| |
Myślę że warte chronienia są wszystkie populacje, te rodzime, te dzikie jak i te które właśnie Piotr Konieczny wpuszcza do Sanu.
Zwróciłem uwagę tylko na fakt, że nie ma czegoś takiego jak rodzimy lipień w Sanie. I to jest stwierdzenie faktu, a nie próba dyskusji z tym czy to dobre czy złe. Ochrona naturalnych populacji tam gdzie ich nie ma jest zwykłą fikcją, a pisanie o takowej populacji
to zwykła manipulacja a ja tego nie pochwalam. Nie pochwalam również traktowania ryb z sztucznego tarła jako „mutantów” bo tak nie jest. A tego typu poglądy prowadzą do jednego, że w większości rzek Polski na tydzień po zarybieniu wszystkie miarowe ryby z nich znikają, niezależnie czy to są pstrągi potokowe czy tęczowe, po tygodniu już ich nie ma . Bo przecież to mutanty zostały wpuszczone aby je wyłowić. I to kolejny fakt.
I nie ma to nic wspólnego z moimi poglądami na temat ochrony tarlisk, łowisk, regulacji w Polsce czy w Czechach czy gdziekolwiek indziej.
A co do zdjęcia brodzącego który depta rzekome tarlisko, to widać że Panowie już dawno w tym miejscu nie łowili. Panowie tam jest 40 cm mułu, a w mule jeszcze żaden lipień się nie wytarł. Panowie szczerze radzę czasami udać się nad wodę i powędkować, z poziomu ekranu klawiatury czy uszu nie wszystko widać.
Połamania
Maciej Wilk
|