| |
Panie Piotrze nie snuję teorii spiskowych lecz usiłuję wyjaśnić przyczyny złego stanu PZW.
Pisze Pan że Myczkowce nie były zarybiane w ostatnich 15 latach rybami karpiowatymi i sandaczem, to czemu zbiornik był wodą nizinną? Tomaka i jego koledzy stale oblegali ten zbiornik wyławiając na białe robaki lipienie i pstrągi. Skąd się tam wzięły te duże ilości ryb karpiowatych, które wielu wędkarzy z Rzeszowa wyławia?
Jeszcze w informatorze wód górskich na lata 2003 - 2005 Myczkowce wykazane są jako woda nizinna. Na stronie okręgu już zmieniliści na wodę górską. To jakim sposobem można było prowadzić na wodzie nizinnej gospodarkę rybami łososiowatymi. Zaiste dziwoląg.
Marnotrastwo środków zupełne.
Sprawa tęczaków to Pana specjalność, puszcza je Pan do Sanu i Wisłoka pomimo, że tych zarybień Pan nie wykazuje w zarybieniach okręgu. Prowadzi Pan też zarybienia dla okręgu przemyskiego i na San pod Dynowem też Pan ładuje Szajnikowi tęczaki. Tęczaki powyżej Beska nie mogły się dostać od Kubiczka, ale do Strzyżowa mogły o czym Pan świetnie powinnien wiedzieć. Wędkarze z Rzeszowa tam nie łowili nigdy tęczaków, moim zdaniem to oszustwo zawodnika, który przywiózł ryby na zawody.
Jeżeli chodzi o działalność rybacką to powinien Pan wiedzieć, że ceny ryb do zarybień powinien kształtować rynek. On jest najlepszym lekarstwem na obniżenie kosztów zarybień. Jeżeli tego się nie będzie robiło to niestety pieniądze będą się marnowały. Ja też mogę sobie ustalić cenę za pstrąga 10 zł i zarybiać nim biorąc forsę od wędkarzy, którym będę wmawiał że to dla ich dobra. Wystarczy jednak ogłosić przetarg i tam szybko zweryfikowana zostanie taka oferta. Jeżeli produkcja ryb nie jest wydzielona z okręgu to ustalanie sufitowych cen ryb jest z punktu widzenia ekonomii bzdurne. Bo takie ceny na rynku nie poradzą sobie z konkurencją. Jeżeli chodzi o jakość ryb to naprzykład Kubiczek ma doskonałego lipienia Sanowego hodowanego na naturalnym planktonie w doskonałej cenie, a Pan wolał jak pisano na FF wozić go z Zakopanego, gdzie genetyka ryb?.
Coś tu nie gra.
Producenci ryb w zlewni Wisłoka mają doskonały materiał zarybieniowy od tarlaków z Pana ośrodka w Foluszu oraz z Sanu.
Pisze Pan, że wypracowane przez Okręg środki z działalności gospodarczej (sklep, gazeta) lub rolniczej moga byc przeznaczane na finansowanie gospodarki rybackiej. Jak można mówić o wypracowaniu jeżeli ta sama osoba jedną decyzją ustala sobie cenę ryby i decyduje że sobie ją od siebie kupi. To nic nie ma wspólnego z gospodarką.
Pisze Pan, nie wolno postepować odwrotnie czyli pokrywać ewentualne straty np na ośrodkach ze składek na ochrone i zagospodarowanie wód. A po co to robić jeżeli straty są wliczone w cenę ryby? Wędkarz i tak zapłaci bo nie ma wyjścia.
My tez mamy swe ośrodki, a raczej już jeden ponieważ drugi dzierżawiony od Lasów Państwowych został sprywatyzowany. PZW już się nie opłaciło, a temu samemu pracownikowi jako właścicielowi się opłaca ponosić dużo większe obciążenia dzierżawowe. My pomimo tego będziemy mieli tańszą rybę i większe zarybienia za tą samą cenę. Mimo wszystko wsadzanie zarobków dyrektora biura okręgu w koszty produkcji ryb uważam za niezgodne z zasadami gospodarki finansowej okręgu.
Dziwię się ZG, a Pan Powinien szczególnie bo Pana Prezes jest sekretarzem ZG, że dotychczas nie ustalono jednolitych zasad finansowych dla okręgów aby ich budżety mogły być porównywane i można było oceniać ich działalność.
Proszę też aby Pan napisał czy płacicie diety działaczom za posiedzenia. Jestem ciekaw, a myślę że i inni też.
pozdrawiam
Leszek
|
