| |
Panie Andrzeju,
Jezeli jest Pan czlonkiem PZW to taka deklaracje pan podpisal. Pytanie tylko, czy Pan ja realizuje  .
A tak powaznie - wedkarstwo jest jedno. Dzis uzytkownikiem wod publicznych jest PZW, jutro moze ktos inny, a moze nie. Czy to znaczy, ze wody publiczne maja zczeznac pod wiecznie spierajacymi sie Polakami? Przeciez czasy mamy inne niz 15 lat temu, wyzwania tez sie zmienily, a potrzeba jednosci ma znaczenie diametralnie rozne od tego w przeszlosci. Ludzie z Trout Unlimited realizuja swoje hobby wlasnie opracowujac projekty, angazujac swoj czas i wiedze, wolontariuszy, wlascicieli, lesnikow i te projekty realizuja kapitalnie poprawiajac stan srodowiska. Podobnie dzialaja ludzie, ktorych znam, z Salmon &Trout Association w Anglii, czy Wild Trout Society. I ne ubiegaja sie za to o nizsze oplaty za wedkowanie. To zupelnie inna dzialka. oczywiscie, nie oczekuje, ze wszyscy lowiacy ryby beda aktywnie uczestniczyc w takiej dzialalnosci, ale wszyscy mamy prawo oczekiwac, ze beda szanowac to, co jest oddawane do ich dyspozycji. Przy takiej pomocy te 10% aktywnych moze poprawic wiele. Jezeli ich praca bedzie niweczona lub beda dostawali obciazenie na barki przyginajace ich do ziemi (chocby w postaci klusownictwa "wedkarzy") to nic nie poradza. Pisze tu zarowno o "czystych" pasjonatach, jak Waclaw Santarius jak o zatrudnionych w PZW pasjonatach jak Piotrek Konieczny.
Zeby utrzymac sie choc troche w temacie watku - ostatnio rozmawialem o tej sprawie ze Slowakami. Tam kazdy czlonek SRZ ma obowiazek przepracowania 10 godzin w roku na rzecz swojej organizacji (sprzatanie "rybnikow", udzial w zarybieniach, rekonstrukcje budowlane, ochrona itp.). Jezeli uchyla sie od tego -placi 1000 czy 1500 koron. Wtedy jest "fair".
W ten sposob przechodze do drugiego akapitu. Nie bedac czlonkiem PZW mozna lowic we wszystkich wodach publicznych uzytkowanych przez PZW. Niiech Pan sobie wyobrazi jakie srodki bylyby do dyspozycji wspomnianego Piotrka Koniecznego, gdyby ci wszyscy, ktorzy "udaja" czlonkostwo po prostu placili dzienne licencje zamiast groszowych skladek rocznych. W stowarzyszeniu powinni pozostac ci, ktorzy chca cos robic, a pozostali, ktorzy tyklko lowia ryby - "placic" (godziwa naleznosc za wedkowanie - a to wiecej niz dniowka u JJ na Rabie) i "wymagac". Wtedy byloby zdrowo i rzetelnie.
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|
