f l y f i s h i n g . p l 2024.04.28
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: trouts master. Czas 2024-04-28 09:33:49.


poprzednia wiadomosc Odp: Sezon pstraga : : nadesłane przez metan (postów: 1063) dnia 2021-08-19 09:10:22 z *.neoplus.adsl.tpnet.pl
  Pozwolę sobie wrzucić parę spostrzeżeń jako obserwatora i czynnego uczestnika w temacie z 35 letnim
bagażem doświadczeń, jestem sporo leciwszy ale mn.w na tyle lat datuję świadome postrzeganie
rzeczywistości wokół mnie.

Moje prywatne wnioski są takie, że natura do pewnego tylko stopnia jest w stanie obronić się przed rabunkową
zachłannością rasy ludzkiej.

Analiza jest następująca.

Od 70 lat mamy w naszej szerokości geograficznej uskutecznianą gospodarkę rybacką zgodnie z
nowelizowaną kilkukrotnie ustawą rybacką i powiązanymi aktami prawnymi. Błędne założenia tej ustawy
traktujące naturalne ekosystemy jak stawy hodowlane w połączeniu z narodową skłonnością dążenia do
dobrobytu metodami niekoniecznie racjonalnymi, jako kraj rozwijający się, wykształciła się pewna specyfika
traktowania zasobów naturalnych jakim są wody otwarte. I tak oto powstał system eksploatacji środowiska
naturalnego swoista mentalność charakteryzująca nasz naród. Do decyzyjnych stanowisk dostała się cała
armia niekompetentnych, populistycznych działaczy rodem z uciemiężonego ludu mająca decydować o losach
i przyszłości państwa w aspektach związanych z eksploatacją zasobów . Taki stan rzeczy mamy we
wszystkich obszarach gdzie eksploatowane są naturalne zasoby, lasy, rzeki, jeziora, itd. Generalnie aspekt pod
parasolem Ministerstwa Rolnictwa i Leśnictwa i jego departamenty. Jednym z tworów tego zamysłu, jaki
pojawił się na potrzeby realizacji wizji geniuszy, wydawałoby się upadłego, poprzedniego ustroju politycznego
PRL, jest obecny największy użytkownik rybacki, czyli miłościwie panujące nam PZW. Nie będę opisywał jakie
mechanizmy i patologie drążą tą organizację, nie o to tu chodzi, chociaż mają one bezpośredni wpływ na stan
wód w zkresie ichtiologicznym. Mniej więcej większość z nas temat kojarzy.

Do czego zmierzam?

Natura przez 70 lat opierała się z różnym skutkiem majstrowaniu w ekosystemach. Na początku, bardzo rybne,
naturalne populacje nie odczuwały tak bardzo wpływu wynikającego z ciągłego zaburzania jej struktury, miała
swoje mechanizmy obronne. Dzikich i silnych ryb było na tyle dużo, że początkowe ingerencje nie wpływały
istotnie na ogólną kondycję. Stąd te wspaniałe wspomnienia, że kiedyś to były limity po 5 lipieni, wszyscy brali,
ryby były, itd. I co dalej? Lata uporczywej orki i powolnego wyjaławiania. Zarybienia, wyławianie, zarybienia,
wyławianie, zarybienia wyławianie. 70 lat!!!!!!!!

Zarybienia, czym?

Coraz gorszej jakości sztucznie pozyskanym materiałem. Ryba pozyskana ze sztucznej chodowli, pozbawiona
dwóch podstawowych systemów zbezpieczających każdy gatunek przed wymarciem - dobór naturalny i
selekcja naturalna. Oba czynniki niemożliwe do osiągnięcia w sztucznej hodowli, pierwszy - do tarła
przystępują tylko najsilniejsze i najzdrowsze osobniki, dając najlepsze genetycznie potomstwo, drugi selekcja
naturalna - i znowu, w okresie dorastania do dojrzałości płciowej dorastają tylko najsilniejsze i najzdrowsze
osobniki dając bazę do utrzymania populacji.
Oba te czynniki, ale tylko razem, dają w naturze trzeci decydujący element, czystość genetyczną, efektem
której jest stabilna, samoutrzymująca się populacja.

W warunkach hodowlanych dobór naturalny na chybił trafił i optymalizacja produkcji z ciągłym podnoszeniem
przeżywalności w celu osiągania ekonomicznych korzyści oraz uboga pula genetyczna z ograniczonej ilości
tarlaków wycieranych latami w tych zbliżonych kombinacjach.

Efekty. ???????

Całkowity zanik naturalnej populacji. Struktura dzikie - sztuczne 70 lat temu 100% - 0%, dzisiaj 0% - 100%.

Natura dawała radę przez 70 lat. Dalej nie da rady!!!

KONIEC.

Co dalej?

Przewiduję dwa scenariusze.
Pierwszy - powrót do natury. Wspieranie naturalnych procesów, budowa tarlisk, inkubacja ikry i maksymalne
dążenie do odtworzenia naturalnych samoutrzymujących się populacji. Zaprzestanie zarybień, kategoryczne
ograniczenie zabierania ryb, łowiska złów i wypuść. Modlitwa, dużo modlitwy o deszcz.
Drugi - kontynuacja gospodarki rybackiej. Łowimy dwa tygodnie po zarybieniu, potem kleń, brzana, karp na
muchę i inne ciekawostki. Na wędkowanie Czechy, Słowacja, Szwecja, Norwegia, Słowenia, Patagonia,
Mongolia, Nowa Zelandia, na końcu Księżyc i Mars!!!

Dziękuję i pozdrawiam.

Arek Mikrut

Ps. nie jestem z wykształcenia ichtiologiem, jestem obserwatorem rzeczywistości i miłośnikiem przyrody. Moje
spostrzeżenia i wnioski mogą wywoływać kontrowersyjne reakcje.
W razie powikłań proszę się konsultować z lekarzem a najlepiej z farmaceutką
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Sezon pstraga [6] 19.08 09:51
 
Wniosek jest taki, że nie da się zastąpić naturalnych procesów związanych z odtwarzaniem
populacji zabiegami hodowlanymi, a zarybienia nie są jakimś cudownym środkiem na
postępującą degradację środowiska. Ilość ryb takich jak pstrąg, czyli pożądanych
wędkarsko, które naturalnie determinowały warunki środowiskowe, w porównaniu z
pośrednimi gatunkami, przed erą zarybień też była skromniejsza niż się wielu wydaje.
Prawda natomiast też jest taka, że z braku lepszego rozwiązania, niemożności wstrzymania
postępujących zmian cywilizacyjnych, przez b. długi okres czasu autentycznie uwierzono w
to, że jednak da się to wszystko załatwić zabiegami hodowlanymi. Nie da się, a odbudowa
dzikich populacji, podejrzewam, że wędrownej formy pstrąga w rzece Łebie też, musiała
poczekać do udoskonalenia technik hodowlanych i intensyfikacji zarybień, ponieważ nawet
w czasach dawnych, przed wiarą w (nie)ograniczone możliwości dorabiania na przykład
znane mi jezioro, przez które przepływa rzeka stało się ,,chwilowo” bezrybne
 
  Odp: Sezon pstraga [5] 19.08 09:55
 
Wniosek jest taki, że nie da się zastąpić naturalnych procesów związanych z
odtwarzaniem
populacji zabiegami hodowlanymi, a zarybienia nie są jakimś cudownym środkiem na
postępującą degradację środowiska. Ilość ryb takich jak pstrąg, czyli pożądanych
wędkarsko, które naturalnie determinowały warunki środowiskowe, w porównaniu z
pośrednimi gatunkami, przed erą zarybień też była skromniejsza niż się wielu wydaje.
Prawda natomiast też jest taka, że z braku lepszego rozwiązania, niemożności wstrzymania
postępujących zmian cywilizacyjnych, przez b. długi okres czasu autentycznie uwierzono w
to, że jednak da się to wszystko załatwić zabiegami hodowlanymi. Nie da się, a odbudowa
dzikich populacji, podejrzewam, że wędrownej formy pstrąga w rzece Łebie też, musiała
poczekać do udoskonalenia technik hodowlanych i intensyfikacji zarybień, ponieważ nawet
w czasach dawnych, przed wiarą w (nie)ograniczone możliwości dorabiania na przykład
znane mi jezioro, przez które przepływa rzeka stało się ,,chwilowo” bezrybne


Poślednie gatunki powinni być.
,, (…)W omawianym czasie, jak podaje encyklopedia ekonomiczna Johana Georga
Krünitz’a z lat 1773-1858, na jeziorach Łebsko i Sarbsko prowadzono tak intensywne i
rabunkowe odłowy, że z czasem rybacy nie byli w stanie zabezpieczyć się finansowo i
aprowizacyjnie na zimę. Wielu z nich porzuciło wówczas rybactwo na rzecz rolnictwa, gdyż
prawie wszyscy rybacy jeziorowi byli dwuzawodowi i posiadali kawałek ziemi lub pracowali
w gospodarstwach rodzinnych. W miarę upływu lat rybostan na omawianych jeziorach uległ
odbudowie(…)” (źródło: patrz link Jarosław Gburczyk ,,Historia Łeby”)
 
  Odp: Sezon pstraga [4] 19.08 10:22
 
Witku,
gdzieś może w szczególnie korzystnym akwenie pewnie uda się w miarę sprawnie odtworzyć lub utrzymać
poprzez zarybienie sztucznym materiałem przynajmniej częściowo daną popilację. Są to mrginalne ilości w
stosunku do całości. Co innego jeziora, wody stojące co innego rzeki. Tam zupełnie inny charakter i zależności.

Ogólnie możemy założyć, że przekształcenia hydrotechniczne i zmiany klimatyczne 99% wód zamieniły w
bardzo trudne środowiska do podtrzymania bytujących tam wcześniej organizmów.
Jeżeli dołożymy dotego plagi kormoranów, czapli i innych drapieżników, również wynikające z zachwiania
naturalnych struktór, tym razem w innych biotopach, to mamy zerowe szanse na uzyskanie pozytywnych
rezultatów kontynuując dotyczczasową gospodarkę rybacką.

Tylko zmiana ustawy i przekierowanie priorytetów z eksploatacji zasobów na ich ochronę i uczciwą, nie
napędzaną zyskami odbudowę ma minimalne szanse na efekt, jakim mogą stać się zyski z turystyki
wędkarskiej wynikające z bogatych w ryby wód.


 
  Odp: Sezon pstraga [3] 19.08 14:35
 
"... ma minimalne szanse na efekt, jakim mogą stać się zyski z turystyki wędkarskiej wynikające z bogatych
w ryby wód."

-------
"... bogatych w ryby wod"? Nie ma najmniejszej szansy na taką opcję.

Krótko, zacznijmy może od siebie. Tak jak pisałeś: łowiska wyłącznie "No Kill", pozbycie się (eliminacja)
miesiarzy czy smakoszów rybiego mięsa. Częściowo No Kill może to sam załatwi. Reszta (te modlitwy) to już
nie do przeskoczenia. Modlitwy o deszcz nie wiem komu są potrzebne. Deszczu raczej nie brakuje, brakuje
czegoś co sprawi że ten deszcz nie "pogoni" z wszystkim co napotka po drodze do rzek. Deszcz jednym
potrzebny, inny przeszkadza lub ich nawet unicestwia. O deszcz bym się nie modlił (mieszkając na Pogorzu).

Inna jeszcze rzecz która mi w tych waszych receptach nie pasuje. Piszecie wyłącznie o pstrągach, lipieniach.
Skoro jedynie je zniszczyliśmy (wędkarze, system, Państwo, PZW) to gdzie się podziały klenie, świnki, brzany,
bolenie, itd. Lub choćby wszędobylskie jelce, ukleje, piekielnice, kiełbie, itp. Je też my jako wędkarze
"spieprzylismy" (czyt. zjedli, zjebali genetycznie zarybieniach, itd, itp)? Jestem wręcz pewny że nie.
Nie bierzcie wiec jedynie wzoru "pstrąg-lipien" jako przykład w tym zadaniu do rozwiązania bo inne (w/w) ryby
również żyły w tych samych rzekach.

Pzdr.
 
  Odp: Sezon pstraga [1] 19.08 16:07
 
Uwagi o deszczu i innych gatunkach w punkt.
 
  Odp: Sezon pstraga [0] 19.08 21:15
 
Akurat pracuję nad artykułem historycznym o rybach spadających z deszczem w Polsce. Jest tych relacji co nieco.
Może jednak warto modlić się o taki deszcz... choć nie jestem pewien, czy nasze świątynie są dobrym miejscem
na to.
 
  Odp: Sezon pstraga [0] 20.08 08:29
 
Arku,

kraina P&L i jej uwarunkowania środowiskowe jest dla mnie podstawowym punktem założenia, że ogólny
model zarybienia jako utrzymywania w równowadze ekosystemu nie daje pożądanych efektów i prowadzić
może jedynie do całkowitej destrukcji jak opisałem powyżej. 70 lat się broniła i padła jak krowa dojona i nie
wyprowadzana na pastwisko.

Co do pozostałych gatunków, które wspominasz, to odpowiedź na pytanie - czy gospodarka rybacka, narzucana
ustawą rybacką, prowadzona przez ostatnie 70 lat jest w dalszym ciągu uzasadniona? wydaje się być
oczywista. Po 70 latach jej stosowania doprowadziła do katastrofy ekologicznej jaką jest obecna kondycj
ekosystemów ichtio.

Bez zarybień nie ma ryb!!! Może to jest dobre hasło propagandowe dla przemysłu zarybieniowego ale na
pewno nie jest to lekarstwo na zdegradowane środowisko.

pozdrawiam,



 
  Odp: Sezon pstraga [0] 19.08 11:31
 

Przewiduję dwa scenariusze.
Pierwszy - powrót do natury. Wspieranie naturalnych procesów, budowa tarlisk, inkubacja ikry i
maksymalne dążenie do odtworzenia naturalnych samoutrzymujących się populacji.


Piękne to hasła, ale jako, że ten wątek jest o Sanie poniżej zapór w Solinie i Myczkowcach i jego
rybostanie P&L sztucznie zainicjowanym zarybieniami pół wieku temu więc napisz konkretnie o jakim
powrocie do natury mowa, jakie naturalne procesy trzeba wspierać, gdzie konkretnie trzeba wybudować
tarliska i jakie naturalne mechanizmy pomogą odtworzyć samoutrzymujące się populacje.
 
  Odp: Sezon pstraga [1] 19.08 12:08
 
Arek, twoja wypowiedź rzeczywiście nie brzmiała jak wypowiedź ichtiologa,
a bardziej jak istoty wszechwiedzącej
Nie gniewaj się, ale z problemami doboru i chowu wsobnego potrafimy sobie
radzić , lepiej czy gorzej.
Z zaporami i ściekami nie!
 
  Odp: Sezon pstraga [0] 20.08 07:23
 
Romku, bez urazy proszę,

Czy możesz podać jakiś przykład rzeki gdzie taki chów wsobny z powodzeniem został zrealizowany i
gospodarka rybacka na wodach P&L przynosi zadawalające rezultaty?

Może coś mi umknęło i gdzieś takia rzeka funkcjonuje. Mam na myśli oczywiście krainę P&L.
Nie wszędzie są zapory i ścieki a wbrew temu co się wydaje ścieki nie do końca wpływają niekorzystnie.
To paradoks i wszystko zależy od składu chemicznego. Naturalne ścieki bytowe nie wydają się być wielkim
zagrożeniem, poza walorami estetycxnymi. Mówiąc w skrócie, czyste gówno urzyźnia.
Jako przykład podam rzekę Białą z Bielska-Białej. Zawsze była uważana za jeden, wielki ściek.W czasach
przemysłu włókienniczego bywało, że różnr kolory wody niosła, w zależności jakie tkaniny produkowały
zakłady w Bielsku. Śmierdziała na kilometr i śmierdzi i jest wciąż narażona na różne podarunki od
nadbrzeżnych mieszkańców a populacja pstrąga jaka w niej istnieje jest i zawsze była na poziomie jaki
zdziwiłby niejednego niedowiarka.
Zapory to oddzielny temat. Wpływ tragiczny poniżej. Co z odcinkami powyżej?
Górny Dunajec, Czarny i Biały jak z kondycją tej wody pk 70 latach orki??

Na "moim" terenie Soła, Koszarawa powyżej zapór koszmarne ZERO ryb. Lipienia na palcach jednej ręki
policzysz, pstrągi szczątkowe osobniki. A koło w Węgierskiej Górce składa z wyprzedzeniem kontrwniosek o
uwaga! Nieutworzenie odcinka nokill!!
Ten sam scenariusz dotyczy Skawy powyżej zapory.

Gdzie te porządane efekty gospodarki rybackiej??
 
  Odp: Sezon pstraga [0] 19.08 21:45
 
Mądrze chłop gada tylko, że takich nie chcą słuchać :(
 
  Odp: Sezon pstraga [0] 19.08 23:20
 
Ostatni dzwonek na organizację łowisk nokill w Polsce minął w latach
dziewięćdziesiątych. Teraz to już jest po herbacie. Nie wiem jakim
nakładem sił i środków możnaby odtworzyć populacje ryb szlachetnych
sprzed 30 lat... właściwie stan jest bliski zera. Pozwoliłem sobie w tym
roku "zeskanować" obrotówką kilka rzek jurajskich... pstrągi są, co 500 m
jeden miarowy. Kiedyś z jednego dołka można było złowić komplet prawie
na każdej wodzie. Od zera też można zacząć, właściwie nie ma wyjścia.
Pstrągi i lipienie powinny być obligatoryjnie wypuszczane w całym kraju
przez następne kilka dekad.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus