pańska demagogia nie jest "ogromna", tylko ":tania" ... Przecenia się Pan zdecydowanie ....
W kwestiach "taniości" mamy ostatnio ciekawy przykład Chińczyków, którzy "tanio" chcieli budować autostradę A2... Pańskie rozważania przypominają takie "chińskie propozycje" ...
Otóż nie przeceniam siebie i nie jestem zwolennikiem chińskich rozwiązań autostradowych, a tym bardziej rozwiązań tanich lecz z gruntu rzeczy poszukuję rozwiązań rozsądnych
Moim zdaniem, wynikającym z doświadczenia organizacyjnego, okręgów w Polsce jest ZA MAŁO i są w wielu przypadkach ZA DUŻE, czyli ZBYT LICZEBNE ... W naszym środowisku, wędkarzy muchowych, widać w jakim zakresie możliwa jest i istnieje współpraca między grupami aktywnych wędkarzy, tworzących w okręgach zespoły opiekujące się poszczególnymi wodami w mniejszych okręgach, a jak wyglądają interakcje z "molochami" takimi jak mazowiecki czy katowicki ...
Poruszył pan ważny aspekt lecz w pewnej części chybiony. Okręgi to kula u nogi, kula finansowa. Mnożenie kolejnych, a takie rozwiązanie Pan proponuje może doprowadzić kultowego powiedzenia „sztandar (tym razem PZW) wyprowadzić” ze względu na ilość środków pożeranych przez te „instytucje”.
W tej sytuacji, którą Pan opisuje należało by zastanowić się mimo wszystko na zmniejszeniu ilości okręgów. Skoro uważa Pan zresztą słusznie, że bardziej wydajne są grupy wędkarzy opiekujące się poszczególnymi wodami to wcale nie musi to się dziać pod auspicjami zwielokrotnionej liczby okręgów, a może na podwalinie kół i silnych okręgów wojewódzkich.
W powyższym poście poruszyłem kwestię zarobków Dyrektorów ZO i Księgowej. Lekko licząc tylko na redukcji tych dwóch stanowisk i powrocie do choćby 17 ZO w kraju daje oszczędności ponad 3 mln zł. Czy tych pieniędzy nie można by spożytkować lepiej na poprawę gospodarki ?
Jednak okręgów jest wiele, a sposób ich funkcjonowania zależy od ludzi, którzy je tworzą, więc trudno o regułę wskazująca na zależność jakości od wielkości ...
W tym akapicie zgadzam się z Panem bezapelacyjnie. Zależność od ludzi ich umiejętności , wykształcenia czy wreszcie chęci do działania jest naprawdę niebagatelna. Jednakże zespół powiązań koleżeńskich i innych często jest tamą nie do przebycia dla ludzi, którzy by mogli robić to o wiele lepiej z pożytkiem dla wędkarzy i środowiska naturalnego.
Jeśli nawiązuje Pan do "historycznych" konotacji, to proszę powstrzymać się od demagogii i zauważyć, że w latach 70-tych i 80-tych, a i wcześniej, PZW był "organizacją społeczną" wmontowaną w system polityczny PRL-u i na zupełnie innych warunkach funkcjonował niż od ponad 20 lat, kiedy stał się stowarzyszeniem ... niestety, wielu (jak Pan i podobni) wcale nie zauważyło tego, że jako członkowie są organizatorami wędkarstwa i stowarzyszenia, tylko wciąz funkcjonują w mentalności rodem z PRL-u ...
Był wmontowany w system polityczny PRL-u ale i poniekąd w takim systemie pozostał, nie sam ale również z ludźmi, którzy ten system tworzyli.
W ramach okręgów zrzeszeni w nich wędkarze prowadza rózne działania i finansują je. SSR jest społeczna służbą powoływaną przez uprawnionego do rybactwa, a nie jest "za darmo"... Wielu strazników SSR to są etatowi strażnicy, zatrudnieni przez wedkarzy, którch trzeba wynagropdzić, zapewnić im mozliwości wykonywania pracy itp. itd. Koszt takiej ochrony to około 50 tys rocznie na utrzymanie miejsca pracy straznika, zaś efekty działania kilku takich zatrudnionych strazników sa często o wiele większe niż setek tych, którzy "nic nie kosztują" ... choć i tu często nie ma reguły i efekty działań ochotniczych sa fantastyczne wręcz i godna najwyższego uznania ...
Chciałbym w to chociaż wierzyć , że efekty są wręcz fantastyczne Ale niech będzie ……
Działania w obwodzie rybackim może podejmowac uprawniony do rybactwa, czy,li w PZW po prostu okręg, czyli wędkarze tworzący ten okręg,... jesli załatwią finansowanie z zewnątrz, albo wykonują społecznie prace na rzecz łowisk, to działaja własnie jako okreg ... Tych nakładów jest już sporo w róznych miejscach Polski...
Wydaje się panu, że okręgi są wyłacznie zdane na redystrybucję zebranych składek i tylko z tych środków pokrywają swoją działaność ... jednak, jak zapisano w Ustawie o stowarzyszeniach, działanośc stowarzyswzeń opiera się na pracy społecznej członków...nigdzie nie zpaisano, że opiera się na skądkach zebranych itp. Nigdzie też nie zpaisano, że działaność ma opierać się na pracy zatrudnionych pracowników ... Ci pracownicy pełnią tylko funkcje pomocnicze ... Tak funkcjonują analiogiczne związki wędkarskie np. w Czechcach, gdzie wędkarze decydują o tym, co dotyczy ich działaności, oraz prowadzą tę dziaaność .... około 1/4 do 1/3 zrzeszonych wędkarzy bierze udziałw działaniach swocih liokalnych i regionalnych organizacji, zaś ci, którzy nie biorą udziału w działaniach wpłacają "karną" drugą składkę, w wysokości podobnej do podstawowej, jako rekompensatę ...
To , że nie zapisano to fakt. To, że korzysta się GŁÓWNIE ze składek to również fakt
W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powołać okręg złożony tylko z wędkarzy "pstrągowych", dzierżawiący obwody rybackie "pstrągowe", zajmujący się wyłącznie taką działalnością... ale to trzeba zorganizować, funkcjonalnie a nie terytorialnie ... wtedy finansowanie byłoby zupełnie "celowane", choć pewnie i wówczas znalazłoby się jakieś zastrzeżenie wywołujące "marudzenie" ... i "poczucie krzywdy" ze strony jakiejś enigmatycznej "elity niedopuszczalnej na salony" ... jak w "radio bez twarzy" ...
A jednak delikatnie udało mi się rozszerzyć Pana punkt widzenia ! My też możemy mieś rzeki rybne jak przykładowo w Bośni ale musimy zmieniać swoją mentalność lub dostosowywać ją do aktualnie panującej sytuacji. Zdaniem tym chcę podkreślić, że ryba może być z łowiska zabrana ale wtedy i tylko wtedy kiedy to łowisko jest naprawdę zasobne, a gospodarka prowadzona na tej wodzie będzie gwarantowała , że ilość ryb nie ulegnie drastycznemu zanikowi.
Ma Pan duże problemy ze zrozumieniem podstawowych zagadnień, natomiast proszę chć spróbowac pojąc jakie znaczenie dla funkcjonowania łowisk ma wielkośc presji wędkarskiej ... i w jakim stopniu wszelkie regulacje (finansowe, regulaminowe, organizacyjne) dotyczące łowisk wpływają własnie głownie na ten "parametr" przede wszystkim ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
Panie Jerzy powtarza Pan po raz kolejny ten sam zarzut i pragnę zapewnić, że posiadam wykształcenie pozwalające na rozumienie wielu rzeczy w tym zagadnień wędkarskich również.
Presja tworzy się przez niedostosowanie zasobów danego akwenu do ilości wędkarzy i zezwalania na zabieranie ryby w warunkach kiedy jest jej niewystarczająca ilość .
Pomny wpis Romana Cyfry sprzed kilku miesięcy po zarybieniu odcinka Dunajca powyżej OS –u. Wędkarze tuż po zarybieniu stali jak na ciągu tarłowym łososia nie wyznaczono nawet kilkudniowego zakazu łowienia po zarybianiu co by pomogło rybie oswoić się ze środowiskiem rozejść po akwenie. Czy tak ma wyglądać wędkarstwo ? Może od razu powinni rozdawać pstrąga wprost z basenu na aucie ……. ?
PS. Zastanawiam się tylko ilu to obecnych działaczyi by pozostało w strukturach różnych szczebli gdyby funkcje obecnie płatne stały się społecznie bez dodatkowych apanaży.
Pozdrawiam
|