| |
Widze jednak, ze moja prowokacja chwycila. To i dobrze. Po krotkim okresie awantury pod koniec lat osiemdziesiatych wszyscy przeszli nad sprawa kluchy (=paleczki tyrolskiej w polskim wydaniu) do porzadku dziennego. Glownie za sprawa wynikow osiaganych na zawodach. Osobiscie uwazam, ze w polskich realiach kluska powinna zostac zakazana. Jestem przekonany, ze to za jej sprawa wytepiono lipienia w rzekach karpackich. Korelacja miedzy powszechnym najazdem kluskarzy na Dunajec (stamtad mam najwiecej obserwacji) a spadkiem populacji lipienia prawie do zera w latach 92-99 jest dla mnie oczywista. Zeby sie nie rozpisywac, to ujme wszytko w punktach:
1. Nie jest prawda, ze nie jest ona az tak zabojcza. Wtedy, gdy w rzekach byly ryby, z kluska zlowienie kompletu zajmowalo zwykle nie wiecj jak godzine. Na sucha czesto caly dzien. Dzisiaj nie lowi sie na nia az tak duzo, bo po prostu nie ma ryb. Wiem to ze swojego doswiadczenia - kiedys bylem zwolennikiem tej metody. Mialem radoche gdy lowilem wiecej niz moj nauczyciel - wyznawca suchej. Bylem mlody i glupi. Przejrzalem na oczy dopiero w 92 gdy okazalo sie, ze w Dunajcu pozostaly klenie i jelce.
2. Z ta "polska specjalnoscia" i stosowaniem jej w innych krajach to troche nie tak. To nie jest specyfika ryb ani rzek. Oni maja inny system - nie ma az tak powszechnego dostepu do wod gorskich. Dlatego tez np. w Norwegii najpopularniejsza przyneta na pstraga jest czerwony robal, zas J. Wilson na kanale Seasons demonstrowal jak skutecznie lowic lipienie na biale robaki. Tam nie ma zagrozenia, ze na dwie - trzy rzeki zwali sie w ciagu weekendu pare setek "bocianow". Dlatego moga sobie pozwolic na stosowanie metod BARDZO skutecznych, w tym dolnej nimfy. Gdyby u nas ktos zaproponowal dopuszczenie robala na wodach gorskich zostalby - i slusznie - zjedzony. Dlaczego wiec tolerowac kluche, dajaca (tak jak przeplywanka z robalem) kazdemu mozliwosc zlowienia ryby?
3. Do Tomka - czy lowiles na dolnym Bobrze zanim pozwolono tam zabierac zlowione lipienie? Raz mi sie to zdarzylo gdy wracalem z Kwisy. Bylo to rok przed koncem okresu karencji. W ciagu paru godzin przerzucilem kilkadziesiat lipanow, wylacznie na mokra muche. Po dwoch latach rzeczywiscie jedyna metoda aby zlowic lipienia byla kluska. Legnica z zielonymi chrustami zrobila swoje. Zalozylem wiec streamera i zajalem sie pstruhami...
Troche sie rozpisalem. Podsumowujac: albo ograniczenie dostepu do wod gorskich albo zakaz lowienia "na bociana".
Pozdrawiam wszystkich, ktorzy doczytali do konca.
L.G.
|