|
Niech mi Mariusz czasów nie wypomina. Podałem "kliniczny" przykład jeziora, które przez dziesięciolecia było tak eksploatowane, że trudno mi sobie wyobrazić inne podobne przypadki wtedy i dzisiaj. Akurat w przypadku Lutomskiego praktyka znana z PGRybów nie miała miejsca. Pamiętasz jak śp. instruktor był pazerny na ryby. Jak komu szczupak z rąk wyskoczył, to się mało z siekierą nie rzucał. Ciekaw jestem Wicek, czy ono za waszych czasów było równie rybne jak wcześniej, czy już tylko pustynią? To może dać sporo do myślenia.
|