|
jeśli o mnie chodzi to niech pzw zarybia karpiem bajora na dwutygodniowy okres łowów kilogramowych zdechlaków, tylko dlaczego za moje i innych wędkarzy pieniadze, dla których jest to średnia przyjemnośc. chciałbym aby moje pieniądze, jeśli łowię tylko pstragi,były pożytkowane wyłacznie na ochronę i zagospodarowanie rzek górskich o to w obecnej formie w jakiej działa pzw nie jest możliwe.
Jak tak dobrze policzyć, to wydatki przeznaczane na wody "pstrągowe" w wielu Okręgach, choćby z racji wysokich kosztów samych zarybień (co jest zalednie cząstką i wcale nie najważniejszą, zagospodarowania, ale o tym już było ) są duże i można powiedzieć, że pieniądze wpłacane w formie składek przez wędkarzy "pstrągowych": są przeznaczane właśnie wyłacznie na ten cel. Choć pisząc "ja" i "moje pieniądze" warto wzią pod uwagę też innych wędkarzy, wśród których niemało jest takich, którzy nie tylko i wyłącznie pstrągi łowią. Poza tym, po wpłaceniu składki "moje" pieniądze stają się "naszymi" pieniędzmi i wpływ na to co się z nimi dzieje zależy od udziału w tej "naszości". Jak się walkowerem oddaje wpływ to trzeba się liczyc z konsekwencjami .
może nastapil by rozłam pzw na nizinne i górskie? a nie do jednego worka, nawet za cene radykalnych zmian cenników
A to już konstruktywna propozycja, z którą się zgadzam. Choć może być ryzykowna. Uważam, że pewnym nieporozumieniem sa "jednolite składki" czy niewielkie "dopłaty" do wód "górskich".
Podobnie proponuję wnoszenie składek czy opłat na poszczególne obwody rybackie, a nie na całe Okręgi czy nawet porozumienia Okręgów. Oraz składki w formie "abonamentu" dające uprawnienia do ograniczonej liczby dni na łowisku, po wyczerpaniu ktrych konieczne byłoby wniesienie kolejnej składki po zwroceniu rejestru z wykorzystanej. Tak byłoby "fair" i rzeczywiście "po równo", bo każdy wnosiłby tyle samo na tyle samo łowienia. Teraz jest nierówno, choć ci, którzy na tej nierówności korzystają, bronią jej "jak niepodległości", wykorzystując do tego słabość działaczy.
Przy czym nie sądzę, żeby właściwym było mówienie "za cenę", bo na razie pewną koniecznością jest dociągnięcie do zrównoważenia przychodów i rozchodów w bilansach łowisk. Na razie "rozchody" dominują i są pokrywane z rabunku środowiska, bo nikt do tego nie dopłaca.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|