|
Nie chodzi o to, że kajakarze sobie spływają. Problem jest w ich zachowaniu się wobec wędkarza. Widziałem na pomorskich rzekach setki kajakarzy przepływających koło mnie, a nie przypominam sobie, by którykolwiek z nich wiedział jak ma się zachować. Powinien cicho (bez wiosłowania i gadania) przepłynąć jak najdalej od wędkarza. Wtedy nie byłoby problemu. Zazywczaj kajakarze najwięcej bezmyślnie i niepotrzebnie wiosłują przy wędkarzu, albo płyną przez miejscu, gdzie łowi. Poza tym często są różne niepotrzebne docinki o mydle, itp. Kierownictwu Drawieńskiego PN zwracałem uwagę na tę kwestię, prosząc, by opracowano jakiś zwięzły kodeks postępowania kajakarzy.
Jeśli chodzi o taranowanie, to były to dziewczyny po ok. 20 lat. Płynący z nimi dorośli nie reagowali na ich złe zachowanie i są tak samo winni temu przypadkowi. Wiek nie odgrywa tu roli.
Na koniec finanse. Wędkarze płacą za gospodarowanie na rzece, a kajakarze nie. To w końcu kto jest gospodarzem rzeki zgodnie z przepisami? Czy gospodarz rzeki nie ma już nic do powiedzenia ws. korzystania z niej? W praktyce kajakarze utrudniają korzystanie z uprawnień przyznanych gospodarzowi wody w wyniku konkursu organizowanego przez RZGW. Sprzeczność, która może być rozstrzygnięta tylko w drodze sądowej. Dojdzie do tego wcześniej, czy później. Nie na wodach PZW (wiemy dlaczego), lecz na wodach dzierżawionych przez osoby prywatne lub stowarzyszenia. Te sprawy już załatwione w wielu krajach Europy Zachodniej.
|