|
Tarło naturalne i jego ochrona jest ze swojej natury osią wokół której skupiają się w ostatnich latach niespotykane dotąd w Polsce grupy wędkarzy i przyrodników którzy swoimi działaniami i wywieraniem wpływu na decydentów walczą o prawo ryb do odbycia tarła we właściwych dla siebie warunkach. Słupia, Łeba, Reda to kapitalne przykłady jak w ciągu paru lat zawiazały się społeczności poświęcające swój czas, a jak widać i nerwy na walkę (bo to jest walka) by trocie mogły dopłynąć na tarliska i w spokoju wytrzec się. Takiego zaangażowania nigdy nie uda się osiągnąć przy priorytecie zarybień, nie uda się poruszyć ludzkich serc wlewaniem do rzeki 50.000 lub nawt 500.000szt smoltów. Pamiętam te stwierdzenia z przed lat, że troć to taka sztuczna ryba, że i tak wszystko to zarybienia dla rybaków. Jeszcze dziś często mozna usłyszeć od kolegów pytanie, "a czy z tego tarła coś kolwiek się wykluwa?". Na szczęście instytucje naukowe powolane do badania ryb wędrownych prowadzą monitoring tarła natruralnego i można wszystkim już dziś powiedzieć - na wielu dopływach tarło kończy się sukcesem, zaangażowanie ludzi w jego ochronę ma jak najbardziej sens, ale to nie oznacza, że nalezy negować sens zarybień jako takich i ,że mamy prawo do podważania rządowych programów.
W Słupi wszystkie odłowione trocie na punkcie odłowu są mierzone i zapisywane czy pochodzą z zarybień smoltem czy nie. W przybliżeniu ok. 50% troci pochodzi z zarybień smoltem natomiast druga połowa z tarła naturalnego i zarybień wylęgiem. To nie jest zły wynik, działania wędkarzy i przyrodników przynoszą wymierne korzyści.
Program zarybień smoltem niech się kręci, a my co roku po trochu zmieniajmy rzeczywistosć nad rzekami, budujmy kolejne tarliska, kolejne przepławki, angażujmy instytucje w sprawę tarła naturalnego.Zmieniajmy to na co mamy wpływ i szukajmy dla naszych dzialań przyjaciół. Spokojnie i trwale więcej zmienimy niż krzycząc, bo w chórze krzyku już nikt nie słyszy o co chodzi.
Pozdrawiam Artur Wysocki
|