|
Robert jak czytam takie głupoty, to rzygać mi się chce. Ten gość (architekt) który mówi "o wyciąganiu całego tarła zimą pod lodem" w płytkim jeziorze, chyba się z członkiem męskim na rozum pomieniał. Podobnie jak dziennikarz, który to bezkrytycznie pisze nie sprawdzając wiarygodności przekazywanej publicznie informacji. Tak samo jak rzygać mi się chce, jak ktoś przytacza słowa jakiegoś radnego (polityka najniższego szczebla), na poparcie zakładanych tez. Dobry jest ten numer ze śledziem i sielawą. Znam sprawę od środka, byłem na rozprawie.
Oczywiście jest masę przekrętów z zarybieniami. Nawet stwierdzę, że to najważniejsze przekręty. Rzekłbym, odłowy to pan pikuś w stosunku do tego co się dzieje z zarybieniami. Najwięcej przekręcają firmy deklarujące się jako "przyjaciele wędkarzy", ale też co oczywiste deklarujące największe zarybienia.
Nawet średnio rozgarnięty uczeń szkoły średniej, jak mu dasz do rozwiązania zadanie: policz różnicę między deklarowanymi zarybieniami, a możliwymi odłowami i wpływami z wędkarstwa na tych wodach, musi przyznać" że absolutnie nie da rady zrobić tego na plusie". Ale wędkarze niby rozgarnięci, również tutejsi forumowicze łykają obietnice jak ciepłe bułeczki. Ciekawe, że odpowiedzialni za gospodarkę pracownicy RZGW też. Czyżby byli mniej rozgarnięci od średniego gimnazjalisty, czy też może jest inny powód ?
Kustusz powiela to co redaktorzy z Wędkarskiego Świata piszą na zasadzie goebbelsowskiej propagandy. Nie zadał sobie trudu sprawdzenia wiarygodności tego co piszą, ale nie tylko on. W załączniku oficjalne dane FAO za rok 2011.
Tekst o przestawianiu szlaków żeglownych?następna sufitologia. Ciekawe, czy ci, którzy trafili na przestawy na szlakach żeglownych sprawdzili, czy należały do rybaków, czy kłusowników? A już tekst, że przez przestawę nawet węgorz się nie prześliźnie ubawił mnie prawie do łez.
Kolejna nieprawda o włączeniu kół suwalskich do okręgu olsztyńskiego.
Panie Ty to widzisz i nie grzmisz?
Osobiście mnie dziwi, że Ty Robert puszczasz takie teksty bez komentarza.
Rzadko zdarzają się tak tendencyjnie pokazujące problem artykuły.
Jak mój stosunek do PZW jest powszechnie znany, to mimo wszystko pisanie nieprawdy w "słusznej sprawie" mnie mierzi. Te "wyliczenia" przedstawiane w takich artykułach są wzięte z sufitu.
Niby agroturystyka leży, jak wędkarze przyjadą i nie złowią ryby. Ja jednak zaryzykuję stwierdzenie, że jak na Mazurach, w smażalniach nie będzie można zjeść ryby, to leży nie tylko ta część agroturystyki, która opiera się o wędkarzy, ale leży duża część dużowymiarowej turystyki.
Ilość wędkarzy, tych nie zabierających ryb, w stosunku do turystów, którzy przyjeżdżają na Mazury i jako jeden z głównych motywów przyjmują to, że mogą tam zjeść świeżą rybę jest po prostu śmieszna.
Jakoś nie mogę znaleźć źródła z tymi szwedzkimi wyliczeniami, późniejsze powielenia to i owszem spotykałem wielokrotnie. Dzisiaj mam coraz większe wątpliwości, czy aby przypadkiem to nie jest tak, że "jedna babcia powiedziała drugiej babci".
|