| |
Prawie codziennie odwiedzam Waszą stronę „Flyfishing.pl”.
Już od początku, od chwili powstania tej dobrze prowadzonej strony internetowej,
jestem tutaj stałym uczestnikiem i jak wiecie niejednokrotnie staram się włożyć
mój wkład w to, aby ta strona była coraz lepsza.
Napewno niejedan z Was zapyta się, co ten niemiecki muszkarz szuka tu w tym polskim
Forum.
Do tego mogę powiedzieć, że od mojego dzieciństwa bardzo często bywam w Polsce
i zawdzięczam właśnie polskim wędkarzom, że przed laty na jeziorze Wisełka
zarazili mnie tym, że stałem się wędkarzem.
Od tego czasu, dzięki tym polskim wędkarzem, wędkarstwo stało się moim największym
Hobby.
Od tego czasu upłynęło już ponad trzydziści lat, w przeciągu których odwiedziłem
Polskę około 80 razy z wędkę w ręku.
Do bardzo dużo strumieni, rzek i jezior czuję wielki sentyment i nie chciałbym ani
minuty, dnia, czy tygodnia stracić, które spędziłem nad Drawą, Bobrem, Białką, Dunajcem,
Sanem, Parsętą, Regą czy Słupią, gdzie dane mi było patrzeć jak moja muszka
po tych wodach „tańczy”.
Dzięki tym podróżom poznałem wielu wędkarzy i w wielu przypadkach
znajomość ta stała się przyjaźnią z której jestem bardzo dumny.
Teraz ale do konkretów.
Z zainteresowaniem śledziłem dyskusję na temat szkół i kursów wędkarskich.
Kjanusz swoim postem pokazał obawy z którym trzeba się będzie liczyć.
Wygląda na to, że przyjaźń wędkarska, gdzie doświadczony wędkarz
nowicjuszowi bezinteresownie pomógł, wysłużyła się.
Ilu z nas dzięki takiej przyjaźni pokochało to hobby.
Zapytuję sam siebie, dlaczego nie może być tak dalej ?
Dlaczego nagle potrzebne są szkoły, instruktorzy, którzy dopiero za ciężkie pieniądze
są gotowi swoje doświadczenia przekazać początkującym.
Czy wszystko na tym świecie musi być kupione ?
Nawet nasze ukochane Hobby ?
Chcę w tym miejscu mocno podkreślić, że ja nie jestem ogólnie przeciw
kursom i szkoleniom muszkarstwa.
Problemem w moich oczach jest to, że przebiegłym ludziom interesu,
nierzadko nie mającym pojęcia o pedagogice, chodzi tylko o wielkie sumy pieniędzy.
Co to jest za instytucja FFF ?
FFF jest wynalazkiem właśnie takich przebiegłych ludzi interesu,
którzy żądają ich certyfikatu uprawniającego do prowadzienia szkółki wędkarskiej.
W tem sposób zamknięty zostanie dostęp ludziom, którzy chcieliby z sercem
swoje doświadczenia przkazaś innym.
Gdyby rzeczywiście chodziło FFF o to, aby tylko dobrzy instruktorzy mogli
prowadzić kursy, byłoby to OK, ale tak niestety nie jest.
Tu chodzi o co innego, ci instruktorzy (FFF) żądają wielkich pieniędzy.
Tutaj w Niemchech, czy w Austrii jest już tak, że na takie kursy mogą sobie
tylko niektórzy pozwolić.
Bo jak może sobie na to każdy pozwolić, jeżeli dzień kursu kosztuje 100,- EURO
to łatwo możno wyliczyć dla kogo będzie to do zapłacenia.
Następnym celem FFF w przyszłości jest, że każdy, kto w Europie będzie sobie chciał
połowić na muchę, będzie potrzebował od nich certyfikat.
Krótko licząc, kursy takie będę trwały około dwa do trzech tygodni, to szybko urośnie
To do sumy między 500,- a 2000,- EURO.
To nie są żarty, do tego ci ludzie dążą.
Co to przyniesie, po za tym, że ci mądrzy ludzie interesu będą nabijać swoje kieszenie
grubymi pieniędzmi i śmiać się do rozpuku z nas głupich muszkarzy.
W końcu już teraz niktórzy z nas czują się wyróżnieni, jeżeli mogą za coś
drogo zapłacić na co nie każdego stać.
W ten sposób wędkowanie na muchę stanie się priwilegiem grupy ludzi,
która sobie na to będzie mogła pozwolić.
Co stanie się z tym zwykłym muszkarzem, który z całym sercem poświęcał
się swojemu Hobby ?
Ten niech sobie połowi w jakimś stawie na glizdę.
To nie jest jakieś scanariusz horror.
Tak może już niedługo wyglądać dzień powszedni.
W ten sposób jesteśmy jeden krok dalej.
Ci bonzowie, którzy tyle pieniędzy na tych różnych kursach zarobili,
będą najpierw najlepsze odcinki rzek dzierżawili a później kupowali.
Wody zostaną najpierw przesadnie zarybione pstrągami a później dopuści
się tylko ludzi zu grubymi portfelami, których będzie na to stać.
Czy ktoś z Was może sobie wyobrazić, że za dzień wędkowania
np. na Sanie, Dunajcu, czy Drawie zapłaci 50,- lub 100,- EURO ?
Dokładnie tak to wygląda na rzekach Niemiec, Austrii, czy Anglii.
Na rzece Steyr w Austrii kosztuje licencja na jeden dzień 150,- EURO !!!
To nie żart.
Na angielskich rzekach jest jeszcze drożej.
Na rzece Test, czy Itchen trzeba już 300,- EURO !!!! na dzień zapłacić.
To jest prawo wolnego rynku. Popyt dyktuje cenę.
Co to ma znaczyć ? ano, że będzie to hobby dla tych, których na to stać.
Ci inni niech się przyglądają.
Hobby dla snobów.
Proszę te moje słowa nie zrozumieć źle.
Jestem muszkarzem od 28 lat dla którego właśnie flyfishing jest najbardziej fair.
Ja uważam, że nie powinniśmy pozwolić, aby to nasze hobby zostało niszczone
przez paru, którzy w tym tylko widzą interes.
Gdyby wtedy przed trzydziestoma latmi nie było paru polskich wędkarzy,
którzy małemu chłopcu swoją wiedzę całkowicie gratis przekazywali,
tylko za swoją przysługę zażądali pieniędzy, byłoby dzisiaj o jednego szczęśliwego
związanego za naturą wędkarza mniej.
Najpiękniejsze jest, jeżeli można komuś początkującemu przekazać swoje doświadczenie
coś co się najbardziej lubi, swoje hobby.
Ja myślę, że warto się starać o to aby i w przyszłości to Wędkarstwo pozostało
takim jakie je kochamy związane z naturą i aby nie było tylko dla najbogatszych,
lecz, aby każdy miał prawo aby natura dawała mu wypoczynek i siłę na ten,
nie zawsze przecień łatwy dzień powszedni.
Serdecznie pozdrawiam
Roland Thräner
|