| |
Podpisuje sie pod powyzsza obiema rekami. Obserwowalem do czego prowadzi nadmierny wzrost populacji wydry, skadinad bardzo sympatycznego zwierzatka, nad Sola. Gdy zaczalem tam wedkowac w polowie lat 80-tych spotkanie wydry bylo rzadkoscia i przezyciem. Jakies 7 lat pozniej mozna bylo wydre spotkac w bialy dzien. Z glebszych dolow zniknela najpierw biala ryba (kto pamieta te klenie i swinki w Wegierskiej Gorce pod "kamieniem"?). Miejscowe kolo zrezygnowalo tez z zarybien tzw. Hamerki - malego kanalu prowadzacego wode do odlewni. Dawniej zasiedlano go malym pstragiem, a jak podrosl przerzucano do rzeki. Efekty byly bardzo dobre - to moja prywatna obserwacja, badan nie prowadzilem. A teraz wydra uniemozliwila takie dzialania. Niestety, doprowadzilismy do zachwiania rownowagi w przyrodzie i mamy tego skutki. Wydra to nie jedyny polski przyklad - jest jeszcze bobr, kormoran, jelenie w parkach narodowych (np. Babiogorskim). Zeby Leszek sie nie zdenerwowal, jeszcze raz podkreslam - nie jestem za eksterminacja ani wydry ani zadnego innego gatunku. Ale moze warto byloby pomyslec o odstrzalach selekcyjnych.
Pozdrowienia, M.K.
|