|
sprawa jest prosta, wiekszość tu obecnych ludzi wydaje mi sie , łowi regulaminowo, umie sie obchodzic z rybami, moze nawet wiekszość wypuszcza złowione ryby. nie ma co sie rozwodzic na tematy tak oczywiste i banalne. ryb w wodach pzw nigdy nie bedzie jezeli dalej zarybienia beda prowadzone tylko na papierze a kolesie w mundurach moro z wielkimi brzuchami i z wąsami beda sie pojawiać raz na kwartał w okolicach mostów przy ruchliwych drogach.
jak pzw uczciwie wpuści ryby łososiowate tam gdzie nalezy i za kwote na ten cel przeznaczoną, kontrole bedą sie pojawiać nie tylko na mostach to ryb bedzie w w rzekach wiecej , bez wzgledu na to czy bede biegał po krzakach codziennie i ukatrupie sobie pstraga albo lipienia( ja nie zabieram).
pieniadze muszą byc wydawane tak jak trzeba, bo mi nikt nie powie ze okregów nie stać na opłacenie ludków coby kontrolowali.
ps. może zabrzmi to ortodoksyjnie ale dajmy już emeryture dziadkom w pzw...czas na młodzież...teraz kur..a my.....pod sejm do warszawy na manifestacje...
Niestety, bardzo wielu wędkarzy uważa tak, jak napisaleś i na takich, pozbawionych podstaw, irracjonalnych przeslankach opiera swoje przekonania. I w dodatku te banialuki nazywają "wiedzą". Przy tym drżą na samą myśl o tym, że wedkarstwo miałoby podlegać dostosowanym do możliwosci wód regulacjom, a w dodatku wymagałoby do dobrego zarządzania o wiele więcej pieniędzy od uprawiających je niż przeznaczają na to obecnie.
Gdyby dostrzegać tylko takie przekonania i ulegać im, to trzeba by dojść do pesymistycznego wniosku, że nic się nie da zrobić.
Ale uważam, że jest inaczej.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|