|
"... ma minimalne szanse na efekt, jakim mogą stać się zyski z turystyki wędkarskiej wynikające z bogatych
w ryby wód."
-------
"... bogatych w ryby wod"? Nie ma najmniejszej szansy na taką opcję.
Krótko, zacznijmy może od siebie. Tak jak pisałeś: łowiska wyłącznie "No Kill", pozbycie się (eliminacja)
miesiarzy czy smakoszów rybiego mięsa. Częściowo No Kill może to sam załatwi. Reszta (te modlitwy) to już
nie do przeskoczenia. Modlitwy o deszcz nie wiem komu są potrzebne. Deszczu raczej nie brakuje, brakuje
czegoś co sprawi że ten deszcz nie "pogoni" z wszystkim co napotka po drodze do rzek. Deszcz jednym
potrzebny, inny przeszkadza lub ich nawet unicestwia. O deszcz bym się nie modlił (mieszkając na Pogorzu).
Inna jeszcze rzecz która mi w tych waszych receptach nie pasuje. Piszecie wyłącznie o pstrągach, lipieniach.
Skoro jedynie je zniszczyliśmy (wędkarze, system, Państwo, PZW) to gdzie się podziały klenie, świnki, brzany,
bolenie, itd. Lub choćby wszędobylskie jelce, ukleje, piekielnice, kiełbie, itp. Je też my jako wędkarze
"spieprzylismy" (czyt. zjedli, zjebali genetycznie zarybieniach, itd, itp)? Jestem wręcz pewny że nie.
Nie bierzcie wiec jedynie wzoru "pstrąg-lipien" jako przykład w tym zadaniu do rozwiązania bo inne (w/w) ryby
również żyły w tych samych rzekach.
Pzdr.
|