Odp: Pytanie
: : nadesłane przez
venom (postów: 3582) dnia 2007-12-26 12:45:35 z 195.117.253.*
masz Tomaszu 100% racji
Dostanie obrotówka czy woblerem w głowe od dobrego spinningisty jest tak samo prawdopodobne jak wyrwanie ucha muszką przez kolege od sznura.
łowię obydwoma metodami i mogę z czystym sumieniem stwierdzić ze przy odrobinie wprawy można spinningiem na dystansie 20 metrów trafiać przynęta z dokładnościa do max pół metra.
Trafienie więc przypadkowe kogoś w łowisku jest raczej niemożliwe.
Podobne sytuacje moga wynikać jedynie z tego o czym napisałeś wcześniej czyli włażeniu muszkarza w dołek spinningiście.
Przyzwyczajeni do obławiania takich miejsc "na krótko" nie biorą niektórzy pod uwagę faktu że spinningiem robi się to z pewnej odległości nierzadko spławiając woblera z prądem nad stanowisko ryby. Wielu kolegów widząc spinningistę kilkanaście metrów od siebie nawet nie spojrzy gdzie podaje on przynętę i jakie stanowiska obławia tylko pakuje się do wody prosto w obławiane miejsce. Są dni kiedy pstrągi lepiej niby biorą na spinning ale kto zabroni muszkarzowi łowić wtedy na agresywnego streamera?? Niestety w pudełkach wielu kolegów królują nimfy...
Ktoś już przy innych dyskusjach stwierdził że to nie metoda łowi ryby ale wędkarz i nie metoda decyduje o elitarności ale zachowanie nad wodą. To nie sprzęt decyduje o tym kim jesteśmy nad wodą bo znam wielu prostych kulturalnych spławikowców czy spinningistów jak i "elitarnych chamów".
Sprawa presji nad wodą??
Przecież na OS są limitowane ilości pozwoleń, jaki więc problem??
To one załatwaiają ilośc osób nad wodą.
Przy odrobinie wzajemnej życzliwości i zwykłej kultury nad wodą nie powinno być ze wspólnym łowieniem żadnych kłopotów.
Pozdrawiam
Marian