|
Pragnę przypomnieć, że choć w PL traktuje się zarybienia jako podstawowy zabieg gospodarczy, to
w zasadzie brak jest dobrych badań które potwierdzałyby efektywność tego przedsięwzięcia. .
Można by się z tym stwierdzeniem zgodzić w ciemno gdyby nie....omawiany tu przkład głowacicy. Czyż
jej populacja w wodach PL - mowa o Dunajcu i Poradzie, do których w latach 90-tych dołączył San -
jeszcze pod koniec XX w. naprawdę imponująca, nie była wynikiem głównie lub nawet wyłącznie
zarybień?
To było szczęśliwe skojarzenie wsiedlenia gatunku w środowisko z dobrymi wówczas warunkami do odbywania tarła naturalnego na dużą skalę. Te warunki zmieniły się dramatycznie na gorsze w ostatnich kilkudziesięciu latach, praktycznie na wszystkich wodach.
Podobnie było z wprowadzeniem lipieni do Sanu w latach 70tych - powtarzany, skromny impuls zarybieniowy doprowadził do powstania masowo samoodradzającej się populacji, w wyniku skutecznego, naturalnego tarła.. W efekcie, dużo później, jak jeszcze na przykład Potok Tyrawski stanowił doskonałe tarlisko, jedno z wielkich, zasilających San w lipienie, ekipa z ówczesnego MZGRW w Rzeszowie odławiała do "sztucznego rozrodu" około 400 sztuk "tarlaków" w dwa dni pracy agregatem. Odławiała tylko po to, żeby mieć czym handlować (zaoczkowaną ikra, wylęgiem żerującym), bo efektu z tych zarybień nie było istotnego, wobec ogromnego zasięgu tarła naturalnego.
Ale to było kiedyś … zdewastować łatwo, a odtworzenie pozostaje w sferze marzeń ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|