Odp: Haczyki bezzadziorowe na zawodach.
: : nadesłane przez
Jarek Zych (postów: 82) dnia 2006-02-14 10:37:45 z *.gazeta.pl
Ja raczej wyrażę niepopularną opinię – otóż jestem jak najbardziej za takim przepisem. W nowoczesnym wędkarstwie muchowym zawsze istniały ograniczenia, które w taki czy inny sposób miały za zadanie chronić ryby a nam wędkarzom utrudniały życie: choćby zakaz obciążenia przyponu, stosowanie jedynie 2 muszek, i chyba samo stosowanie much a nie np robaków jest podstawą – miało to min ograniczać zbyt głębokie połykanie haczyka przez rybę. Wszyscy chyba zgodzą się z tym, że wędkarstwo muchowe narzuca wiele ograniczeń.
Usuwanie zadzioru może być wykonane dobrze, może być wykonane trochę gorzej a może ktoś zupełnie w emocjach o tym zapomnieć. Bardzo trudno ocenić czy konkretny sposób usunięcia zadzioru jest już dostateczny czy jeszcze wymaga dogięcia, dopiłowania itd. W zasadzie jest to ocena bardzo subiektywna i nawet pomysły by testować to na jakimś gatunku materiału nie przekonują bo przy jednym wbiciu może haczyk wyjść bez problemu a przy kolejnym stawiać opór – oczywiście trzeba by sprawdzić każdą muchę którą zawodnik wiąże do żyłki.
Haczyki bezzadziorowe eliminują jakiekolwiek nieczyste zagrywki i sprawiają że sytuacja jest jasna: nie ma zadzioru jest ok., jest zadzior choćby najmniejszy – upomnienie lub dyskwalifikacja. Skończą się niepotrzebne dyskusje i wszelkie nieporozumienia. Natomiast argument taki że jest się posiadaczem wielu świetnych muszek z zadziorami uważam za chybiony. I cóż z tego – jeśli ktoś chce łowić na muszkę musi się dopasować do wszelkich jego ograniczeń. Np. ktoś mógłby stwierdzić że jeśli dany odcinek wody był kiedyś nizinny, a obecnie jest górski to będzie tam dalej łowił na robala - bo tak się przyzwyczaił i ma najblizej nad tę wodę. Albo ktoś stwierdzi że ma tak dużo ciężarków że będzie obciążał nimi przypon muchowy. W GB wprowadzono zakaz stosowania ciężarków ołowianych wiele lat temu żeby chronić środowisko – podejrzewam że dla wielkiej rzeszy wędkarzy był to cios ( wyobraźmy sobie te stosy ołowiu zalegające w wędkarskich szafkach) ale było to podyktowane jakimś dobrem nadrzędnym. Przyzwyczajenie i ilość posiadanego sprzętu nie oznacza że powinno się dostosowywać do tego przepisy. A co do haczyków bezzadziorowych to praktycznie poza łososiowymi chyba wszelkie wzory są dostępne – przynajmniej ja nie miałem problemów by kupić to czego potrzebowałem. A że droższe – cóż wędkarstwo nie jest tanim hobby.
Ja systematycznie wymieniam wszystkie swoje muszki na bezzadziory - bo wiem z doświadczenia ze uwolnienie ryby z bezzadzioru jest błyskawiczne zaś z haczyka o usuniętym zadziorze bywa kłopotliwe - mimo że usuwałem zadzior z najwiekszą starannością.