|
Szanowni Koledzy,
Może się zdziwicie, ale cieszą mnie te gwałtowne reakcje na trzy zdania, które napisałem wyżej.
Cieszy mnie też uzyskany efekt w postaci choć częściowej zapamiętywalności tego, co przekazuję.
Jednocześnie niepokoi nieco, zdradzana w wielu wypowiedziach, umiarkowana zdolność rozumienia pisanego słowa i ubóstwo używanego języka ojczystego.
Otóż, nie sposób traktować wszystkiego w kategoriach "winy". O ile oczywistym jest, że w odniesieniu do schwytanych na kłusownictwie, wina ich nie budzi wątpliwości, bo złapani "na gorącym uczynku", o tyle określanie w sposób równoważny, w kategoriach „winy”, całej mozaiki zagadnień dotyczących funkcjonowania społeczności, a zwłaszcza indywidualizowanie jej, jest grubym nieporozumieniem.
Oczekiwanie, że indywidualna kara cokolwiek załatwi jest mrzonką pozbawioną podstaw.
Domaganie się kary, nałożenia jej przez "górę", gotowość "pójścia na rynek" i "oglądania egzekucji" jest wyrazem bezradności poddańczej. Może być rodzajem upustu dla frustracji, ale nie załatwia niczego.
Kara nie załatwi niczego, bo wyłączne domaganie się kary mówi wprost, że "wszystko jest w porządku, tylko trzeba wyłapać złodziei i ukarać"....Takie domaganie się kary oznacza, paradoksalnie, konserwowanie tego, co jest!!! Tymczasem wcale nie jest "wszystko w porządku"...
Naiwnością i idealizmem jest sądzić, że się wszystkich naruszających zasady da powsadzać, izolować, zdominować, przez działanie "z góry", przez wpływ "dobrego władcy". Bo władca powinien być dobry, prawda? Taką ma powinność.
Takimi mrzonkami mogą mamić prostych ludzi zgraje różnych większych czy mniejszych „hitlerków”, żądnych dyktatorskiej władzy, lub ich naśladowców, oczekujących opiekuńczej, absolutnej władzy dyktatorskiej, jednocześnie jakby nieświadomych tego, że władza absolutna demoralizuje absolutnie.
Satysfakcjonowanie się ukaraniem jest patrzeniem wstecz. Natomiast zastanowienie się nad tym, co zrobić, żeby patologii było mniej, żeby zapobiegać jej powstawaniu nie jest wcale obroną "przestępców", ani "układów". Jest wyciąganiem wniosków z porażki, jaką jest wystąpienie patologii. Wyciąganiem wniosków przez ludzi, którzy mają prawo do tego, żeby mieć wpływ. Inną kwestią jest to, czy z tego prawa korzystają.
Sprawy, o których piszę, w równym stopniu dotyczą stowarzyszenia, tego, czy innego, jak też innego rodzaju przejawów samorządności, po skalę samorządu lokalnego czy państwa.
Istotą przynależności jest UCZESTNICTWO. Ten, kto uczestniczy, ten ma znajomość rzeczy. Nie musi czekać, aż ktoś mu powie, ogłosi, przyzna. Zapytajcie Kolegów z SPR, czy wiedzą czy nie. Oni uczestniczą.
Wybory są oparte na wiedzy. Ten, kto nie wie ten tylko głosuje, a nie wybiera. Właściwe rozumienie znaczenia słów ma tu kapitalną wagę.
Wybierani czują respekt przed świadomymi, zorientowanymi wyborcami. Przed głosującymi nie czują respektu. Lekceważą ich i bałamucą populizmem. Niegłosujących i mających wszystko gdzieś traktują wzajemnie, mając ich gdzieś.
Funkcjonowanie demokratycznych mechanizmów i struktur wymaga udziału w nich demokratów. Świadomych, uczestniczących obywateli, a nie poddanych. Oddawanie w ręce innych, przyznawanie się do własnej nieświadomości, odnośnie wyborów, kandydatów, procedur kontrolnych itp. oznacza poddaństwo.
Brak uczestniczenia wielu przyzwoitych prowadzi do tego, że nieprzyzwoici zgłaszają kandydatów, wybierają, powołują, sprawują nadzór. Nic dziwnego, że niedoskonały, czy celowo wykoślawiony.
Wszystko zaczyna się na poziomie, na którym wszyscy powinni się znać, wiele o sobie wiedzieć, a dzięki temu wybierać świadomie. Bo tam zaczyna się kaskada kolejnych wyborów, w których uczestniczą ci wybrani na najbardziej podstawowym poziomie. Jeżeli zostaną wybrani tacy, jak złapani na przepławce, opisani w omawianej notatce, wybrani przez podobnych sobie lub za sprawą bierności innych, to takich samych jak oni wybiorą „wyżej”. I kto ich ma skontrolować? Wcale się nie zdziwię kiedy efekt będzie taki jak w Olsztynie.
A jeżeli na podstawowym poziomie zostaną wybrani przyzwoici ludzie, popierani przez przyzwoitych ludzi, to „wyżej” również ta zasada wyboru będzie przekazana.
I to jest prawo urządzania sobie swojego środowiska, z którego warto korzystać. Jest to również powinność i odpowiedzialność.
Żadne „wzywanie do pospolitego ruszenia” tylko do świadomego uczestnictwa i korzystania z praw w sposób świadomy i pożyteczny.
Jeżeli chce się być poważnie traktowanym trzeba najpierw się samemu poważnie traktować. I rozumieć otaczający świat oraz swoje miejsce w nim.
Dziękuję Jackowi P. za przekazane przez niego treści.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|