|
Witam,
Chciałbym poruszyć nurtujący mnie od kilku miesięcy problem "martwych rzek" na terenie Podkarpacia.
Od niedawna porzuciłem rzucanie żelastwem i rozpocząłem zachwycającą naukę wędkarstwa muchowego.
W przeszłości łowiłem w 95% na rzekach południowej Polski, więc temat czytania rzeki i potencjalnych miejscówek jest mi znany. Zaznaczam również, że wszystkie złowione przeze mnie ryby są zwracane naturze.
Rejon w którym aktualnie wędkuję to rzeki:
WISŁOKA (w górę od mostu w Jodłówce),
ROPA
JASIOŁKA
W roku 2010 w przerwach między powodziami obławiałem Wisłokę i Ropę w okolicy Jasla.
Na odcinkach Wisłoki: Nowy Żmigród - Jasło, Jasło - Kołaczyce - nie zauważyłem żadnej formy żerowania ryby i ich obecności.
Na ROPIE odc. Skołyszyn - Jasło identyczna sytuacja.
W roku 2011 byłem w lutym na Wisłoce tuż przy Nowym Żmigrodzie - zero obecności ryby
W ten weekend tzn 26-27.03.11 byłem również na Wisłoce w okolicy Jodłówki - totalne bezrybie.
Niestety w maju w 2010 spotkałem się również z sytuacją kłusowania w Jaśle na jazie koło mostu kolejowego przy rafinerii przez starszego gościa, który wyciągał na żyłkę i robaka pstrążki dł 10 cm do wiaderka i pomimo moich uwag, dopiero jak zacząłem mu robić serię zdjęć, gość wypuścił wszystkie ryby do wody.
Abstrahując jednak od powyższego mam gorącą prośbę do was koledzy, aby ktoś pomógł mi odgadnąć zagadkę braku ryb w tut. rzekach. Nie mogę wręcz uwierzyć, że powódź w 2010r. wytrzebiła wszystkie ryby z w/w rzek. Ryby przecież wiedzą jak się zachować w sytuacji powodzi.
Znany mi jest też problem "kormoranów" poruszany przez środowisko wędkarskie. Niestety obawiam się, że jest to temat na tyle ważny, że zasługuje na osobną dyskusję.
Jeśli ktoś ma ochotę, proszę o wasze opinie dlaczego rzeki Wisłoka Ropa i Jasiołka pełne wartkich nurtów, przelewów, głębokich rynien, płycizn i głębokich poprzeczek, bogatych w systemy podwodnych głazów oraz przede wszystkim pięknych krajobrazowo, które powinny być rajem dla pstrąga i lipienia stały się rzekami MARTWYMI.
Ps.
Chciałem również zaznaczyć, że nie jestem stałym mieszkańcem Podkarpacia, a wychowałem się na rzekach tj. Soła, Górna Wisła, Skawa, Żylica, więc nie znam wszystkich problemów np kwestii zarządzania tut. rzekami. Jednakże pokuszę się o aluzję dot. zarybiania rzek oraz ich ścisłą i bezwzględną ochronną. Ze swojej strony jestem skłonny zapłacić dużo więcej niż obowiązujące składki członkowskie, pod warunkiem większego nacisku na zarybianie rzek, a nie tylko okolicznych stawów oraz zmianę dotychczasowej podejścia panów działaczy do "menagerowania". Namawiam też wszystkich do pilnowania naszych wspólnych rzek przed wszelkimi rodzajami kłusownictwa i ich niszczenia.
|