|
witam,
myślę , że wbrew niektórym sugestiom, łowisko ma się dobrze w kwestii zainteresowanych gości, a to raczej chyba najlepiej odzwierciedla atrakcyjność miejsca. Do czasu pojawienia się lodu - przed dwoma tygodniami, każdy wcześniejszy weekend spędzony w Piasecznie, to wędkowanie, wśród wielu innych wędkarzy - więc ocena chyba najlepsza dla łowiska i także dla rozważanego w wypowiedziach wcześniejszych, wyniku ekonomicznego.
Napewno nie jest to staw z pstrągami, gdzie znudzony posiadacz wędki wpada sobie nałowić ryb na wieczornego grilla. Myslę, że nie na tym ma polegać przyjemność wędkowania, by opowiadać po powrocie do domu o dziesiątkach ryb przerzuconych w relacji woda-wędka-ręka-woda, czy w innym wariancie z zakończeniem żywota na patelni.
Pewne jest to, że Piaseczno może dać wrażenia i emocje, jakich nie dostarczy napewno, inne miejsce w Polsce - oczywiście w kontekście wędkarstwa muchowego ;)
Jak w każdym innym łowisku, im szybciej i celniej, znajdziemy sposoby na skuszenie i oszukanie ryb, tym lepszy osiągamy wynik - tak samo jak na każdym łowisku. Zadanie o tyle jest ułatwione, że możemy liczyć na podpowiedz ze strony gospodarzy.
Napewno nie przyjeżdza się do Piaseczna z pewnością kontaktu z okazami, ale napewno jest to dużo prostsze do osiągnięcia, niż na innych łowiskach. Przy średnio aktywnych rybach, danego dnia, można spokojnie dobrać się i sięgnąć do kilku-kilkunastu "małych" salmonidów o wadze 1-2 kg. Nie wydaje mi się, by był to zły wynik, jako przeciętna. Pamiętajmy, że łowimy niemal w naturalnych warunkach, w sporym zbiorniku i duży procent ryb, to zasiedziałe od dłuższego czasu osobniki. Szansa "trafienia" ryby kilkukilogramowej, jest oczywiście proporcjonalnie mniejsza z wiadomych względów . Napewno są okresy w roku, kiedy złowienie dużych ryb jest mniej, lub bardziej łatwe, ale to tak samo przekłada się na inne łowiska. Zostwamy włodarzom łowiska, rozważania nad sensem zabierania ryb, ilości i innych warunków organizacyjnych, nie mających bezpośredniego wpływu na nasz komfort łowienia w tym miejscu. Jakie to "polskie", kiedy nie ma się czego czepić, znajdziemy i tak etyczny niepokój związany z ilością zabitych ryb, przez innych. Jezioro w Piasecznie jest skutecznie uzupełniane w kwestii ilości lokatorów, a znakomita większość zabieranych ryb pochodzi z ostatnich zarybień - najprostszy do złowienia łup.
Trudno by ryby, po kilku sezonach wędkowania, nie zaczęły "kombinować" i "zastanawiać się" co biorą. Napewno było super prosto wpaść do Piaseczna, lat temu kilka, przeprowadzić w dowolny sposób, niemal dowolną przynętę, pomiędzy nieświadomymi zagrożeń rybami i uwiecznić na fotkach kilka dziennie złowionych parokilowców. Ale to chyba nie jest pełne spełnienie, dla wędkarza.
pozdrawiam - Arek
|