|
Nieco z historii
: : nadesłane przez
S. Cios (postów: 2120) dnia 2024-12-08 13:35:57 z *.dynamic.chello.pl |
|
Ze sprawozdania Śląskiego Towarzystwa Rybackiego za rok 1896/1897 (przekład roboczy translatora
z drobnymi korektami):
Za zabicie zwierząt drapieżnych, czyli 47 wydr, 297 czapli, 54 bąki i 24 rybołowy, zapłacono premie w
wysokości 703,50 marek. Od momentu powstania Stowarzyszenie płaci premię za niszczenie
szkodników: 1308 marek za 436 wydr, 3321 marek za 2214 czapli, 81 marek za 54 bąki i 160,50
marek za 107 rybołowów, łącznie 4870,50 marek za drapieżniki lub złodziei ryb. Stowarzyszenie
skupiło swoją uwagę na szkodach ryb. Należą do nich drapieżne ryby, dzieci, koty, kaczki, wrony i
wreszcie Cyganie, najbardziej wykwalifikowani i budzący postrach wędkarze i łowcy ryb, którzy
grupami rozbijają obozy wzdłuż strumieni i rabują wszystko kilometrami w górę i w dół rzeki.
Jeśli chodzi ogólnie o połowy drapieżne, do czego w pewnym stopniu zachęca pruska ustawa o
rybołówstwie, co w istocie pokrywa się z szkodliwością połowów przyległych [do wód] i może przede
wszystkim doprowadzić do całkowitej ruiny rybołówstwa rzecznego, Stowarzyszenie zajmuje się od
jakiegoś czasu palącą kwestią regulacji łowisk przyległych, dla której jest obecnie w trakcie
opracowywania projektu ustawy, a także zmierzającą w tym kierunku niezbędną nowelizacją ustawy o
rybołówstwie i wreszcie istotą wpływ regulacja rzek na połów ryb, w tym na ogólny spadek
rybołówstwa rzecznego.
[oryginalny tekst: Für erlegtes Raubzeug wurden 703,50 Mk Prämien bezahlt und zwar für 47
Fischottern, 297 Fischreiher, 54 Rohrdommeln und 24 Fischadler. Seit Bestehen des Vereins wurden
an Prämien für Fischraubzeug vom Vereine gezahlt: für 436 Fischottern 1308 Mk, für 2214 Fischreiher
3321 Mk, für 54 Rohrdommeln 81 Mk und für 107 Fischadler 160,50 Mk, zusammen 4870,50 Mk. Aber
auch auf andere Fischräuber oder Fischdiebe bezw. Fisch Schädigungen hat der Verein sein
Augenmerk gerichtet. Hierzu gehören Raubfische, Kinder, Katzen, Enten, Krähen und endlich die
Zigeuner, die geschicktesten und gefürchtetsten Angler und Fischfänger, welche truppweise ihr Lager
an den Bachläufen ausschlagen und Kilometer auf- und abwärts alles ausrauben.
Was nun die durch das preußische Fischereigesetz gewissermaßen begünstigte Raubfischerei
überhaupt betrifft, welche im wesentlichen mit dem Unwesen der Adjazenten Fischerei zusammenfällt
und an erster Stelle den völligen Ruin der Fluss Fischerei herbeizuführen geeignet ist, so beschäftigt
sich der Verein schon seit geraumer Zeit mit der brennenden Frage der Regelung der Adjazenten
Fischerei, für welche er zur Zeit einen Gesetzentwurf auszuarbeiten im Begriff steht, ferner mit einer
dahin zielenden notwendigen Abänderung des Fischereigesetzes, endlich mit dem Wesen
des Einflusses der Kanalisierung bezw. Regulierung der Flüsse auf den Fischerei-betrieb in denselben
bezw. auf den Rückgang der Flussfischerei im Allgemeinen.]
Warto zauważyć, że na liście nie ma kormoranów. Nie podano ile zlikwidowano tych innych
szkodników (obok kaczek i wron), ale może szkoda było naboi.
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
08.12 15:24 |
|
|
Cyganami i dziećmi zajęli się nieco później... |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [32]
|
|
08.12 15:35 |
|
|
Wypuszczanie kaczek w czasie tarła ryb, jest objęte zakazem w aktualnie obowiązującym rozporządzeniu
wykonawczym do ustawy o rybołówstwie w Bawarii, kara to grzywna, czyli do 5000 eur.
26. Wpuszczanie kaczek
(1)
W czasie okresów ochronnych dominujących gatunków ryb oraz do dwóch miesięcy po ich zakończeniu nie
wolno wpuszczać kaczek do wód rybackich.
Organ administracji powiatowej może w szczególnie uzasadnionych przypadkach, na drodze zarządzenia,
skrócić czas zakazu wpuszczania kaczek po zakończeniu okresu ochronnego do jednego miesiąca lub go
przedłużyć do trzech miesięcy.
(2)
Ustęp 1 nie dotyczy zamkniętych zbiorników wodnych w rozumieniu art. 2 pkt 1 i 2 Bawarskiej Ustawy o
Rybołówstwie (BayFiG).
Wpuszczanie kaczek do takich zbiorników wodnych wymaga zgody osoby uprawnionej do wykonywania
rybołówstwa.
poniżej oryginalny tekst:
Pozdr Maciej
ps.
zarybenie sumem też jest karane. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [31]
|
|
08.12 16:07 |
|
|
zdaje się, ze ten przepis obowiązuje w Niemczech od kilkuset lat. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [30]
|
|
09.12 01:28 |
|
|
Wiesz z ciekawości zacząłem sprawdzać, jak z tą kaczką było. , nie wykryłem kiedy to wprowadzono. 😊
W prawie saskim brak takich zapisów. W Landrechtcie z 1794 roku nie ma wzmianek o kaczkach domowych
w kontekście rybactwa.
Przepisy pruskie odnoszące się do rybołówstwa po zniesieniu poddaństwa regulowały ustawy, takie jak ustawa
z 1821 r. (Gemeinheitsteilungsordnung - Ordynacja podziału wspólnot -) oraz ustawa z 1850 r. (Gesetz über
die Ablösung der Fischereiberechtigungen - Ustawa o zniesieniu przywilejów rybackich), ale to były przepisy
ustrojowe, a nie ochronne. Szczegółowe przepisy ochronne były wpisywane w ordynacje rybackie
(Fischereiordnungen), które obowiązywały w poszczególnych prowincjach i miały różne daty wprowadzenia.
Przykładowo:
Fischereiordnung für die Provinz Westpreußen (1845),
Fischereiordnung für Posen (1845),
Fischereiordnung für Pommern (1859),
Fischereiordnung für den Regierungsbezirk Cöslin (1865).
Te ordynacje miały różny charakter i obejmowały konkretne obszary, dlatego ich szczegółowe regulacje są
różnorodne, nie do końca wszystkie je znam, były dość szczegółowe, były w nich wymiary, okresy, różne
zakazy (np. dot. Lnu) ale kaczek domowych nie kojarzę.
W ustawie z 1874 r. pierwszej pruskiej (Preußisches Fischereigesetz vom 30. Mai 1874), w paragrafie 45,
rzeczywiście wspomniane są kaczki, ale odnosi się to do dzikich kaczek. Prawo to zezwalało na ich odławianie
za pomocą sieci w ramach uprawnień związanych z prawem rybołówstwa. Jednak nie ma tu wzmianki o
kaczkach domowych.
Prześledziłem również wcześniejsze szczegółowe regulacje francuskie. Wśród ważnych aktów ochronnych
wymienić regulacje Ludwika XIV z 1669 r. (L'Ordonnance de 1669 de Louis XIV « sur le fait des Eaux et
Forêts), który wprowadzał szczegółowe przepisy dotyczące wymiarów i okresów ochronnych ryb, również
narzędzi. Następnie ustawa z 1829 r. o rybołówstwie rzecznym (loi du 15 avril 1829 sur la peche fluviale)
dotyczyła ochrony rybołówstwa, ale nie wspominała o kaczkach domowych.
W rozporządzeniach z 1835 r też brak kaczki.
Prawdopodobnie przepis o kaczkach domowych, mógł powstać pod koniec XIX wieku. Na pewno w tym czasie
postrzegano kaczki jako zło dla ryb. 😊
Pozdr Maciej |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [29]
|
|
09.12 08:52 |
|
|
Pisałem o tym w P&L 64:
"Na przykład, właściciele gruntów przylegających do rzeki mieli zakaz wypuszczania gęsi i kaczek na
wodę od 15 kwietnia do 31 maja, tj. w okresie tarła ryb (Anonim 1937a), zgodnie z pruską ustawą rybacką
z 1916 r. (art. 106 i 112). Przepis już wcześniej obowiązywał w Niemczech – „nikt na wodach publicznych
ze szkodą mających rybołówstwo osób, kaczek utrzymywać nie powinien. Kaczki zaś, które właściciele
leżących nad prywatnymi rzekami lub stawami gruntów, bez wyraźnego konsensu umocnionych do
rybołówstwa osób trzymają, kiedy na takowych wodach zdybane będą, wolno jest właścicielom zająć, lub
zabić” (Stawiarski 1805, 230)."
O zakazie kaczek widziałem też starsze zapisy niemieckie (w trakcie przeglądania literatury z XVI-XVIII w.
do artykułu nt. zapisów rybackich w przywilejach dla miasta Pisz - tekst właśnie ukazał się drukiem, ale
jeszcze nie mam pdf - podeślę Ci go, gdy dostanę publikację), ale z głowy ich nie pamiętam. Oczywiście
jest o kaczkach domowych, bo na nie człowiek miał wpływ. Dzikie zapewne szybciej lądowały na stołach
właścicieli wód.
Pozdr. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [27]
|
|
09.12 10:43 |
|
|
Już wtedy widzieli że kaczki czynią spustoszenie w tarliskach. Teraz niby wiedza, ochrona a
kaczki i łabędzie pucują legalnie dno Sanu po tarle pstrągów. I to ma się nazywać
prawidłowa gospodarka rybacka. Bullshit i tyle. Wszystko zostawione naturze a nie żadna
racjonalna gospodarka. Żal tylko tych co poświęcają na to czas swój cenny i niemałe środki.
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [6]
|
|
09.12 11:47 |
|
|
Co kraj to różny obyczaj, (i zwyczaj też), jak mówi przysłowie. Mamy kaczki, wydry, nurogęsi (zapewne to
są Tracze Długodziobe - według Sokołowskiego PZWS, W-wa 1965r.), a gdzie są gęsi w zapisach
niemieckich?, wszak Niemcy słyną z dokładności.... Niejednokrotnie widziałem je (tzn. gęsi domowe),jak
żerowały w okresie rójki jętki majowej, dokładnie wyczuwając czas, kiedy następował ich wylot. Żerowały,
zresztą bardzo chciwie zarówno ryby, jak i gęsi, pospołu. Miało to miejsce w Średniej Wsi...dosyć dawno
temu. Te kursy przygotowawcze (chodziłem na podobne kursy, kiedy chciałem mieć wyrobioną kartę
wędkarską, a prowadził je przedwojennej daty inżynier rolnik, który bardzo ciekawie opowiadał młodym
adeptom sztuki wędkarskiej, że np. prądolubna ryba to Brzana, a nie Brzan itp.) których jest wzmianka w
niemieckich pismach powinny być od dawna prowadzone u nas, czy to w okręgach PZW, czy też kołach. A
tu figa, no bo po co?, dla kogo, przecież chłop żywemu nie przepuści jak mówi polskie przysłowie. Praca
nad tym historycznie - polskim problemem, powinna zacząć się od poprawy (aktualnego) stanu naszego
ducha, a na inne sprawy typowo materialne przyjdzie czas na później. P.S. odnośnie niemieckich ustaw ;
co to są "łowiska przyległe', jak to rozumieć. Pozdrawiam. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [5]
|
|
09.12 12:36 |
|
|
P.S. odnośnie niemieckich ustaw ;
co to są "łowiska przyległe', jak to rozumieć. Pozdrawiam.
Musiałbym znać kontekst to postarałbym się wyjaśnić,
A tak ogólnie zależy do czego co przylega
W pruskiej z 1916 funkcjonuje coś takiego prawa połowowe na odnodze.
Uprawnieni do rybołówstwa na odnogach (§ 32 ust. 2),
winni na żądanie odstąpić wykonywanie swych praw rybołówstwa uprawnionym do rybołówstwa na
przylegających przestrzeniach głównej wody płynącej za odszkodowaniem w rencie pieniężnej,
jeżeli nie są gotowi do przedsięwzięcia wspólnie z nimi
środków koniecznych do ochrony i gospodarczego użytkowania
wód rybnych.
(2> Roszczenie z ust. 1 oznacza się odnośnie do zakresu
1 przestrzennej rozciągłości rybołówstwa na odnodze według
praw rybołówstwa na głównej wodzie płynącej.
łowiska przyległe można też zinterpretować jako wody przyległe do gruntów. Prawo rybołówstwa
można było uzyskać na kilka sposobów, (np. zasiedzenie, nadanie, własność brzegów). w tym
kontekście właściciel gruntów przyległych do wody mógł mieć prawa do rybołówstwa w danej wodzie.
Do własności brzegów odnosiła się duża cześć przepisów w Europie, do własności brzegów odnosiły
się przepisy Niemieckie ale i po części dekret o uwłaszczeniu włościan (carski), czy przepisy
francuzkie z 1829 r na wodach niespławnych.
Rozróżniano wody spławne i niespławne, na jednych i drugich trochę
inaczej wyglądał rozdział praw połowowych. Do tego dochodziły prawa połowowe na wodach
zamkniętych, tu przenoszono te prawa na właścieli gruntów (ustawa niemiecka z 1829 i 1850). Tak,
że aby konkretnie spróbować odpowiedzieć co to są łowiska przyległe musiał bym znać kontekst.
Pozdr Maciej
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [4]
|
|
09.12 17:46 |
|
|
Reasumując : chodzi o ujednolicenie praw nabytych zarówno do wody umownie zwanej "główną', jak i
ciekach przyległych do niej z tytułu dzierżawy, czy też własności, na prawie niemieckim. Dot. to wód
zarówno płynących, jak i stojących (np. przyklasztorne stawy), które od wieków były własnością mnichów
klasztornych do chwili ich kasacji w okresie zaborów, np. w zaborze austriackim. Również ciekawą kwestią
jest prawo dostępu do wody już po okresie uwłaszczeniowym. Chłop, już wolny od czynności pańszczyź
nianych (różnie się to kształtowało), obojętnie czy to był Polak czy Rusin mógł korzystać z brzegów
rzecznych tylko i wyłącznie dla swoich, gospodarczych celów, np. pojenie bydła. Jeżeli woda płynąca była
spławna, to jedynie mógł pracować, tzn. mógł korzystać z wody np. jako Burłak w Rosji Carskiej - ciężko
pracujący pracownik rzeczny, przy ręcznym transportowaniu np. barek rzecznych, z punktu A do punktu B.
To co skłusował, to w wolnej chwili niezwłocznie spożył, gotując sobie zupę "Uchę" na ognisku.
Rozwadowski w swoim poradniku pisze podobnie o tych milionach naddniestrzańskich karasi itd..., nie
wchodząc w przyczyny problemu. Niemcy to cyklicznie ujednolicali na swoją modłę właśnie poprzez
przytoczone przez kolegę odpowiednie przepisy i rozporządzenia, a myśmy byli "za murzynami" w tej
materii z głównej racji - utraty naszej suwerenności. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [3]
|
|
09.12 18:26 |
|
|
trochę bardziej skomplikowane, odniosę się do chłopów.
Chłop, już wolny od czynności pańszczyźnianych (różnie się to kształtowało), obojętnie czy to był
Polak czy Rusin mógł korzystać z brzegów rzecznych tylko i wyłącznie dla swoich, gospodarczych
celów, np. pojenie bydła. Jeżeli woda płynąca była spławna, to jedynie mógł pracować, tzn. mógł
korzystać z wody np. jako Burłak w Rosji Carskiej - ciężko pracujący pracownik rzeczny, przy
ręcznym transportowaniu np. barek rzecznych, z punktu A do punktu B.
NIe było aż tak źle.
Sytuacja różnie kształtowała się w różnych częściach dzisiejszej Polski, ale w dużym uproszczeniu:
w Galicji do wejścia w życie ustawy chłopi mogli łowić ryby w ramach wolności. Zabrała im to ustawa
rybacka galicyjska. W okresie od 1848 do 1896 łowił ryby kto chciał i gdzie chciał (mało kto
wykonywał prawo rybołówstwa - pojedyncze podmioty).
W zaborze rosyjskim car Aleksander jak wydawał ukaz uwłaszczeniowy to dał chłopom prawo
rybołówstwa i polowania. Prawo nie mogli wykonywać sami, ale mogli wydzierżawić prawo rybakowi i
myśliwemu. Mogli też wynająć rybaka który dla nich ryby łowił.
Prawa te przysługiwały gromadom a nie pojedynczym chłopom (co do zasady, bo na
jeziorach potem im zamieniono na uprawnienia serwitutowe - czy sami mogli łowić na własne
potrzeby).
Na terenie zaboru pruskiego, likwidowane wolności łowienia, czy serwituty, czyli odbierano możliwość
łowienia ryb chłopom w ramach wolności powszechnych ale robiono to za odszkodowaniem (w
przypadku serwitutów) a prawa przechodziły też na gminy albo zostawały w państwie. Gminy te prawo dzierżawiły i z tego
czerpały dochód. Na niektórych wodach dalej mogli łowić ryby, ale musieli uzyskać zezwolenie władz.
Tak jest dalej w Niemczech w uproszczeniu.
We Francji przez krótki okres czasu pozwolono na wzór Rzymski łowić wszystkim wszędzie. Był
to jedna ze zdobyczy rewolucji. Po paru latach to zmieniono, pozwolono ludności łowić wędką własne
potrzeby, a komercyjnie już wody dzierżawiono, wrócono też do podziału wód z przed rewolucji czyli
spławne (publiczne) i prywatne (nie spławne). We Francji łowić ryby w wodach publicznych można z
racji urodzenia (nie zezwolenia).
Przed upadkiem feudalnych stosunków, tez nie było tak, że chłopi nie mogli nigdzie łowić ryb.
pozdr Maciej
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [2]
|
|
10.12 12:59 |
|
|
Dzięki!, za zwięzłe ujęcie tematu, rzecz jasna z uwzględnieniem historycznego aspektu w poszczególnych
zaborach. Przypuszczam , że w średniowieczu w epoce feudalnej ,w Polsce sprawa pozyskiwania ryb
była bardziej restrykcyjna dla przeciętnego obywatela.. Tym "Kresem Górnym" mógł być czas po
szwedzkim potopie, a więc ponad 100 lat przed okresem zaborów, kiedy wiejski obywatel nie miał żadnych
praw, oczywiście poza pracą dla kogoś, a za pobranie karpia z nie swojego stawu - był karany śmiercią.. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [1]
|
|
10.12 13:43 |
|
|
Wręcz było na odwrót, w średniowieczu najpierw nie było żadnych ograniczeń w pozyskiwaniu ryb,
pojawiły się one później wraz z rozpowszechnieniem prawa rybołówstwa, (kościół był pierwszym
beneficjentem).
W dawnym prawie polskim był zapis De fluvii aut rivuli fluxu
(Vol. leg I. pag. 3 - statusty wiślickie )
https://pl.wikipedia.org/wiki/Volumina_Legum
który potwierdza ówczesne rozumienie wolności łowienia, która brzmiała tak:
Woda strumieniem cieknąca ma być spólna i wolna każdemu do łowienia ryb
/ i do żeglowania / a wolno rybitwom brzegu używać.
(fragment prawa sakiego stosowanego w ówczesnej Polsce przez sądy)
Można więc powiedzieć, że wraz z czasem sutuacja prawna "przeciętnego obywatela" się pogarsza.
Największe ograniczenia prawne jeśli chodzi o dostęp do wód dla "przeciętnego obywatela" to
obowiązywały w po powstaniu związku wędkarskiego w 1940 r, raz, że nie można było łowić z racji
bycia obywatelem, to jeszcze trzeba było zapisać się do związku aby dostać zezwolenie, a potem
jeszcze zdać egzamin. Za wszystko oczywiście kasa.
W najczarniejszych czasach średniowiecza zwykle na własne potrzeby można było łowić, bez
pytania się o zgodę, a jeśli już chciało się łowić na zajętej wodzie to wystarczyło zezwolenie
Pozdr Maciej
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
10.12 18:03 |
|
|
Te zezwolenia to w formie ustnej, jeżeli dotyczyły jednostkowego pozyskania ryby np. jednego karpia na
potrzeby świąteczno-familijne, względnie większej ilości (zapewne w pisemnej formie) - dla Gromady.
Tymi "biorącymi " mogli być, np. : Kmieć Błazek i Sołtys Gromady, a "dającym" (oczywiście nie za darmo -
wszak trzeba odrobić w polu!, a jakże..) - Opat jako przełożony klasztoru. I wszyscy są zadowoleni....
Istotnie!, ta scena już nie będzie możliwa w późniejszym okresie. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [19]
|
|
09.12 12:53 |
|
|
Bullshit i tyle. Wszystko zostawione naturze a nie żadna
racjonalna gospodarka. Żal tylko tych co poświęcają na to czas swój
cenny i niemałe środki.
Jakiej naturze, Zyga? San poniżej Soliny jest sztuczną rzeką do tego
pod dużą, coraz większą presją ludzką, funkcjonującą w realiach
zmian klimatycznych. Nawet gdybyś, wzorem niemieckich
specjalistów od gospodarki z tego wątku, wystrzelał wszystko co żyje
nad wodą i z wody to zabawek nie ochronisz. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [18]
|
|
09.12 23:23 |
|
|
A kaczki i łabędzie powinny bytować na rzece górskiej? Inne rybożerne ptaszki też?
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [17]
|
|
10.12 05:01 |
|
|
A kaczki i łabędzie powinny bytować na rzece górskiej? Inne
rybożerne ptaszki też?
Pytanie z czyjego punktu widzenia? Przyrodniczego? Wędkarza, który
raz w miesiącu jedzie na ryby i oczekuje połowów do bólu ramion, np.
wspominanych tu kiedyś 100 lipieni za dniówkę? Użytkownika, który
jak za 3 czy 4 stówy od łebka nie zrobi rybnej wody PiL na 500km
rzeki to mu dupę obsmarują na FFF? |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [16]
|
|
10.12 17:53 |
|
|
Z logicznej strony. Ze strony przyrody. Czy kaczki i łabędzie to ptaki górskich potoków, rzek, wody? Czy raczej
ze stawów, torfowisk, młak, oczek wodnych (naturalnych)?
Zjebało się coś w przyrodzie i ptaki te też pomyliło. Nie tylko te. A ludzie się cieszą że są ptaszki i "inne
stworzenia" których "kiedyś" nie było. Lub były (gdzieś) i się na nie polowało żeby je zjeść.
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [15]
|
|
10.12 22:08 |
|
|
Czy raczej ze stawów, torfowisk, młak, oczek wodnych (naturalnych)?
Gdzie dziś stoją blokowiska poprzecinane siecią dróg, Biedornki i Lidle, lub które po prostu wyschły.
Więc zanim krzykniesz "jebać czaple" pomyś chwilę... |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [14]
|
|
11.12 07:54 |
|
|
To te czaple są z tamtej ery gdy nie było "blokowisk, biedronki, dróg"? Jeżeli tak to je rozumiem. Długowieczne
"pióra".
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [13]
|
|
11.12 12:22 |
|
|
Ewidentnie potrzebujesz kupić sobie strzelbę. I dwa kilo amunicji. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [12]
|
|
11.12 16:52 |
|
|
Nie. Jakieś zjeby doszły do wniosku że odbudowujemy to co znikło. Po co? Bo tak, bo
pełnia ważna rolę. Wiec wzięli się za żubra, wilka, niedźwiedzia, bobra, kormorany, czaple,
orła, itd, itp. Nie myśląc co się stanie gdy wrzuci się je do takiego świata jaki teraz jest. Bez
miejsc dla nich. Równie dobrze można sklonować mamuta, Yeti, tygrysy szablozebne czy uj
wie jakie. A na końcu dinozaury. Może sobie dadzą radę w tym świecie. To tak jakby
stwierdzić przywieziemy lwy, tygrysy, krokodyle, nosorożce, żyrafy i wypuściły bo … powinny
sobie dać radę i przeżyć w tych (sprzyjających teraz a jakie innych niż zazwyczaj)
warunkach.
Uj jeszcze z tym gdyby te zjeby podobnie jak my (wędkarze) wypuścili to co wypuścili i po
pewnym czasie doszli do wniosku „walimy” (polujemy) na nie. Na wilki, bobry, misie. Ale nie.
To wszystko ma żyć bo … tak ma być. Bo kiedyś żyły. Kiedyś to żyły dinozaury ale wtedy
tylko Pani Kopacz je widziała, z tego co pamiętam. Już wiec proponuje zjebom aby „zarybili”
dinozaurami. Zwłaszcza tymi latającymi. Przecież kiedyś żyły tu, na tym świecie.
Powtórzę, zjeby i już.
Podam ci jeszcze prosty przykład za mojego muru. Ktoś za Komuny posadził modrzewie bo
była jakaś akcja sadzimy drzewka. Dom (domy) wybudowany (przed posadzeniem) a przez
50 lat nikt nic nie robi za granicą mojej działki. Teraz modrzew ma min. 20 kilka metrów
wysokości a od domu jest może kilkanaście. Na skarpie, powyżej domu. Ostatnio jak spadł
mały (15-20m) „klonek” to brygadier straży pożarnej którzy w niedzielę usuwali to aby nie
spadł na dach, powiedział że gdyby ten modrzew (średnica pnia dołem pewnie z 80cm)
spadł na moją chałupę to z niej nic. Ruina, fundamenty by nie wytrzymały. I co? To że nikt
nic nie robi, od min 20 lat gdy zgłaszam to wszędzie gdzie się da. Mówią jebnie, będzie
odszkodowanie. Pytanie czy ja przeżyje i gdzie będę mieszkał zanim chałupę nową
postawię. Tak to działa w myśleniu zjebów. Przyroda, hasło i C***J!!!
Pzdr.
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
11.12 17:06 |
|
|
Nie. Jakieś zjeby doszły do wniosku że odbudowujemy to co
znikło.
A jak ktoś próbuje odbudować lipienia w Sanie to jest zjebem?
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
11.12 17:23 |
|
|
Kolega z Podkarpacia i nie wie jak sobie poradzić z jednym modrzewiem? |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [9]
|
|
11.12 17:31 |
|
|
/ciach/ Wiec wzięli się za żubra, wilka, niedźwiedzia, bobra, kormorany, czaple,
orła, itd, itp. Nie myśląc co się stanie gdy wrzuci się je do takiego świata jaki teraz jest. Bez
miejsc dla nich /ciach/
A co się dzieje z takim niedźwiedziem, wilkiem orłem? O wilku słyszałem ale na orła to chyba tylko jacyś hodowcy gołębi mogą narzekać. Żubr też przeszkadza? Chyba patrolom SG w Białowieży...
Oj, chyba zimowy brak pobytu nad wodą zaczął dolegać... |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [1]
|
|
11.12 17:37 |
|
|
Oj, chyba zimowy brak pobytu nad wodą zaczął dolegać... src="imx/icons/smile2.gif" border="0">
Świetni lokalni gospodarze wybudują park rozrywki na 2 zakręcie a
przy okazji pogonią trochę bażantów i saren, to Zydze nastrój zaraz
się poprawi. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
11.12 18:57 |
|
|
Właśnie wróciłem. Poprawia się, poprawia. Widząc ile śladów świeżych na śniegu. Od rana. Z
podeszwami. Wiec pobytów nad wodą mi nie brakuje. Nawet z kijem. Gorzej że pstrągi (duże-ok 50cm)
znikają. Przez te "podeszwy". Sądzę.
Na "drugim" jakby kto pytał. Tam gdzie nie da się ...
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [5]
|
|
11.12 20:02 |
|
|
Żubr też przeszkadza? Chyba patrolom SG w Białowieży...
Oj, chyba zimowy brak pobytu nad wodą zaczął dolegać... border="0">
Patrolom Straży Granicznej żubr nie przeszkadza, natomiast w ,,moich” okolicach gdy
pojawił się jeden stanowiący atrakcję przyrodniczo-turystyczną, to okoliczni kłusownicy
skutecznie go skasowali☹. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [4]
|
|
12.12 10:18 |
|
|
No czytam tu i ówdzie, że kolejne patrole mają kolizje w żubrami bo panowie z SG zapier... ile fabryka dała po tych leśnych duktach. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [3]
|
|
12.12 17:04 |
|
|
No czytam tu i ówdzie, że kolejne patrole mają kolizje w żubrami bo panowie z SG
zapier... ile fabryka dała po tych leśnych duktach.
Byłem tych rejonach ostatnio oddelegowany ponad 2 lata temu, nie jestem na bieżąco, więc
zapytam: gdzie, kiedy funkcjonariusze Straży Granicznej podczas wykonywania
obowiązków służbowych mieli kolizję z żubrem? |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [2]
|
|
13.12 12:07 |
|
|
Nie prowadzę statystyk policyjnych ale wystarczy użyć googla.
Np.:
https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/237667
https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/245387
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [1]
|
|
13.12 15:48 |
|
|
Nie prowadzę statystyk policyjnych ale wystarczy użyć googla.
Np.:
https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/237667
https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/245387
No przecież to nie byli funkcjonariusze Straży Granicznej tylko żołnierze Wojska Polskiego.
Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem to wiadomości zawarte w wklejonych linkach… |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
16.12 09:59 |
|
|
No przecież to nie byli funkcjonariusze Straży Granicznej tylko żołnierze Wojska Polskiego.
Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem to wiadomości zawarte w wklejonych linkach…
Ciekawe co robili żołnierze przy granicy z Białorusią? Czyż nie pełnili zadań związanych z ochroną pogranicza?
Ale masz rację, wyraziłem się nieprecyzyjnie.
Zresztą nie obwiniam samych kierujących żołnierzy. Chłopak dostał rozkaz, żeby trafić w 20 minut do punktu B. Nikogo nie interesują jego rozterki związane z potencjalną kolizją z gatunkiem chronionym (a szczególnie st. sierżanta)...
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
11.12 21:02 |
|
|
Nie chodzi o żubra. Chodzi o sam fakt "chronienia", bez wzgl. na to jaka populacja, duża, mała, są duża, itp.
Przykład masz z bobrami. Wsadzić gdzieś i zakaz zabijania. Do końca świata i jeden dzień dłużej. Później
afery i tragedie bo łoś wybiegł na drogę, autostradę, bo żubr wlazł pod auto, zaatakował auto, zaatakował
człowieka, itd, itd. To tak jak wdupić suma czy głowacice do wód i narzekać że nie ma co jeść i zżera inne ryby.
Tak się kończą wyimaginowane pseudo działania odtworzenia jakiejś pseudo populacji. Jak może ta
pseudopopulacja żyć (@mart podpowiedział-lipień, głowacica) skoro warunki środowiskowe ma
nieodpowiednie bo się zmienily nie do wyobrażenia. No jak? Najlepiej wpierdolić, zakazać i ma być. Przykłady
(z naszego podwórka) można wyliczać. Lipień, troć wędrowna, łosoś, sandacz tu czy tam, itp, itd.
Chronić wilki, miski, inne potworki a one nie mając co jeść (jak wspomniane ryby) gonią w tereny zamieszkałe i
robią rozpierduchę. A później misiu łazi po drodze w Lesku, wilki w Sanoku, lanie, cielaki i byki po Ustrzykach
Dolnych a sarny (8 szt) po moim ogródku przed domem. Dlaczego? Bo spier-***ją przed tymi głodnymi
wpuszczonymi, niekontrolowanymi wilkami. Bo wiedzą że ludzie im nic nie zrobią a wilki do ludzi nie podejdą.
Może. Na razie. Zwierzyna też trochę myśli obserwując co się wokoło niej dzieje. W szkołach nie musza się
uczyć. Życia.
|
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
09.12 12:59 |
|
|
Skoro 1805r wychodzi wiec na to, że kaczki (domowe) tępiono na wodach rybnych od zarania dziejów. |
|
|
|
Odp: Nieco z historii [0]
|
|
08.12 15:53 |
|
|
Warto zauważyć, że na liście nie ma kormoranów. Nie podano ile zlikwidowano tych innych
szkodników (obok kaczek i wron), ale może szkoda było naboi.
No nie ma kormoranów, bo tych widocznie nie było, a te inne szkodniki (obok kaczek i wron), to według Ciebie co lub kto? Historia to czasem niebezpieczna gra, łatwo wejść na minę, której rażenia się nie zna a tym bardziej skutków.
Doceniam wpis.
Pozdrawiam |
|
|
|
|
|
|