|
Jako najmniej zaangażowany w tę kwestię emocjonalnie (nie grozi mi, bym w dającej się przewidzieć przyszłości łowił głowacice), pragnę podejść do tematu z innej strony.
Po pierwsze, obecność głowacicy w polskich wodach (poza zasięgiem naturalnego występowania) to efekt działania grupy pasjonatów tej ryby - naukowców (gł. A. Witkowski), hodowców (gł. M. Kowalewski) i wędkarzy (gł. okręgi NS i Krosno, KG w Krakowie i Zagórzu). Chwała im wszystkim za to.
Po drugie, niestety nie wypracowano w Polsce spójnego programu ochrony tego gatunku (nie muszę przypominać, że od strony przyrodniczej jest to jeden z najcenniejszych przedstawicieli fauny w PL). Parę lat temu sugerowałem podjęcie takich działań - gdy żył jeszcze śp. prof. Goryczko. Dziś szanse na powstanie takiego programu widzę w bardziej czarnych barwach. Nie tylko z uwagi na brak odpowiedniego specjalisty-naukowca, który mógłby być motorem napędowym takiego programu, ale także biorąc pod uwagę współczesne realia naukowe, w których w nauce bardziej liczą się punkty za dorobek/publikacje, niż realne działania na rzecz ochrony środowiska.
Po trzecie, o ile populacja głowacicy w dorzeczu Dunajca została w miarę nieźle zbadana w okresie przed wybudowaniem zapory w Czorsztynie, o tym od tamtego czasu wiele się zmieniło w rzece i wskazane byłoby przeanalizowanie wielu kwestii ponownie (np. odbywanie tarła). Populacja głowatki w Sanie natomiast, o ile mi wiadomo, nie była przedmiotem pogłębionych badań. Z uwagi na odmienny charakter środowiska Dunajca i Sanu, zapewne są pewne różnice w zachowaniu się ryb obu populacji. Niektóre z tych elementów zostały wskazane w książce Głowacica wędkarza doskonałego.
Po czwarte, stąpając po realnym gruncie (w tym przypadku bardziej wodzie), dalszy los głowacicy w dorzeczach Dunajca i Sanu widzę raczej jako uzależniony od dalszego zaangażowania pasjonatów-wędkarzy. Wymaga to podejścia długofalowego, opartego o 3 czynniki - 1) stwarzanie możliwości odbycia naturalnego tarła, 2) wsparcia zarybieniami (w przypadku problemów z naturalnym rozrodem), 3) bazę pokarmową (chodzi o zwiększenie dostępności ryb karpiowatych i zmniejszenia presji na ryby łososiowate). Z uwagi na niewielką szansę stworzenia programu ochrony głowacicy w PL przez instytucje powołane do tego celu (a może się mylę?), zasadne wydaje się być stworzenie dwóch oddzielnych programów - jeden dla Dunajca, drugi dla Sanu, przez odpowiednie grupy miłośników tej ryby, kierowane przez pasjonata o przygotowaniu naukowym. Tak wypracowane programy, z udziałem wszystkich zainteresowanych osób, powinny być w dalszym etapie wdrażane, zarówno przez władze okręgów, jak i wędkarzy łowiących te rybę. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że środki na sfinansowanie wszystkich działań powinny pochodzić ze sprzedaży licencji na połów tej ryby (+ ew. innych datków).
Pragnę w tym miejscu zaznaczyć, że wśród użytkowników rybackich Dunajca i Sanu (czyli osób w okręgach NS i Krośnie) jest wiele osób mających dobrą wiedzę nt. biologii i aktualnej sytuacji głowacicy. Są to ważne "aktywa".
|