|
Mariusz napisał:
„Nie twierdzę, że należy odejść od naturalnego tarła, bo to oczywista bzdura, nawet jeżeli jego efekty są znikome.
Natomiast tworzenie normy, z tego co na całym świecie jest marginesem, to dopiero jest prawdziwa bzdura”
My zaś nie twierdzimy, że należy całkowicie odejść od zarybień. Powinno się szukać korzystnej dla środowiska równowagi pomiędzy tarłem sztucznym i naturalnym, a dziś, niestety, szczególny nacisk kładzie się na sztuczne (w przypadku wyjątkowo słabego ciągu tarłowego możliwe byłoby całkowite przegrodzenie ujścia rzeki Łeby i dopuszczenie na tarliska tylko minimalnej ilości ryb, aby wykonać plan pozyskania ikry). Jest to nie do przyjęcia. Tarło naturalne powinno mieć priorytet.
Sugerujesz, że naturalne tarło jest czymś niewiele znaczącym, marginalnym. Tymczasem dziwnym trafem uznane instytucje dążą do poszerzenia tego „marginesu”. Przykład:
IBSFC (International Baltic Sea Fishery Commission) w Rezolucji IV z lutego 1997 (Salmon Action Plan 1997-2010) kładzie nacisk na zwiększenie udziału tarła naturalnego łososia do 50%.
Cytat:
„Long Term Objective 2010
1. To prevent the extinction of wild populations, further decrease of naturally produced smolts should not be allowed.
2. The production of wild Salmon should gradually increase to attain by 2010 for each Salmon river a natural production of wild Baltic Salmon of at least 50% of the best estimate potential and within safe genetic limits, in order to achieve a better balance between wild and reared Salmon.
3. Wild Salmon populations shall be re-established in potential Salmon rivers…”
Patrz: http://www.intfish.net/docs/1997/ibsfc/res4.htm
Kraje, w których panuje wyższa świadomość ekologiczna, dążą do jak największego udziału tarła naturalnego, prowadzą również programy renaturyzacji rzek. Polska była i jest względem tych państw opóźniona. Kiedy tam zaprzestano nadmiernej regulacji rzek, u nas nadal radośnie wylewano beton (zresztą do dziś w naszym pięknym kraju rodzą się psychopatyczne pomysły kaskadyzacji niektórych cieków...). W Polsce za jakiś czas przyjmie się to, co u naszych sąsiadów jest już normą, a u nas nowinką. Pozytywne zmiany, takie jak uznanie tarła naturalnego za nadrzędne, wzbudzają niechęć koalicji profesorów ichtiologii, hodowców, rybaków i odbiorców trociowego mięsa. Nikt się chyba nie spodziewał, że poprą ograniczenie intratnego programu „restytucji”...
Adam Lejk napisał:
„Panie Mariuszu. Czas chyba odpuścić sobie tematy ichtiologiczne na forum wędkarskim bo co by się nie napisało i tak będzie źle bo wędkarze wiedzą wszystko najlepiej na temat ryb.”
Gdyby nie wysiłki wędkarzy znad Łeby, nie byłoby porozumienia ustanawiającego na jez. Łebsko i Gardno przejścia migracyjne, nie byłoby przepławki w Chocielewku, nie byłoby odtworzonych tarlisk, nie byłoby wystarczającej ochrony tarła. Całe szczęście, że nie zajmują się oni wyłącznie wędkowaniem.
Pozostawienie gospodarki tym predestynowanym do tego osobom wyszłoby wszystkim na dobre, gdyby w swoich decyzjach rzeczywiście kierowały się one dobrem wód i rybostanów. Ale czy ichtiolodzy, otrzymujący pokaźne środki na program „restytucji”, nie kierują się też innymi względami? Poza tym, pomimo ukończenia studiów i zebranego doświadczenia, nie są oni bynajmniej nieomylni... Nierozważne zarybianie polskich wód karpiem, wprowadzenie amura i tołpygi świadczą o tym najlepiej. Czynnikiem sprzyjającym chorobom ryb są skaleczenia, nawet te drobne. Modne stało się, dla uzyskania efektu rachmistrzowskiego, obcinanie płetwy tłuszczowej wpuszczanym do rzek smoltom. Jak dziś wyglądają trocie w tych rzekach? Oczywiście ichtiolodzy, którzy wybrali taką metodę oznaczania sztuczności materiału zarybieniowego, po wnikliwych analizach i badaniach wskażą inne przyczyny straszliwej tragedii, na przykład zalegający na dnie Bałtyku iperyt…
T.Rudnik napisał:
„Jednak musimy sobie od razu odpowiedzieć na pytanie. Czy wędkarze chcą łowić ryby, czy widzieć ryby na tarliskach. Jeżeli chcą łowić, to musimy zarybiać narybkiem, smoltem z tarła sztucznego.”
Alternatywa: łowić ryby, czy widzieć ryby na tarliskach? Przecież jedno drugiego nie wyklucza. Zamiast pompować niewyobrażalne pieniądze w program zarybień, lepiej przeznaczyć ich część na odtwarzanie i ochronę tarlisk oraz przywracanie drożności rzek. Jeśli spełni się te postulaty, ryb do złowienia będzie więcej, dodatkowo będą to ryby z naturalnego rozrodu, a więc odporniejsze na różne choroby, o których tyle się teraz mówi...
T.Rudnik napisał:
„Siatki na jeziorze. Nie muszą stać. I nie stały. Gdyby rybacy chcieli wykonać plan pozyskania kilogramowy ryb, to siatki by musieli postawić.”
To nie rybacy kierują SPN. W planie ochronnym parku zapisano pozyskanie do 1200 kg tarlaków. Cel tych odłowów to zdobycie 500 tys. ziaren ikry. Czyli można było odłowić tyle troci, ile było potrzeba do pozyskania wymaganej ilości ikry, ale nie więcej niż 1200 kg.
Park narodowy to nie rzeźnia. Celem miało być pozyskanie ikry, nie mięsa. Stwierdzenie, że rybacy mogli niezależnie od innych ograniczeń odłowić 1200 kg troci, to zwyczajna manipulacja.
Aktualny plan ochrony SPN zawiera następujący zapis dotyczący sposobu realizacji ochrony czynnej ekosystemów wodnych: „utrzymywanie obszarów wolnych od stosowania rybackich narzędzi połowowych utrudniających migrację ryb”. Nie można więc mówić o dobrotliwych, łaskawych gestach niektórych osób, lecz tylko o wypełnieniu ustanowionego obowiązku, jakim jest nieprzegradzanie korytarzy ekologicznych, którymi trocie wędrują na naturalne tarliska w dorzeczu Łeby.
Patrz:
http://www.slowinskipn.pl/bip/download.php?filename=download/prawo/zarz87_zal2.pdf
S.Cios napisał:
„Nie znam szczegółów tego konfliktu (wymaga to poznania argumentów wszystkich stron), więc trudno mi sie ustosunkowac do problemu. Odpowiem inaczej.
1. Tarło naturalne powinno zawsze miec priorytet. Pozwala to na zachowanie najsilniejszych i najzdrowszych osobników.
2. Sztuczne tarło może byc traktowane jako środek wspomagania tarła naturalnego, lub zastępujacy je w sytuacji, gdy ryby nie maja tej możliwości (brak tarlisk lub dostepu do nich). Niestety coraz częściej jest to traktowane jako trwała alternatywa dla tarła naturalnego, co jest leczeniem objawów, a nie choroby.
3. Z zasady po sztucznym tarle mozna bezpiecznie wypuścić ryby, gdyz śmiertelność jest niewielka. Jest to nawet pożądane z ekonomicznego punktu widzenia. Każdy dobry gospodarz wie, ze liczba i wielkość zwierzyny do uboju musi byc dobrze skalkulowana.
4. Od dawna (moze nawet średniowiecza) w całej Europie znane były przepisy zabraniąjące grodzenia siecią lub jazem całego kryta cieku, mając na wzgledzie ochrone ryb (nie wspominając o zegludze).”
Panie Stanisławie, prawda płynie z Pana postu, niestety wszystkie wymienione przez Pana punkty godzą w program restytucji i są sprzeczne z obecnymi interesami jego beneficjentów (niekoniecznie ryb). Na dzień dzisiejszy dobro rzeki, ryb, naturalnego rozrodu, przywracanie naturalnego tętna naszych wód jest niekorzystne, pytanie - dla kogo?
|