f l y f i s h i n g . p l 2024.09.19
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Ostatnie czasopismo WW na rynku. Autor: S.R. Czas 2024-09-19 16:13:16.


poprzednia wiadomosc Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba : : nadesłane przez Maciej Pszczolkowski (postów: 472) dnia 2024-09-10 21:15:00 z 146.7.15.*
  Panowie!

Czy ktorys z Was pokusilby sie o ujecie ponizszej dyskusji w kilku punktach? Obecny jej ksztalt nie pozwala mi sie do
niej wlaczyc. Nie wiem o co Wam chodzi, I to pomimo dlugoletniej praktyki muszkarskiej (ponad 25 lat), ponad dwoch
dekadach udzielania sie w Trout Unlimited I posiadania ponad 30 gatunkow ryb na muche na rozkladzie.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 10.09 21:21
 
Praktyka wędkarska czy uczestnictwo w TU mają się nijak do
umiejętności włączania się w dyskusje na FFF. To przychodzi samo
gdzieś po 2000 poście...🤪
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [10] 10.09 23:44
 
Witam.
Tak w skrócie ... postawiłem tezę że marność i nieatrakcyjność dla młodych ludzi (zwłaszza) naszego krajowego
wędkarstwa muchowego jest spowodowane domniemaną elitarnością flajfiszingu, zbyt małą dostępnością
niedrogiego sprzętu oraz złymi opiniami o nim i propagowaniem błędnych (wg mnie) teorii że na muchę to łowi się
tylko pstrąga / lipienia na górskich wodach.
Zaprzestanie wydawania SŁ jest tu tylko (wbrew pozorom) pretekstem do wywołania takiej, szerszej dykusji o tym,
czy iść w stronę jeszcze większej hermetyzacji wędkarstwa muchowego , czy wręcz przeciwnie - wszem i wobe
reklamować je i pokazywać tę metodę jako równoprawną i łatwą, służącą łowieniu wszelkich innych gatunków, nie
koniecznie kojarzonych z "muchą" i wodami "krainy pstaga i lipienia" ...

Pozdrawiam.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 10.09 23:46
 
Przeskakują mi wiersze, rozwala mi składnię tekstu i wcina mi literki jak tutaj piszę ... nie wiem dlaczego ... ale to
mało istotne
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [8] 11.09 09:45
 
Ziemek,
połączyłeś ze sobą wszystko co możliwe.
FF zawsze był postrzegany jako elitarny. Ty zacząłeś stosunkowo niedawno. Wiesz co było magnesem, który przyciągał ludzi aby się stali wędkarzami muchowymi? Łowienie pstrągów i lipieni. PSTRĄGÓW!!!!
Każda dzisiaj ryba, która nie jest pstrągiem jest substytutem ryby łososiowatej, bo tych pstrągów jest mało. A tzn. że jeszcze trudniej je złowić.

Ludzie zakochiwali się w koszyku wiklinowym, który był nieodzownym elementem wędkarza muchowego. Magia linki muchowej z małą muszką, podaną w taki sposób aby ten lipień chciał ją wziąć.
Elitarność muszkarstwa nie bierze się z posiadania drogiego sprzętu( SIMMS, ORVIS czy Winston) Bierze się z zachowań nad wodą, sposobie funkcjonowania i myślenia. Nie chlania wódy i piwska nad brzegiem rzeki w głośno rozwrzeszczanej grupie ludzi, którzy co drugie słowo mówią, kurwa.. wyjebałem tego lipienia albo rzucają chujami i kurwami stojąc w rzece, gdzie grupka ludzi z dziećmi patrzy na to i nie może tego słuchać.

Wiedza nabyta nad rzeką, umiejętność szukania ryby, etyka... to były wartości, które mówiły o elitarności.

Dostęp do taniego sprzętu.... Ziemek, masz go w necie za groszę, na OLX za grosze, muchy robią pseudo rzemieślnicy, pisząc o tych przynętach, które muchy nie przypominają.
Pójdę dalej... za lat 70, 80 i jeszcze trochę jak kluby istniały na prawdę, gdzie ludzie się spotykali rozmawiali o muszce MB ale nie o MB w tysiącach wersji, która jak to się ładnie mówi: Variant albo w typie jak u psa MB. Szukali muszki z Anglii i robierali muszkę nad wodą i patrzyli z jakiego materiału jest zrobiona. Odtwarzali materiał... rozumiesz? a dzisiaj byle patałach kręci muszkę i mówi, że to MB.... o ludzie....

Magia rzucania linką muchową, trudność(bo to jest trudne nie mylić byle jakie), sama muchówka, stawały w TOP muszkarstwo. Kamizelka...

Jeszcze do tych karpi, które wspomniałeś. Karpiarstwo w takiej postaci przyszło do nas z Anglii. I związane jest to tylko i wyłącznie z biznesem na tych karpiach. Biznes to stworzył. Wyczuł co ludzie chcą a nie że ludzie stworzyli bo zauważyli, że to jest super.
W Polsce jest tak samo. Wszystkie łowiska komercyjne to najlepsze łowiska feederowe, karpiowe, na metodę. Tam jest KASA!!!! a nie wartości.


Już na koniec bo muszę spadać. Chcąc zacząć być może przygodę z golfem zapytałem kolegę od tego sportu co muszę zrobić aby się dostać do klubu i zacząć grać.
Odpowiedź była prosta. Podstawą jest kurs, paro godzinny. I nie chodzi tu o machanie kijem i uderzanie w piłkę. Wyłuszczył mu podczas kursu instruktor o zasadach panujących na polu golfowym, jak się zachować, jak się ubrać. Umiejętności były na samym końcu. Kultura zachowania...i obycia. Jak myślisz? Kto tam jest w klubie i jacy ludzie tam przychodzą?

Twój efekt masowości bierze się z dawnych czasów komuny, gdzie wszystko ma być dla mas za wszelką cenę. Gumofilce i zastępczy produkt w postaci wzdręgi czy sandacza...





 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 11.09 10:15
 
....Elitarność muszkarstwa nie bierze się z posiadania drogiego sprzętu( SIMMS, ORVIS czy Winston) Bierze się z zachowań nad wodą, sposobie funkcjonowania i myślenia. Nie chlania wódy i piwska nad brzegiem rzeki w głośno rozwrzeszczanej grupie ludzi, którzy co drugie słowo mówią, kurwa.. wyjebałem tego lipienia albo rzucają chujami i kurwami stojąc w rzece, gdzie grupka ludzi z dziećmi patrzy na to i nie może tego słuchać. ...
Ooo - właśnie. Świetna wypowiedź - jako antyk już w łowieniu podpisuję się całkowicie...
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [6] 11.09 10:49
 
Witam.
NIe bądź piernik ...
To już wszystko było i piszesz o czasach minionych.
Jak pewnie widzisz - świat dookoła nas się zmienia. I zmienia się podejście do wielu rzeczy, zmienia się
mentalność, zmieniają się cele i priorytety. oraz drogi dojścia do tych celów.
Zmian dokonują ludzie młodsi od nas, bo przyszłość będzie ich bardziej dotyczyła.
Młody człowiek ma w nosie słuchanie opowieści dziadka Seby o wilkinowym koszyku.
On chce po prostu spróbować wielu rzeczy na raz i dopiero powiedzieć co mu z tych rzeczy smakuje.
Jak mu będziemy dalej wciskali do bólu ciemnotę o elitarności wędkarstwa muchowego, to z początkowego
zaciekawienia i pewnej ekscytacji, szybko przejdzie to w fazę irytacji i znudzenia taką pierdołologią starych
dziadków ... i za paręnaście lat okaże się że na muchę łowi w Polsce Seba, Sławek z Jerkbaita i Forest z
Natury ...

Pozwolisz że Cię zacutyję i odniosę się do jednego Twojego zdania:
"Wiedza nabyta nad rzeką, umiejętność szukania ryby, etyka... to były wartości, które mówiły o elitarności."

Otóż zaczynając przygodę z muchówką po prawie 40-tu latach moczenia robaka, poraziła mnie wręcz
niewiedza przyrodnicza większości wędkarzy muchowych, brak jakichkolwiek umiejetności poznania wody i
powszechnie panujący brak etyki właśnie. To o czym wspomniałeś to zaledwie jakaś garstka jeno - reszta,
często nawet bardzo doświadczonych muchołapów nie potrafi odróżnić od siebie pospolitych gatunków ryb w
naszych wodach wystepujących ... bo ich nie łowi na codzień z racji zafiksowania się pstrągiem i ilipieniem. Nie
wie co to jest przykosa w rzece ... bo w górskich rzekach ich nie ma, a poza nimi gdzie indziej nie łowią. Co do
etyki - oprócz tej garstki to jest ona dokładnie taka sama - identyczna jak w reszcie środowiska wędkarskiego,
bez względu na metodę połowu i odzwierciedla po prostu przekrój naszego społeczeństwa i kompletnie nie
wiem dlaczego to niektórzy wędkarze muchowi tę etykę sobie tylko przywłaszczają ...

Miejsce pierników jest w wiklinowym koszyku ...

Pozdrawiam.

PS. Moja żona pracuje od kilku lat przy samym polu golfowym (tym o którym piszesz) ... to też są bujdy o
elitarności tego sportu
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [4] 11.09 11:54
 
to z początkowego zaciekawienia i pewnej ekscytacji, szybko przejdzie to w fazę irytacji i znudzenia
taką pierdołologią starych dziadków ... i za paręnaście lat okaże się że na muchę łowi w Polsce Seba,
Sławek z Jerkbaita i Forest z Natury ...


I co widzisz złego w takim scenariuszu?
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [3] 11.09 12:08
 
Witam.
To że nie ma potem właśnie komu oferować takiego periodyku jakim była SŁ, bo nie ma osób zainteresowanych
tym rynkiem. Ani komu się w nim reklamowac żeby coś takiego utrzymać. A przysłowiowa wędka muchowa
kosztuje cztery-pię razy tyle co każda inna i można ją obejrzec i kupic tylko przez internet - bo nie ma dla kogo ich
produkowac i komu ich sprzedawac.
Pozdrawiam.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 11.09 12:21
 
Czyli Twoim zmartwieniem w tym wątku jest brak chętnych do kupowania gazetek wędkarskich i sprzętu
muchowego?

Co w tym złego? To normalna, rynkowa kolej rzeczy.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 11.09 12:47
 

A przysłowiowa wędka muchowa kosztuje cztery-pię razy tyle co każda inna i można ją obejrzec i kupic
tylko przez internet - bo nie ma dla kogo ich produkowac i komu ich sprzedawac.


Z moich wyliczeń wynika, że całkowity koszt stały sprzętu wędkarza muchowego jest porównywalny z tym
spinningisty i spławikowca. Koszty zmienne są najwyższe u spinningisty (zakup przynęt), potem
spławikowca (zanęty), a na końcu muszkarza (większość z nich wykonuje muszki we własnym zakresie).
Nieprawdą jest, że wędziska muchowe są drogie (bo są też niedrogie). Podobnej klasy wędziska
spinningowe i spławikowe też są drogie i dochodzą ceny wielu tysięcy PLN.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 11.09 17:14
 
A pomyślałeś, że oferujący czasopismo:
a) nie trafia ze swoim przekazem do kupujących? a to znaczy, że tam nie ma treści, które by interesowały ludzi;
b) potencjalni kupujący nie czytają bo intelektualnie są w inny miejscu? na dużo niższym poziomie i wystarcza im przekaz z YT( mniejszy wysiłek, dużo prostsze wiadomości, często błędne);

Kto wg. Ciebie miałby się reklamować?:
- sklep internetowy nie ma powodu bo reklamuje się na Insta, Fejsie, Google, na zawodach(dość powszechne). Tutaj wchodzi w rachubę kwestia udostępnienia danych sprzedaży, zwrotów, prenumeratorów czyli tych wszystkich danych na podstawie których potencjalna firma chce przekazać kasę na reklamę; Sklep musi odczuć koszt tej reklamy w sprzedaży czy świadomości konsumenta:
- firma produkująca sprzęt muchowy - zapewniam Cię, że myślenie ludzi po tamtej stronie jest odległe od Twojego myślenia w kwestii reklamy. Po drugie rynek muszkarski w Polsce jest mały więc i mała liczba sprzedawanych akcesoriów jest mała. Nie warta skórka za wyprawkę. I na koniec: producenci sprzedają sprzęt przez hurtownie. A te się nie reklamują. Producenci nie reklamują nowości w czasopismach bo koszty reklamy i sponsorwania czegokolwiek przeżucają na hurtownie lub i sklepy. Zresztą, sklep internetowy też ma finansować sam koszty reklamy marek. Tu się musi kasa zgadzać. Kropka.

Od tego trzeba zacząć, że nie ma sklepów stacjonarnych a te które są nie mają muchowch rzeczy bo najzwyczajniej leżą im te sprzęty i się kurzą. Ludzie kupują w necie. Fakt, lepiej pomacać wędkę na żywo ale nie ma dzisiaj takiej możliwości.

Nie wiem skąd ale często tu widzę, że ludzi ekupują wędki za 100 żł więc są i skąd ta narracja, że muchowe to za parę tysi. Tyczka do łowienia wyczynowego kosztuje min. 900 zł a średnia klasa to 5000 zł plus Topy. Drugie tyle.
Byle bat kosztuje 400 zł czy wędka feederowa( tu za 180 kupisz bardzo dobrą wędkę) więc info, że muchowy drożysz jest delikatnie rzecz ujmując z d...y

Witam.
To że nie ma potem właśnie komu oferować takiego periodyku jakim była SŁ, bo nie ma osób zainteresowanych
tym rynkiem. Ani komu się w nim reklamowac żeby coś takiego utrzymać. A przysłowiowa wędka muchowa
kosztuje cztery-pię razy tyle co każda inna i można ją obejrzec i kupic tylko przez internet - bo nie ma dla kogo ich
produkowac i komu ich sprzedawac.
Pozdrawiam.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 11.09 17:26
 
Ziemowit,
nie czuję się piernikiem i szczerze mówiąc, wali mnie to jak kto myśli w tej kwestii
Ja napisałem, dlaczego kiedyś ludzie tak myśleli w kwestii muszkarstwa. Przeczytaj jeszcze raz.

Czy młodzi zmieniają świat? tak. Czy na lepsze? nie. Tu bym stawił tezę, że na pewno nie we wszystkim. W wędkarstwie muchowym na pewno nie bo tego nie widać. Póki co, uczą się od pierników.

To, czy młody się irytuje to jego problem. Ważne kto jest z nim w momencie keidy może si e poirytować. Z kim może pogadać ale nie na zasadzie, jebać kurwy i wodę napierdalać kaskiem tylko stanąć i pogadać. Podzielić się wiedzą i doświadczeniem. I zapewniam Cię że to możliwe.

Ja będę się trzymał tezy, że wędkarstwo muchowe było elitarne tylko przez działania ludzi przez ostatnie 20 lat zostało zniszczone. Przez nieodpowiednich ludzi, którzy weszli w ten świat FF.

A ten golf... Powiem Ci tak. Wolę ten golf z ciszą podczas wbijania piłeczki do dołka niż stanie w pięknym miejscu w Sromowcach i słuchanie jak jeden z naszych kolegów, znany w środowisku co 3 słowo mówi tak na cały głos:
ja pierdole, o kurwa ale zjechał. Nosz kurwa, już go miałem. I tak cały czas.... nie da się tego nie słyszeć. Zresztą takich wędkarzy, którzy plamią tę szczytną ideę jest mnóstwo. Wystarczy posłuchać i popatrzeć.

I jakoś nie czuję się spławikowcem, który przeszedł do muszkarstwo bo widział elitę. JA przeszedłem bo zostałem zauroczony całym tym wszystkim. A najbardziej zdjęciami ksiązki Marka Krzemienia, książką Wyganowskiego i wędkarzy w Dunajcu w latach 80. w których się zakochałem jak machali linką. I to było dla mnie coś. Magia....

Witam.
NIe bądź piernik ...
To już wszystko było i piszesz o czasach minionych.
Jak pewnie widzisz - świat dookoła nas się zmienia. I zmienia się podejście do wielu rzeczy, zmienia się
mentalność, zmieniają się cele i priorytety. oraz drogi dojścia do tych celów.
Zmian dokonują ludzie młodsi od nas, bo przyszłość będzie ich bardziej dotyczyła.
Młody człowiek ma w nosie słuchanie opowieści dziadka Seby o wilkinowym koszyku.
On chce po prostu spróbować wielu rzeczy na raz i dopiero powiedzieć co mu z tych rzeczy smakuje.
Jak mu będziemy dalej wciskali do bólu ciemnotę o elitarności wędkarstwa muchowego, to z początkowego
zaciekawienia i pewnej ekscytacji, szybko przejdzie to w fazę irytacji i znudzenia taką pierdołologią starych
dziadków ... i za paręnaście lat okaże się że na muchę łowi w Polsce Seba, Sławek z Jerkbaita i Forest z
Natury ...

Pozwolisz że Cię zacutyję i odniosę się do jednego Twojego zdania:
"Wiedza nabyta nad rzeką, umiejętność szukania ryby, etyka... to były wartości, które mówiły o elitarności."

Otóż zaczynając przygodę z muchówką po prawie 40-tu latach moczenia robaka, poraziła mnie wręcz
niewiedza przyrodnicza większości wędkarzy muchowych, brak jakichkolwiek umiejetności poznania wody i
powszechnie panujący brak etyki właśnie. To o czym wspomniałeś to zaledwie jakaś garstka jeno - reszta,
często nawet bardzo doświadczonych muchołapów nie potrafi odróżnić od siebie pospolitych gatunków ryb w
naszych wodach wystepujących ... bo ich nie łowi na codzień z racji zafiksowania się pstrągiem i ilipieniem. Nie
wie co to jest przykosa w rzece ... bo w górskich rzekach ich nie ma, a poza nimi gdzie indziej nie łowią. Co do
etyki - oprócz tej garstki to jest ona dokładnie taka sama - identyczna jak w reszcie środowiska wędkarskiego,
bez względu na metodę połowu i odzwierciedla po prostu przekrój naszego społeczeństwa i kompletnie nie
wiem dlaczego to niektórzy wędkarze muchowi tę etykę sobie tylko przywłaszczają ...

Miejsce pierników jest w wiklinowym koszyku ...

Pozdrawiam.

PS. Moja żona pracuje od kilku lat przy samym polu golfowym (tym o którym piszesz) ... to też są bujdy o
elitarności tego sportu
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [5] 11.09 11:02
 
Może trochę historii, bo to ułatwi szersze spojrzenie.
1. Wędkarstwo muchowe (WM) powstało jako najskuteczniejszy sposób połowu pstrągów w celach
konsumpcyjnych. Tak łowili wieśniacy i nie tylko oni.
2. W Anglii od XVIII w. (skutek rewolucji przemysłowej) WM zaczęło być jedną z ulubionych rozrywek
zamożnych osób. W głównej mierze wynikało to faktu, że takie osoby nie pracowały fizycznie i jedyna
możliwość ruchu i wysiłku fizycznego (zapewniających sprawność) wiązała się z aktywnym sposobem
spędzenia czasu wolnego, czyli myślistwem i połowem ryb (połów sedentarny na spławik tego nie
zapewniał). WM sprzyjały następujące czynniki: a) skuteczność połowu, b) przyjemność połowu, c)
połów najdroższych ryb (łososiowate), d) rzeki należały do właścicielu brzegu (z zasady zamożnych
osób), e) gotowość połowu w każdym momencie i nie brudzenie sobie rąk przynętami naturalnymi. W
XIX w. takie podejście zaczęło się rozpowszechniać w Europie, w wyniku wpływów angielskich.
3. W Polsce autochtoniczne (sięgające co najmniej średniowiecza) WM zanikło pod koniec XIX w. Jego
miejsce zajęło WM, które było wpływem angielskim. Od końca XIX w. do 1939 r. WM było domeną osób
zamożnych (trudność w nabyciu sprzętu, jego wysoka cena, koszt dzierżawy rzek, itd.).
4. Sytuacja zmieniła się po 1950. Powstanie PZW i możliwość dostępu (taniego) wszystkich wędkarzy
do KPiL sprawiła, że WM "zwulgaryzowało się" (czyli stało się pospolite, powszechne, a nie wulgarne).
Zachowanie starych przepisów na wodach KPiL (wyłącznie sztuczna muszka lub przynęty sztuczne)
spowodowało, że lokalsi (także przyjezdni) musieli się szybko przestawić na muszkę, co nie było zbyt
trudne (nie przekraczało ich możliwości technicznych i finansowych). Tym bardziej, że połów P&L był
intratny (niski wymiar ochronny, początkowo brak limitu) - za pół darmo można było złowić sporo
najcenniejszych ryb. W latach 1950-1960 w PZW działali niektórzy przedwojenni działacze, łowiący
P&L i prezentujący wysoki poziom kultury (np. B. Romaniszyn, W. Czermiński), ale ich głos był słabo
słyszalny i musiał ustąpić przed głosami osób reprezentujących "lud pracujący miast i wsi",
preferujących sedentarny sposób połowu (dominująca rola pracowników fizycznych, którzy chcieli
odpocząć w sposób bierny, a nie aktywny).
5. Sytuacja zaczęła się zmieniać od końca lat 70. Powstanie nowej elity i jej dojście do głosu (m.in. W.
Węglarski, J. Jeleński, A. Fox, M. Lachur, M.P. Krzemień) spowodowało, że WM przeszło na nowe tory i
szybko się zaczęło rozwijać (czemu sprzyjał import zachodniego sprzętu). WM nie stało się elitarne, bo
zajmowały się nim nie tylko osoby zamożne i intelektualiści, ale także mnóstwo osób ze wszystkich
grup społecznych (de facto tych było najwięcej).
6. Po 1990 r. nastąpiło przyspieszenie rozwoju WM, ponieważ coraz więcej było osób pracujących
umysłowo, a coraz mniej fizycznie. Sprzęt stał się łatwo dostępny i coraz łatwiej można było dojechać w
najdalsze zakątki kraju (a także zagranicę). Rosnąca presja wędkarska wymusiła zaostrzenie
przepisów (mniejszy limit dzienny, wyższe wymiary ochronne, potem C&R, itd.).

W podsumowaniu:
1. Nie widzę uzasadnienia dla tezy, że WM jest elitarne (raczej jest dla osób pracujących i
"niepracujących" umysłowo).
2. WM (i KPiL) przeżywa trudne chwile, ale za sprawą problemów w środowisku (głównie
spowodowanych działalnością człowieka).
3. WM będzie dalej się rozwijało na kierunku ryb niełososiowatych. Nie widzę w tym nic zdrożnego. Nie
wszyscy mają wodę KPiL koło domu.

 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [4] 11.09 11:42
 
Witam.
Ale teza była zgoła inna ...
Że zacytuję Samego siebie: "... postawiłem tezę że marność i nieatrakcyjność dla młodych ludzi (zwłaszza)
naszego krajowego wędkarstwa muchowego jest spowodowane DOMNIEMANĄ elitarnością flajfiszingu ... "
Przy czym kompletnie nie trafia do mnie w obecnych czasach argument rozróżniania tu osób pracujących
umysłowo i fizycznie. Kiedyś na pewno, ale obecnie to raczej nie będzie miało żadnego znaczenia - przykład
Finlandii, gdzie większośc zatrudnionych osób pracuje po prostu fizycznie, "na produkcji" i w sektorze usług, a nie
za biurkiem. I przypuszczam że na muchę łowi tam dużo więcej osób niż w Polsce, pomimo tego że u nas jest 38
ml obywateli a w Finlandi zaledwie 5,5 mln ...
Pozdrawiam.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 11.09 12:17
 
przykład Finlandii, gdzie większośc zatrudnionych osób pracuje po prostu fizycznie, "na produkcji" i w
sektorze usług, a nie za biurkiem. I przypuszczam że na muchę łowi tam dużo więcej osób niż w Polsce,
pomimo tego że u nas jest 38 ml obywateli a w Finlandi zaledwie 5,5 mln ...
Pozdrawiam.


Kiedyś, na dalekiej północy Finlandii obserwowałem z mostu gostka jak łowił lipienie. Nie wchodząc w
żenujące szczegóły budowy zestawu, facet po prostu ciapał do wody 5m linki po czym trzymając na
sztywno ten "zestaw" reagował dopiero gdy mu lipień mocniej szarpnął. Robił to bez obserwacji linki,
okolicy brania, nawet nie zacinał. Po prostu jak ryba zaczynała się szamotać na haku zwijał linkę na
kołowrotek.
Dlaczego tak byle jak, nieostrożnie i łapczywie te lipienie mu braly? Bo były w ogromnej ilości. Więc nie
dlatego jest tylu wędkarzy muchowych w Finlandii bo tam ich nikt nie zniechęca tekstami o elitarności.
A u nas, na 100 m rzeki mamy średnio jednego lipienia z podziurawionym pyskiem, który boi się
własnego cienia, i przez tydzień, może dwa, 20 hodowlanych pstragów.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [2] 11.09 12:35
 
Że zacytuję Samego siebie: "... postawiłem tezę że marność i nieatrakcyjność dla młodych ludzi
(zwłaszza) naszego krajowego wędkarstwa muchowego jest spowodowane DOMNIEMANĄ
elitarnością flajfiszingu ... "


Cała ewolucja WM nie potwierdza tego. Także moje obserwacje poczynione w ostatnich 40 latach. Z
zasady ci, co wypowiadają się o elitarności WM, to zagorzali sedentarni spławikowscy (jeśli łowią na
spinning to też głównie na siedząco z łodzi), dla których aktywny sposób wędkarstwa to abstrakcja.

Przy czym kompletnie nie trafia do mnie w obecnych czasach argument rozróżniania tu osób
pracujących umysłowo i fizycznie. Kiedyś na pewno, ale obecnie to raczej nie będzie miało żadnego
znaczenia -


A niby co takiego miałoby się stać współcześnie, żeby ten podział był nieaktualny? Rozwój masowego
kolarstwa i biegów (też joggingu) też jest wyrazem dążeniem do aktywności fizycznej przez
pracowników umysłowych. Nie bardzo wyobrażam sobie masowy rozwój takiej aktywności wśród
górników dołowych, osoby pracujące łopatą, albo rolników.

przykład Finlandii, gdzie większośc zatrudnionych osób pracuje po prostu fizycznie, "na produkcji" i
w sektorze usług, a nie za biurkiem. I przypuszczam że na muchę łowi tam dużo więcej osób niż w
Polsce, pomimo tego że u nas jest 38 ml obywateli a w Finlandi zaledwie 5,5 mln ...


Przykład Finlandii jest nietrafiony (polecam moją książkę "Podróże po Finlandii"). To tradycyjnie kraj
rybaków, z uwagi na obfitość wód. Praktycznie w każdej rodzinie jest Fin, który łowi ryby (wędką, siecią,
koszem "katiską", itp.). Rocznie wykupowanych jest tam ok. 2 mln licencji. Wysoki odsetek łowiących
na muszkę wynika z dużej ilości wód, w których można łowić tą metodą. Generalnie Finowie łowią
wszystkimi metodami na sztuczną przynętę, ponieważ takie są warunki.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [1] 11.09 15:19
 
Witam.
Pracownik fizyczny sto czy pięcdziesiąt lat temu a obecny, lekko się różni i niedostrzeganie tej różnicy jest dziwne
u kogoś, kto w swojej pracy opiera się na faktach i opracowaniah naukowych ...
Bo praca fizyzna to nie tylko machanie łopatą przez grabarza czy kilofem przez górnika, a przez te kilkadziesiąt lat
nastąpiły chyba jakieś procesy automatyzacji produkcji, powstały maszyny i urzadzenia, którymi się operuje i
pracuje w miejsce tyrania łopatą
A i sam pracownik fizyczny to często wysokiej klasy specjalista pod względem technicznym, z koniecznym,
gruntownym wyształeniem (wyższym również) i po wielu spejalistycznych kursach i szkoleniach, wymagających
jakichś tam również przymiotów psychicznych na wysokim poziomie i ogólnej wiedzy pozwalająej ogarnąc trochę
ten świat ...
Sama kultura pracy obecnie a sto lat wstezc to przepaśc ... Ktoś, kto obecnie pracuje fizycznie nie pracuje z reguły
po 12 godzin na dobę przez 6 dni w tygodniu żeby umrzeć w wieku 40 lat.
Więc tezy że nic się nie zmieniło to chyba nie są trafne ...
A co do Finladnii, to przytaczając co napisałem, kierowałem się nie książką o podróżach, tylko suchymi danymi o
sektorch zatrudnień w tym kraju, gdzie jest po prostu więcej pracowników fizycznych wytwarzających cokolwiek
niż umysłowych. No jakoś chce im się (temu narodowi) po robocie biegać na nartach, łowic ryby, pływac na
supach i uprawiac dziesiątki innych rodzajów aktywności fizycznej - w naszym kraju jest już w dużej mierze
podobnie, bo dążymy pomału do modelowych wzorów zachowań społeczeństw dużo bardziej bogatszych od nas
... Górnik (mieszkam na Śląsku) też lubi pojeździc rowerem po robocie zamiast legnąc się po obiedzie przed TV z
pilotem w ręku ... przynajmniej ci, których znam ...
Pozdrawiam.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 11.09 17:24
 
Czy chcesz mnie przekonać, że typową formą rekreacji pracownika (także współcześnie), który przez 5 dni
w tygodniu dużo pracuje fizycznie, jest forma aktywna? A pracownika umysłowego - bierna? Nie trzyma się
to kupy.

W Finlandii ok. 35% społeczeństwa łowi ryby. W Polsce zaledwie ok. 3%. Nie dziw się, że tam jest wyższy
odsetek łowiących na muszkę, a może także w liczbach bezwzględnych. Mają też inną historię WM. Z tego
nic nie wynika dla nas.
 
  Odp: Quo vadis wedkarswo muchowe duza prosba [0] 12.09 23:19
 
Wszystko co do tej pory człowiek robił dla zaspokojenia natury myśliwego, łowcy, powiedzmy wędkarza
zabił internet - wszystko jest na tacy , filmiki o każdej metodzie łowienia, przynętach i ich robienia,
łowiskach (każdy kamień na filmie) i firmy które promują swój sprzęt. Kiedyś pisało się do firm o katalog
sprzętu, teraz od lat jest to dostępne na necie. Ile lat trzeba było jeździć na daną wodę żeby zdobyć
doświadczenie i rozeznanie gdzie są ryby - dziś małolaty pytają gdzie , na co , o której godzinie coś
złowić i na necie jest to dostępne. Niedługo nie będzie przyjemności bo wszyscy to obrzydzą.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus