Odp: Dalczego ERN bywa lepsze niż nieprecyzyjna porada praktyczna
: : nadesłane przez
Krzysztof Dmyszewicz (postów: 9462) dnia 2020-09-03 15:45:33 z *.centertel.pl
Większość muszkarzy nie żyje z wędkarstwa, jest to hobby i reset po
pracy. Dlatego wbijanie się w buty darmowego apostoła rynkowego
chaosu jest niepotrzebne.
Jest kilka portali gdzie można by przykleić kilka diagramów i banalnych
klasyfikacji. Lektura na godzinę dla każdego początkującego. Po to żeby
nie zaczynał przygody z wagglerem na brzany lub z obrotówką z prądem
na sandacze. Po to żeby nie łowił płoci w jeziorze na pękaty spławik do
przepływanki. I po nic więcej.
Pozorną złożoność rynku można ujarzmić bardzo prostymi podziałami.
Spróbuj sparować szklaka Trapera #5 z przeciętnym kołowrotkiem #5 o
masie 120 g to łapa ci odpadnie, bo nikt nie powie młodemu, że musi
wziąć woreczek ryżu i sobie to wyważyć przed zakupem korby. I jest to tak
samo ważne jak wyważenie spławika, absolutna podstawa komfortu
łowienia na muchę bez względu na półkę.
Nie rozumiem po kiego grzyba tworzyć wysypisko śmieci. Dealerzy
sprzętu muchowego nie powinni mieć z tym problemu, bo jeśli ktoś nie
przewali kasy na próby dobrania zestawu - wyda na materiały muchowe,
których nigdy dość.
No i oczywiście na koniec taka informacja: otwiera taki ziomek książkę
Sikory lub Jeleńskiego i widzi: DT i WF oraz L. Zajebiście przydatne w
wyborze linki muchowej ze współczesnej oferty
Teoria to podstawa. Praktyka bez rozumu jest błądzeniem we mgle. A
podstawy powinny być jasne i klarowne.
Umiejętności natomiast lepiej ćwiczyć pod okiem kolegi nad wodą. Ale
proste schematy można i warto znać na początku. To tylko dwie strony A4
i kilka rysunków... ale ważniacy muszą bawić się w dozowanie wiedzy po
jednym promieniu lotki krzyżówki rocznie. Wtedy czują się ważni