Odp: Gospodarka rybacka a PZW.
: : nadesłane przez
Piotr Konieczny (postów: ) dnia 2004-11-05 21:41:31 z *.rymanow.sdi.tpnet.pl
Panie Leszku.
Jest Pan niestrudzony w snuciu spiskowej teorii dziejów. Szkoda tylko, że prawie w 100% mija się Pan z prawdą
Przykłady:
1. W oststnich 15 latach nie zarybialiśmy Myczkowiec sandaczem i karpiowatymi co insynuował Pan uprzednio. Nie rozwijam - przeprosiny mile widziane.
2. Powinien Pan jako prezes okręgu wiedzieć, że wypracowane przez Okręg środki z działalności gospodarczej (sklep, gazeta) lub rolniczej moga byc przeznaczane na finansowanie gospodarki rybackiej. Nie wolno postepować odwrotnie czyli pokrywać ewentualne straty np na ośrodkach ze składek na ochrone i zagospodarowanie wód.
Również nie rozwijam tego tematu.
3. przy zakupie narybku powinien brać Pan pod uwage jeszcze kilka innych czynników, które z reguły wędkarzom zadowolonym że idzie ryba do ich wody umykaja. Mimo iz kupujemy narybek jesienny istotne jest czy ma on 5 gramów czy 20 gr/sztuka. Jak Pan zapewne wie wielkośc materiału jest wprostproporcjonalna do procentu jego przeżycia. Nasz nateriał w tym roku był po ok 9-10 gramów. Ważne są również badania ryb (świadectwo zdrowotniści). Obok podstawowych badań dobrze jest mieć dadania np wirusologiczne ośrodka, wody zasilające obiekt itp. My to wszystko mamy. Dość powiedzieć, że koszt jednorazowego badania wody robionego przez Pana firme to w tym roku na dwa obiekty wyniósł ponad 2000 zł.
Dalej - ryba z ośrodka, który handluje teczakiem sprowadzając go z północy w ilości kilkudziesięciu ton jest bardziej "zagrożona" niż ta z ośrodków zamkniętych. A takimi są nasze obiekty bowiem nie chodzi mi o robienie interesu na siłę co Pan sugeruje ale o zrobienie najlepszego materiału zarybieniowego. Ponadto zarybienie musi być fakturowane faktrami wewnętrznymi VAT ponieważ od tego musimy płacić podatki. Według Pana to sprzedaż od pracowników do okręgu - nic bardziej mylnego a jeśli juz to cena narybku jesiennego potokowca 0,68 grosza/ szt. jest badziej zblizona do mojej niz Pańskiej. uważam również że w zarybieniach winno uwzględniać się tzw. nurty hodowlane tzm jeśli już zarybiać to trzymać sie w miare jednego źródła a nie haseł z supermarketu "więcej i taniej".
Prosze się nie obrażać ale nie będę więcej odpowiadał na tego typu zarzuty stawiane przez Pana tak jak nie prosze o odpowiedź skąd wzięły się tęczaki w Wisłoku w okolicach Strzyzowa (Pański okręg) i dlaczego muł na zalewie w Rzeszowie śmierdzi ponieważ są to dla mnie pytania absurdalne. Mimo wszystko liczę na współprace np w sprawie zdobywania środków na dodatkowe zarybienia i walkę przeciw regulacji rzek. Komputr odstawiam z prozaicznej przyczyny - idę robić muchy.
Pozdrawiam serdecznie i podziwiam Tych, którzy czytają do końca nasza polemike
Piotr Konieczny