|
Te wszystkie przepisy to my znamy. Problem tkwi w tym, że gospodarz/dzierżawca wody (a nie właściciel!) ma znacznie większe uprawnienia i obowiązki, aniżeli tylko związane z amatorskim połowem ryb. Proszę zapoznać się z operaratami (np. Józka Jeleńskiego, opublikowany na łamach jednego z ostatnich numerów P&L). Szereg zagadnień związanych z gospodarką na wodach stoi w sprzeczności z użytkowaniem ich także przez kajakarzy. Na przykład kajakarze usuwają zawady na rzece (tną drzewa piłami - wbrew prawu, ale dla swej wygody), czyli wpływają niekorzystnie na stanowiska ryb. Płoszenie ryb wpływa ujemnie na ich wzrost (bo ogranicza żerowanie). Dzierżawca musi (bo z mocy prawa) też dbać o środowisko, a kajakarz nie, bo nic go nie ogranicza.
Chodzi mi o pokazanie różnic w odpowiedzialności za gospodarowanie wodą i korzystanie z niej. Wolne korzystanie z wód przez kajakarzy nie powinno uszczuplać praw, nabytych za pieniądze, przez wędkarzy. Nasze przepisy nie regulują jeszcze tych kwestii. Ale jak to wcześniej napisałem, z uwagi na konflikt interesów będą musiały to uregulować. To jest tylko kwestia czasu. Musi pamiętać, że nie ma czegoś takiego jak wolność absolutna. Korzystanie z praw jest zawsze ograniczone, jeżeli narusza prawa innych jednostek.
W ten sposób przeszliśmy do forum filozoficznego, a nie wędkarskiego.
|