|
Wegorza wciaz bylo sporo a i tez zarybiali. Co roku, ale jakby coraz mniej. Sandacz tez dopisywal. Ale nie wiem jak bylo dawniej. Fakt, ze nie robilismy za czesto odlowow. Glownie wontony i agregat. A najczesciej przestawa. Stala prawie caly czas. W koncu zbudowali wegornie ale chyba juz jako musztarde po obiedzie. Przez 5 lat pamietam tylko jeden dobry zaciag pod lodem. Kasarowalismy przez 3 dni i noce. Ja mysle, ze ka kumuny gospryb wygladala taj jak i inne galezie gospodarki. OK na bumadze a w praktyce sciemnianie. Komu sie chcialo za damski ch... wstawac w nocy i moknac. Premia za wyniki? A co za to kupic? Zawsze sie dalo dokrasc, deputaty byly; na wodke i zagryzke starczalo. Pamietasz zeby mozna bylo w sklepie dostac rybe poza karpiem na swieta? Ja nie pamietam. Na lewo nie szlo duzo sprzedac. Knajp prywatnych bylo jak na lekarswo.Na zachod szly? Teraz slodkowodna ryba jest na tony w marketach. Leszcze, szczupaki, mietusy(morskie chyba), szczuki na tarle. Wiara kupuje. Z gospodarki planowej przeszlismy do dewastacyjno-rabunkowej.
|