f l y f i s h i n g . p l 2025.02.20
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Tęczak regulacje prawne. Autor: juliaroberts98123. Czas 2025-02-20 16:44:54.


poprzednia wiadomosc Normy jakościowe materiału zarybieniowego? : : nadesłane przez mart123 (postów: 6328) dnia 2025-02-17 10:15:50 z 147.161.248.*
  Czy coś takiego istnieje i jeżeli tak to czy tylko w teorii czy również w praktyce?
Czy w momencie zakupu i wypuszczania materiału ktoś (ichtiolog?) dokonuje kontroli jakości? Jak
można rzetelnie sprawdzić jakość 5 tysięcy rybek wielkości palca?
Pytam, bo wszyscy zachłystują się wydanymi na te rybki milionami PLN a ja chciałbym wiedzieć gdzie te
wszystkie ryby za miliony są, bo w wodzie to chyba nie...

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [9] 17.02 10:41
 
Poruszasz bardzo niewygodne zagadnienia i zadajesz jeszcze bardziej
niekomfortowe pytania. Żebyś nie skończył (albo zaczął) tak jak ja.
PZW nienawidzi tych pytań. Jak tak dalej pójdzie dołączysz niedługo do
elitarnego grona i zawiśniesz na tablicy "tych klientów nie obsługujemy" i
oczywiście czubek Wojcieszek z Radomia cie już analizuje.

Odpowiem ci bardzo prosto. Normy i wszelkie przepisy są, świadectwa
weterynaryjne, badania, protokoły i co tylko zechcesz. Nasze prawo jest
dosyć skrupulatne w tym obszarze. Czym innym jest jego egzekwowanie,
omijanie przez układy i biznesy, oraz słynne dogadywanie się za
zamkniętymi drzwiami. Patrz sadze na Myczkowcach i czebaczek
amurski w Bielsku.
Marszałkowie wydają pozytywne opinie zachwyceni prowadzoną
gospodarką.

W PZW wszystko jest w porządku, jakość materiału doskonała, ilości i
gatunki się zgadzają. Raj na planecie Ziemia.
Wogóle ichtiolog w PZW to mega ciekawy temat. O ile jest , w Bielsku
nigdy takiego nie widzieliśmy poza epizodem syna dyrektora okręgu,
to raczej figurant, pan pieczątka od poprawiania wizerunku w obawie o
utratę roboty.

Tylko ryb nie ma lub jest coraz mniej. Ale to wina klimatu i zmian
środowiska.

Od paru, 2 może 3 lat sytuacja się poprawia. Nie będę skromny i powiem,
że dzięki licznym interwencjom i działaniom ,również moim, w Bielsku
trzęsą portkami i pilnują się jak nigdy. Wiedzą, że ryzykują utratą
obwodów, zresztą Krosno podobnie. Mają na głowie prawidłowy nadzór.

Pozdrawiam
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [8] 17.02 10:44
 
Czyli są takie normy? A gdzie można się z nimi zapoznać?
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [2] 17.02 10:47
 
Darek, to jest kolejne Twoje pytanie, które wymaga kilku stron danych.
Po co ?
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 17.02 10:49
 
Kończąc - po co ktoś ma tu publikować informacje, dokumenty , dane ?
Jaki jest tego sens, skoro nie potrafisz się pojawić na zarybieniu , gdzie jest dostępna pełna procedura ?
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 17.02 11:06
 
Kończąc - po co ktoś ma tu publikować informacje, dokumenty , dane ?
Jaki jest tego sens, skoro nie potrafisz się pojawić na zarybieniu , gdzie
jest dostępna pełna procedura ?




Romanie Cyfra, jak ma się kolega pojawić na zarybieniach skoro, jak
widzę, coraz bardziej pęcznieje w nim słuszna wątpliwość w ich sens?
Lepiej niech nie przyjeżdza bo jak widzę jego dociekliwość to rozjedzie
was walcem.

Tak przy okazji. Jako człowiek odpowiedzialny za działania
okołozarybieniowe w NS. Jaką masz wiedzę w sprawie sypania co roku
tęczaka przez lokalne koła do Dunajców Białego i Czarnego.

Jako znający temat. Czy twoim zdaniem wsypanie setek tęczaków w
odcinek gdzie pykło tarło nielicznemu lipieniowi, chlubie NS, i chociażby
jedno gdziazdo tarłowe odpali, dając minimalne szanse na powolną
odbudowę populacji, pomoże, zaszkodzi czymoże pozostanie bez
wpływu?

Pozdrawiam


 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [4] 17.02 10:52
 
Czyli są takie normy? A gdzie można się z nimi zapoznać?

Wszystko jest dawno temu opisane, policzone i ustalone. Tony biuletynów
i naukowych opracowań. Ustawy, rozporządzenia i co tam zechcesz.

Może kolega Brzeziński coś podrzuci. Podobno ichtiolog z wykształcenia.
Zakładam, że zna na pamięć jak Biblię te zagadnienia.

No chyba, że doznał zaćmienia umysłowego porażony gloryją i chwałą
kolegów ze związku. W takich przypadkach nawet profesorowie doznają
amnezji 😭

Wytrwałości w dociekliwości.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [2] 17.02 10:59
 
No widzisz. Wszyscy wszystko wiedzą najlepiej, są tony opracowań a
jak padnie proste pytanie o normę jakościową dot. materiału
dysponowanego w milionach w skali kraju to zaczyna się dyskusja o
braniu czy nie braniu udziału w zarybieniach.
Jest taki dokument czy nie ma?
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 17.02 11:27
 
No widzisz. Wszyscy wszystko wiedzą najlepiej, są tony opracowań a
jak padnie proste pytanie o normę jakościową dot. materiału
dysponowanego w milionach w skali kraju to zaczyna się dyskusja o
braniu czy nie braniu udziału w zarybieniach.
Jest taki dokument czy nie ma?


Obowiązują nawet normy dotyczące transportu określające warunki,
ilości, odległości dla poszczególnych gatunków. Wiedza i regulacje z PRLu
Normy branżowe dot rybactwa. To wszystko obowiązuje.

Nie mam w zasobach konkretnych dokumentów, posiłkuję się
wyszukiwarką z googla. Wystarczy jej zadać putanie i wypluje wszystko.

Pozdrawiam
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 17.02 11:32
 
Tak na szybko wykaz obowiązujących norm branżowych. Na samym
końcu dotyczące ryb.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 17.02 15:52
 
Czyli są takie normy? A gdzie można się z nimi zapoznać?

Wszystko jest dawno temu opisane, policzone i ustalone. Tony biuletynów
i naukowych opracowań. Ustawy, rozporządzenia i co tam zechcesz.

Może kolega Brzeziński coś podrzuci. Podobno ichtiolog z wykształcenia.
Zakładam, że zna na pamięć jak Biblię te zagadnienia.

No chyba, że doznał zaćmienia umysłowego porażony gloryją i chwałą
kolegów ze związku. W takich przypadkach nawet profesorowie doznają
amnezji 😭

Wytrwałości w dociekliwości.


Nie, nie znam. ;) Zapytaj sie kolegów z Wód Polskich, może tamtejsi spece
wiedzą.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [14] 17.02 13:02
 
Normy są, co prawda stare, ale nikt ich nie unieważnił. Ani dziś nikt ich chyba nie zna, lub wie, ze w ogóle
są. Norma ws. głowacicy jest podana w Głowacicy wędkarza doskonałego, jako aneks.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 17.02 13:07
 
Normy są, co prawda stare, ale nikt ich nie unieważnił. Ani dziś nikt ich chyba nie zna, lub wie, ze w
ogóle są..


To jak pracownicy PZW, którzy nie znają norm, dokonują odbioru materiału przed załadowaniem?
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 17.02 13:42
 
To jak pracownicy PZW, którzy nie znają norm, dokonują odbioru materiału przed załadowaniem?


Nie wiem, jak dokonują odbioru. Wiem natomiast co robią z materiałem, tzn. jak go wpuszczają w
pewnym okręgu w środkowej Polsce. Potem nie ma się co dziwić, że tych ryb jest mało w wodzie. Ale
kogo to interesuje, jaki i jak materiał jest wpuszczany. Ważne, żeby na papierze w protokole było git.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [11] 17.02 14:09
 
Aby norma obowiązywała musiała by być wskazana w źródłach prawa - czyli w praktyce w ustawie -
jeśli nie ma jej w ustawie to nie obowiązuje nawet jeśli jest nieodwołana.


a tak na marginesie zniesiono ich obowiązywanie
Od 1 stycznia 2003 r. nowa Ustawa o normalizacji zniosła obligatoryjność norm i stosowanie Polskich
Norm zgodnie z art. 5 ust. 3 ustawy jest już całkowicie dobrowolne.

Pozdr Maciej
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [10] 18.02 06:48
 
Aby norma obowiązywała musiała by być wskazana w źródłach prawa -
czyli w praktyce w ustawie -
jeśli nie ma jej w ustawie to nie obowiązuje nawet jeśli jest nieodwołana.


a tak na marginesie zniesiono ich obowiązywanie
Od 1 stycznia 2003 r. nowa Ustawa o normalizacji zniosła obligatoryjność
norm i stosowanie Polskich
Norm zgodnie z art. 5 ust. 3 ustawy jest już całkowicie dobrowolne.

Pozdr Maciej



Z normami nie do końca tak jest. Przykład podam z inżynierii lądowej. Za
"moich" czasów studiów uczono nas projektowania wg norm. Cały
program oparty byl o PN. Na 5 roku pojawiły się eurokody, i nowy algorytm
obliczeń konstrukcji czasem niewiele, czasem zupełnie odbiegający od
PN. Eurokody stały się obligatoryjną formą weryfikacji poprawności
projektowania konstrukcji.
Nie oznacza to jednak, że normy zostaly do śmietnika wyrzucone. Można
na nich dalej opierac obliczenia i tak robi wielu projektantów starej daty
ale wyniki i zaprojektowane wytrzymałości muszą spełniac wymogi
również eurokodów. To od projektanta zależy decyzja z którego źródła
zaczerpnie dane do obliczeń. Liczy się poprawnie zaprojektowana
konstrukcja poparta poprawnymi obliczeniami.

Domyślam się, że podobnie jest ze wszystkimi pozostałymi PN. Ujęcie ich
jako nieobowiązkowe nie oznacza, że teraz jest wolna amerykanka.
Przepisy dalej istnieją i obowiązują, byćmoże w innej formie, a jeżeli nie
istnieją to normy PN dalej dają wytyczne. Inaczej mielibyśmy totalny
chaos i anarchię we wszystkich dziedzinach życia. O ile w sferze
prywatnej częściowo może to się wydarzać to w np. zamówieniach
publicznych najdrobniejszy spinacz w biurze ma określone gdzieś w
czeluściach przepisów parametry.

Wracając do ryb, to pewnie pan Miecio z Heniem jak widzo żywo rybe to
jest git i ślina cieknie. Wielokrotnie widziałem na i po zarybieniach ryby,
które nigdy nie powinny znaleźć się w rzece. Bez płetw, przegłodzone, z
pleśniawką albo bakteryjnymi chorobami. Nie takie rzeczy przechodzą w
komuszym kołchozie.

Pozdrawiam



 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [7] 18.02 13:36
 
PN i BN są unieważnione, inaczej mówiąc są nieważne w znaczeniu prawnym, czy komuś się do
czegoś przydadzą czy nie to jego sprawa.

Co do standaryzacji produkcji zwierzęcej i roślinnej to w ogóle jakiś koszmar - z prostego powodu
"koń jaki jest każdy widzi" Jak nie pasuje to nie kupujesz i już.

Były co prawda normy na marchewkę, buraki cebulę no i na materiał zarybieniowy pstrąga też.
Wymyślali je różni mądrzy naukowcy, miało być świetnie, a było jak zawsze.


A teraz przykład, z życia ze standaryzacji produkcji rybackiej:
Parę lat zarybiałem Wisłe różnym materiałem zarybieniowym, było to zwykle prześliczne pstrągi,
duże, wszystkie podobnej wielkości - jednym słowem na pewno spełniały wszelkie normy. W pewnym
momencie zmieniałem źródło skąd pochodził materiał zarybieniowy pstraga, na nowe stado z Krosna
ciągnięte z dzikich ryb i zamiast ryb o podobnej wielkości przywieźli mi ryby niejednorodne, jedne
maleńkie drugie wielkie - można powiedzieć że pomieszane ryby.

Zarybienia kontrolował ichtiolog "starej szkoły" z WP (na marginesie wcześniej pracował w PZW),
zarzucił, że ryby są pod względem hodowlanym beznadziejne, powinny być podobnej wielkości, takie
wyskoki są niepożądane. Oczywiście pod względem hodowli to on miał całkowitą rację, chłopaki z
Krosna twierdzili, że te wcześniejsze to były super, nic im się nie działo, rosły jak na drożdżach, nie
chorowały, a z tymi sam kłopot.

Problem w tym, że tamtymi jak zarybiałem to w rzece już tak wspaniale nie było. Te nierówne za które
hodowca "starej szkoły" pewnie nie dał by funta kłaków w rzece radzą sobie o wiele lepiej.

Pozdrawiam,
Maciej
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [6] 18.02 15:31
 
Myślę, że opisany przypadek pasowałby do ryb konsumpcyjnych, tu liczy
się masa.

Jeżeli chodzi o materiał do zarybień P&L kryterium powinna byç pula
genetyczna, kondycja zdrowotna i fizyczna.

Pamiętam selekcję u JJ do gatunkowej jakości kwalifikowały się
niekoniecznie większe sztuki.



 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [5] 18.02 19:14
 
tu masz przykład na szczupaka
https://bc.pollub.pl/dlibra/publication/11350/edition/10312/content?ref=desc

Moim zdaniem tego nie da się zrobić tak jak myślisz.

Po zarybieniu w rzece bardzo w niewielkim stopniu można wpływać na to co się z tym dalej dziej, a
narybek w rzece nie rośnie sobie jak w stawie.

W bardzo ograniczonym zakresie panujemy nad przepływami, nad tym co w wodzie żyje (inne ryby),
nad tym co wokoło wody się dzieje, ptactwo, zwierzęta. Zawsze tak było. Najprościej panować nad
wędkarzami, ale wędkarze chcą określać co jest dobre dla wędkarzy, a że są różni wędkarze to i poglądy różne.

Jakość materiału zarybieniowego na pewno jest istotna, w pewnych momentach może być kluczowa,
ale to nie jest tak, że jak spisze się jakiś papier, coś się wymyśli to to zadziała. Każdy papier wszystko
przyjemnie zarówno norma jak i sprawozdanie.

tu masz zdjęcie z dziś,
Dziś przyleciało ok. 500 każdy zjada dzienne 0.5 kg - czyli dziennie łącznie 250 kg - 250 kg to średnia
wydajność z 12 ha. Trwa to od paru dni do póki rzeka nie zamarznie a może to trwać jeszcze kilka dni
-będą codziennie. Jeśli Rybnik zamarznie - a to czasami się zdarza, to będą łowić w przeręblach a
wtedy ich będzie przylatywać znacznie więcej.

Drugie zdjęcie masz z zeszłego tygodnia, weszli do Brennicy i zniszczyli jakieś 5500 m2 dna gdzie
wcześniej pstrągi złożyły ikrę. Żwir.

Jeśli Kazek z myślowymi nie ograniczy tego pierwszego a ja nie ograniczę tego drugiego, to nawet
jakbyś zapisał i zrobił super normę a potem nakazał postępować wg niej pod karą chłosty, pomijając
że nikt, kto nie będzie chciał i tak jej nie będzie wykonywał to i tak się to nie przełoży na rybność
rzeki.

Natomiast jeśli choć częściowo uda nam się zapanować nad pierwszym i drugim to czy zarybienie
wyjdzie czy też nie będzie miało drugorzędne znaczenie, a nawet jak zadziała to niekoniecznie tak
jak to sobie na papierze zapiszemy. Ani tego pierwszego ani tego drugiego w normą nie załatwisz.

Pozdr Maciej




 
wczoraj  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [4] 19.02 07:39
 
Zrozumiała sprawa. Normy sprawdzają się w budowie maszyn najlepiej.

Co norm dla materiału zarybieniowego to żadna norma nie opisze żywego
organizmu. Może za to narzucić pewne, nazwijmy to "kategorie". W drodze
selekcji można wydzielić grupy o różnych cechach. I potem, w zależności
od tego podziału wykorzystać je do zarybienia, lub nie. Tak postępuje się
w genetyce a natura ma swój najdoskonalszy system "doboru
naturalnego" i normę nad normami, wygrywa najsilniejszy i najzdrowszy, w
najlepszej kondycji. To daje gwarancję a raczej szansę na przetrwanie
gatunku.

To mam na myśli. Do wody powinny trafiać wyselekcjonowane osobniki.
I nie chodzi o niewiadomo jakie okazy, tylko zwyczajnie taka norma
zapobiegać powinna sypaniu byle czego, byle kilogramy się zgadzały a w
szczególności niedopuszczalnymi do zarybien stawiać wszelkie
pochorowane, osłabione czy zdefektowane sztuki.

Tu rolę ma też weterynarz, ale on nigdy nie widzi tego co jest przywożone
nad wodę, widzi to co mu pokażą w ośrodku podczas wizji do badania.

Myślę, że brakuje czegoś na kształt certyfikacji dostawców materiału do
zarybień. Taki dostawca musiałby się liczyć z utratą certyfikatu w
przypadku stwierdzenia nieprawidłowości. Może wiązałoby się yo z
większymi kosztami produkcji ale w tym przypadku nie powinno to być
kryterium decydującym.

Na dzisiaj, system oparty jest na towarze konsumpcyjnym i produkcji
kilogramów mięsa a nie jakościowego materiału genetycznego. Z paroma
wyjątkami.

Mogę podać przykład z Bielska. Miałem okazję rozmawiać z jednym z
dostawców materiału zarybieniowego. Na pytanie jak ocenia działalność
okręgu powiedział "zawsze mnie dziwiło, bo tam nikt nie miał pojęcia o
tym co i jak mają to robić, nikt się na tym nie znał". Przypadkowy szwagier
odpowiada za gospodarkę rybacką okręgu.

To gdzie my z tym dojdziemy?

Pozdro.
 
wczoraj  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 19.02 08:34
 
Jeszcze o koparkach

Na dzisiaj niszczenie gniazd tarłowych i ikry a nawet płoszenie ryb w tym
miejscu to przestępstwo z UoRS. Problem w tym, że jeszcze nikt nie
postarał się wystarczająco aby oznakować i udokumentować np
nagraniem dokładną lokalizację takiego gniazda. Więc WP jadą na tym, że
nie ma dowodów na to. Może są, może nie ma.
Na drzewie gniazdo ptaka widać i nikt tego drzewa nie ruszy nawet po
okresie lęgowym bo jest uznane za hipotetyczne siedlisko i kropka.

Jestem przekonany, że gdyby oznakować wyraźnie gniazdo, tarłowe,
zrobić do niego dokumentację fotovideo i najlepiej kilku świadków to
żadna koparka nue ruszy go do marca. Nikt tego nie robi więc jest jak jest.

A nawet jeżeli WP zdecydują się wjechać to z takimi dowodami mają
przeje**** w sądzie. Na dzisiaj robią co chcą bez decyzji środowiskowej,
której uzyskanie nie jest takie proste.

Pozdrawiam
 
wczoraj  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [2] 19.02 09:36
 
To co odkrywasz było juz robione przez nas 20 lat temu:
raport ma 26 stron, poniżej tylko fragmenty


RAPORT

dla

Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Krośnie



Analizy genetyczne pstrąga potowego (Salmo trutta m. fario) z populacji górnej Wisły


Michał Duc1, Mateusz Baca2, Hanna Panagiotopoulou3, Ana Stanković4, i Tomasz Mikołajczyk1
1Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, Katedra Ichtiobiologii i Rybactwa
2Ośrodek Badań Prekolubijskich, Uniwersytet Warszawski
3Instytut Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk
4Instytut Genetyki i Biotechnologii Uniwersytet Warszawski

WSTĘP
Pstrąg potokowy (Salmo trutta m. fario) jest stacjonarną formą gatunku S. trutta o istotnym znaczeniu
gospodarczym. W niektórych krajach jest jednym z najważniejszych gatunków wykorzystywanych dla
potrzeb wędkarstwa sportowego, wspierającego ogromny przemysł turystyczny (Laikre, 1999). Owa
stacjonarność oznacza, iż cały cykl życiowy może przebiegać w jednym cieku wodnym, o ile panują w
nim dogodne warunki środowiskowe, w szczególności troficzne oraz umożliwiające odbycie
skutecznego tarła(Elliot 1994). Forma wędrowna (troć) oraz osiadła (pstrąg potokowy) mogą
koegzystować w rzekach, a niektóre badania sugerują, iż te dwie formy mogą się wspólnie rozradzać
(Hindar i in., 1991). Od ponad stu lat dokonuje się intensywnych zarybień pstrągiem potokowym w
Polsce. Dotychczas materiał zarybieniowy nie pochodził z oryginalnych populacji, a zazwyczaj z innych
nieznanych, nierzadko bardzo odległych (Niemcy, Austria) (Stok 1979) i w dużej mierze jest
nieudokumentowany.

....

FOLUSZ I BRENNICA
Populacje ryb z Brennicy i Ośrodka Zarybieniowego w Foluszu reprezentują polimorficzne
populacje o stosunkowo dużej liczbie alleli w locus oraz heterozygotycznościach. Jednakże grupa
Folusz wydaje się być niejednorodna (wysokie wartości FIS (Wyk. 3)). Rzeczywiście, analiza
STRUCTURE wykazała, że populacja ta składa się z dwóch grup południowych, jednej
charakterystycznej dla populacji Dunajca a drugiej dla Podkarpacia. Zdecydowanie bardziej podobna
genetycznie do Podkarpacia jest Brennica i to ona być może powinna stanowić źródło zarybień tego
regionu, skoro pochodzenie ryb z Folusza jest nieznane a południowe geny wydają się być obcego
pochodzenia.

 
wczoraj  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 19.02 09:46
 
Raport z roku 2009, a prace nad rybami były robione od 2005.
Wniosek z raportu jest realizowany do dzisiaj, choć straciliśmy na wydajności stawów w ośrodkach bardzo
dużo. Po prostu dzikie ryby mają znacznie wyższe wymagania a materiał z nich powinien być dwa razy
droższy, niestety nie jest - cennik RZGW tego nigdy nie uwzględni.

Ale dzisiejsze efekty z Sanu czy Wisły sa nie do przecenienia.
 
wczoraj  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 19.02 14:21
 
Sprawę znam i nigdy nie podważałem jej w żaden sposób.
W tym względzie macie 5zplusem. W paru innych też.

Moje sugestie dotyczą ogółu a w szczególności patologii w bielskim PZW.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 18.02 13:38
 
Wracając do ryb, to pewnie pan Miecio z Heniem jak widzo żywo rybe to
jest git i ślina cieknie. Wielokrotnie widziałem na i po zarybieniach ryby,
które nigdy nie powinny znaleźć się w rzece. Bez płetw, przegłodzone, z
pleśniawką albo bakteryjnymi chorobami. Nie takie rzeczy przechodzą w
komuszym kołchozie.

Pozdrawiam


Ale nie widziałeś tych chorych ryb na Wiśle, nad którą tak piałeś jaką to gospodarkę prowadzi Maciek? Ale
Wisłę zarybia nie Miecio z Heniem tylko Kazek i raczej pochlebnie wyraża się o rybach z zarybienia,
zresztą nie tylko on. Jest jeszcze parę odbiorców zadowolonych.
A co roku zarówno oni jak i Wisła zaopatrywana jest w pstrągi pochodzące z krośnieńskiego kołchozu.
Żegnam, pędzę pilnować naszego kołchozu, a dzisiaj,(zresztą jak co dzień) jeździ 6 samochodów i 7 ludzi
płosząc i strzelając kormorany.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 18.02 15:26
 
Wracając do ryb, to pewnie pan Miecio z Heniem jak widzo żywo
rybe to
jest git i ślina cieknie. Wielokrotnie widziałem na i po zarybieniach ryby,
które nigdy nie powinny znaleźć się w rzece. Bez płetw, przegłodzone, z
pleśniawką albo bakteryjnymi chorobami. Nie takie rzeczy przechodzą w
komuszym kołchozie.

Pozdrawiam


Ale nie widziałeś tych chorych ryb na Wiśle, nad którą tak piałeś jaką to
gospodarkę prowadzi Maciek? Ale
Wisłę zarybia nie Miecio z Heniem tylko Kazek i raczej pochlebnie wyraża
się o rybach z zarybienia,
zresztą nie tylko on. Jest jeszcze parę odbiorców zadowolonych.
A co roku zarówno oni jak i Wisła zaopatrywana jest w pstrągi
pochodzące z krośnieńskiego kołchozu.
Żegnam, pędzę pilnować naszego kołchozu, a dzisiaj,(zresztą jak co
dzień) jeździ 6 samochodów i 7 ludzi
płosząc i strzelając kormorany.


Nie przeczę, na Wiśle jakości szef pilnuje. Tu nie przejdzie byle co

Co do tematu kormoranów to dla mnie byłaby praca marzeń.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [2] 17.02 13:29
 
Czy w momencie zakupu i wypuszczania materiału ktoś (ichtiolog?) dokonuje kontroli jakości? Jak
można rzetelnie sprawdzić jakość 5 tysięcy rybek wielkości palca?


Poza tym, że jak żyją to pływają inne rzetelne sprawdzenie jakości materiału w momencie zarybienia
nie przychodzi mi na myśl.

Co do przepisów to są w zasadzie dwa przepisy jeden mówi o zdrowotności, drugi o pochodzeniu.

I tak, określenie zdrowotności wynika ustawy weterynaryjnej, gdzie w uproszczeniu jest napisane że
materiał do zarybienia powinien mieć taką samą jakość jak ryby przeznaczone do konsumpcji.
Teoretycznie więc powinien wystarczyć nadzór nad hodowlą, a ten jest stały. Za dostarczony do towar
odpowiada producent. Ale do zarybienia trzeba mieć specjalne badanie, które jest ważne dwa
tygodnie - z tego co pamiętam weterynarz określa, że ryby wyglądają zdrowo i nie mają pasożytów.
Badanie kosztuje parę stówek a hodowca musi zapłacić za każdy sortyment, choć wiadomo, że jak
ryby są zdrowe w jednym stawie to trudno aby były chore w drugim. Jak nie zdąży się zarybić, np
woda podniesie się, to badanie musi zrobić ponownie więc kolejne parę stówek wydać. Nie
przeszkadza to jednak sprzedać te same ryby bez tych specjalnych badań do rybnego. W praktyce
więc przepis ten powoduje, że zamiast zarybić w najdogodniejszym terminie trzeba wcześniej
uzyskać badanie.

Drugi przepis wynika z ustawy o rybactwie śródlądowym, tu mowa że materiał ma pochodzić z tego
samego dorzecza. Zdanie są podzielone co to oznacza, ja obstaje że chodzi o ikrę, choć spotkałem
się z innym poglądem, że chodzi o zasilenie ośrodka w wodę - co jest bez sensu bo ta może być
podziemna. Jednak zakładając że chodzi o pochodzenie ikry, to jeśli hodowca wie, że tak jest, a
będzie chciał mi sprzedać narybek, to nawet jak mnie okłamie to ja anie nikt inny nie będę w stanie
tego realnie sprawdzić. Dodatkowo trzeba wiedzieć, że stada tarłowe często były tworzone w
czasach PRL gdzie celowo mieszano ryby z różnych dorzeczy aby podnieść ich jakość. Do tego
dochodzi to, że zawsze ikrę można polać mleczem samca którego jest dość łatwo pozyskać, więc tak
naprawę nie masz pewności skąd pochodzi wylęg, a rybi się to po to aby uniknąć chowu wsobnego.

W praktyce więc choć są dwa przepisy to jeśli chodzi o kontrole jakości ( w znaczeniu że kupuje to co
chciałbym kupić) bazuje na czymś innym. Przede wszystkim kupuję narybek od sprawdzonych
dostawców o których wiem że wkładają serce w produkcję, wiem jak prowadzą produkcję i skąd
rzeczywiście biorą ikrę czy samice i samce do tarła.

Podsumowując nie wszystko się da uregulować przepisami tak aby to działało, na chleb czy kiełbasę
też na pewno są jakieś przepisy określające jakość, ale czy dany produkt jest dobry czy też nie nie
decydują przepisy a ich producenci i kupa różnych czynników których uregulować nie sposób.

Na marginesie dodam, że w znaczeniu hodowlanym jakość wychodzi nie w momencie zarybienia czy
zakupu, a znacznie później, a tu mi ma żadnych uregulowań czy norm.

Pozdr Maciej
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 17.02 14:59
 
Na marginesie dodam, że w znaczeniu hodowlanym jakość wychodzi nie w momencie zarybienia
czy zakupu, a znacznie później, a tu mi ma żadnych uregulowań czy norm.


Każdorazowo jedzie wykwalifikowany pracownik PZW, np. ichtiolog, do ośrodka hodowli i przed
dokonaniem odbioru materiału sprawdza: czy gatunek się zgadza, ilość, rozmiar, ruchliwość, ogólną
kondycję ew. wady rozwojowe, stopień odżywienia/zagłodzenia, co jakiś czas pobiera próbki do ew.
kontrolnych badań weterynaryjnych, no po prostu sprawdza czy reprezentanci PZW przypadkiem nie
kupują za pieniądze członków, a potem nie wpuszczają do wód otwartych badziewia, które ma
tworzyć rybostany bazowe. To to, co mi laikowi przychodzi do głowy jak już mówimy o kontroli jakości
zakupów liczonych corocznie w milionach PLN i materiale biologicznym, który z definicji ma zastąpić
czy wspomóc naturalne procesy rozwojowe.
Coś takiego się nie dzieje?

A jak dzieje, to czy zanim rybki trafią do wody, wykwalifikowani pracownicy WP i PZW , np.ekolodzy
siedlisk wodnych jadą najpierw na wizję i sprawdzają wodę do której te rybki za miliony mają być
wpuszczone, pobierają próbki, analizują fizycznie, biochemicznie tudzież troficznie i ekosystemowo,
czy te rybki za miliony wyciągnięte od członków PZW nie uduszą się z braku tlenu, nie padną w
wysokiej temperaturze, nie zjadą z błotem wezbranionym, niewypłyną brzuchami do góry w zrzucie
ścieków, nie zjedzą ich jazgarze czy nurogęsi itp.

Myślę, że nic z tego się nie dzieje a nasze miliony są przepierdalane na rozkaz Państwa
reprezenowanego przez WP i rękami PZW, jako głównego dzierżawcy, oczywiście poza chlubnymi
wyjątkami.

Czemu to wszytko piszę? Bo byłem ostatnio nad rzeką PZW, która nosi wszelkie znamiona martwej,
pustej, zatrutej wody a w którą wtłacza się na siłę pstragi i lipienie, przejebując naszą kasę na
podtrzymanie piramidy finansowej, opisywanej przez Roberta powyżej (albo poniżej) czyli decydent -
opiniujący - producent - dalszy użytkownik.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 17.02 18:24
 
Nie znam na tyle PZW aby wypowiadać się o całości, ale do mnie przyjeżdżają z rybą pracownicy
etatowi i to są fachowcy dziedzinie rybactwa, są wśród nich ichtiolodzy.

Myślę że jednak problem leży gdzie indziej, to jest bardziej wada systemowa. Dawno temu
wymyślono, że w rzece jak w stawie jak się nie zarybi to ryb nie będzie. Potem wymyślono, że bez
zarybienia ani rusz, a jak się dobrze zarybi to będzie dużo ryb. Więc wymyślono system
przymusowego zarybienia, który wszystkim jakoś tam pasuje. Państwu bo ma co kontrolować,
hodowcom bo mają utrzymanie, dzierżawcom bo z zarybienia może coś wyjść, a zawsze mogą
powiedzieć przecież zarybiliśmy, wędkarzom bo skoro płacą a z rybą jest różnie to chcą wiedzieć za
co płacą.

Żeby było jasne to nie jest twórczość PZW, istniało to w zasadzie od kiedy te zarybienia prowadzono.
Tak jak można rozgrzeszać Nowickiego, że zarybiał wylęgiem łososia Wisłe pod Wawelem to trudno
rozgrzeszać że Wisłę w Chrzanowie wylęgiem pstrąga w 1928 zarybiało krakowskie Wędzisko. Obok
tego obwodu zarybiano wylęgiem łososia, zapewniam że w tym czasie wszyscy wiedzieli że to nie
działa - i co z tego. Nadzorowały to autorytety polskiej ichtiologii, a państwo kontrolowało i straszyło
że zabierze obwody, trochę jak dziś.

Co do zarybienia tym lipieniem to sprawy nie znam, ale z mojego doświadczenia wynika, że po mniej
więcej 5-6 latach wiadomo czy dana polityka zarybieniowa się sprawdza i czy zarybienia danym
gatunkiem czy sortymentem mają sens. Da się to sprawdzić i zmienić decyzję, ale w przypadku ciała
kolegialnego wcale nie jest to takie proste, jak taka komisja uchwali to ci co zarybiają nie mają
specjalnego wyjścia bo tak jest stworzony system. Ryzyko jest więc duże - ktoś wyciągnie zarybienia
i spyta a gdzie lipień? I co wtedy? Jak operat mają źle napisany to już katastrofa, bo system jest taki,
że nie liczy się czy ryba jest, czy generują przychody, a czy zarybiono. (casus KTWS).

Pozdr Maciej



 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [10] 17.02 17:45
 
Instrukcja odbioru, załadunku, transportu i wypuszczenia materiału zarybieniowego do miejsc zarybienia.
(dalej w tekście jako Instrukcja)

1. Zasady ogólne odbioru materiału zarybieniowego.......................

łącznie 8 stron, wyślę mailem

 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [9] 17.02 18:00
 
Piotrze a po co mu to? Przecież on NIC z tym nie zrobi. Tylko się wymądrza.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 17.02 18:36
 
Tajemnicą Poliszynela jest to, że każda hodowla od czasu do czasu ma
problemy z chorobami. Od pasożytów, po wirusy i bakterie. To zmora
każdego hodowcy. Znam przypadki pozbywania się na szybko i na siłę
zarybiania. Ale to margines.
Mam też udokumentowane operatowe zarybienia potokowcem, gdzie
połowa ryb to tęczak a nawet 100% palia. Taki proceder był uskuteczniany
przez lata w bielskim PZW. Ci sami przestępcy nadal wymieniają się
stanowiskami w zarządzie okręgu a powinni dostać dożywotni zakaz
zbliżania się do wody.
Są też potwierdzone zarybienia pstrągiem np Koszarawy za panowania
oszusta Kubalicy ze śmiertelnością materiału bliską 50% jeszcze przed
dowiezieniem ryb do rzeki. Sprawa czebaczka przelała czarę zaniedbań i
od tego czasu pilnują się jak mogą. A Marszałek zachwycony i
prawidłowa gospodarka klepnięta.

W Bielsku przez lata zarybienia były prowadzone z tak wielką ilością
uchybień, że cudem jest to, że tu jeszcze cokolwiek pływa w wodzie.

Ci sami nieudacznicy dalej marnotrawią nasze pieniądze i układy szwagier
-szeagier plus koledzy mają się doskonale.

 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 17.02 19:57
 
Jak jesteś taki znawca to powinieneś wiedzieć że ryb w wodach BB nie brakuje dlatego że
nie zarybiają. Tylko nie ma czego zarybiać.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [6] 17.02 19:16
 
Piotrze a po co mu to? Przecież on NIC z tym nie zrobi. Tylko się wymądrza.

Czy tak czy nie - nie wiem. Czasem i mnie ponosi i nawet kiedyś odpisałem Mikrutowi (Boże wybacz!).
Jest jedno ale.
Czyta forum kilka osób i takie pisanie odbierają jako brak takowej instrukcji i możliwość działania bez
zasad.
O tym czy materiał zarybieniowy jest dobrej jakości czy nie decydują lata. Jeśli tak jak na Wiśle populacja
utrzymuje sie na dobrym poziomie to znaczy że zarybienia są dokonywane właściwie i dobrym materiałem
(może z małymi wyjątkami, nie zakupionym w Krośnie ).
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [5] 17.02 19:44
 
A jak tam sprawa karpi z Hłomczy z wrzodziejącym zapaleniem skóry??
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [4] 17.02 23:25
 
A jak tam sprawa karpi z Hłomczy z wrzodziejącym zapaleniem skóry??

To pewnie była wina materiału zarybieniowego.
Zarybienie Hłomczy w październiku a ryby z objawami skórnymi w kwietniu. Tylko ci co nie znają tematu
mogli się złapać na rewelacje Mikruta.
Kolejna kompromitacja.

Dlaczego nie zająłeś się normami materiału zarybieniowego? Byłeś zajęty przejmowaniem wód dla WP?
I nie udało się, ale szkoda. Już był w ogródku...
I dobrze że się nie udało, bo gospodarka rybacka w WP była i jest 100 razy gorsza jak w PZW!
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [3] 18.02 06:57
 
A jak tam sprawa karpi z Hłomczy z wrzodziejącym zapaleniem
skóry??


To pewnie była wina materiału zarybieniowego.
Zarybienie Hłomczy w październiku a ryby z objawami skórnymi w
kwietniu. Tylko ci co nie znają tematu
mogli się złapać na rewelacje Mikruta.
Kolejna kompromitacja.

Dlaczego nie zająłeś się normami materiału zarybieniowego? Byłeś zajęty
przejmowaniem wód dla WP?
I nie udało się, ale szkoda. Już był w ogródku...
I dobrze że się nie udało, bo gospodarka rybacka w WP była i jest 100 razy
gorsza jak w PZW!


To by się zgadzało. Choroba nie rozwija się dwa dni, szczególnie zimą w
zimniejszej wodzie. Jak temp podskoczy bakterie mają eldorado. Po tych
ubytkach mięśni na rybach widać, że rozwijała się bardzo długo.
Ale, co tam. Cieszą się przecież wszyscy i wędkarze ich żony, dzieci i koty.
Kto by tam się przejmował taką błahostką.

Ciekawe jakie porozumienia w związku z tym zapadły i jakie bajki chłopy
od płacenia składek usłyszeli.
Z mojej wiedzy, materiał z hodowli w której stwierdzono jakieś choroby
nie może być wykorzystywany do zarybień przez 3 lata od stwierdzenia
choroby.
Ale, przecież kto tego dopilnuje.

Zdrowia życzę





 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [2] 18.02 13:23
 
Tak, choroba rozwijała się najbardziej na zdjęciach. Jeden szczupak robiony w 5 ujęciach.
A sprawę przejął Powiatowy Lek. Wet. i to on miał decydujący głos. Finał zapewne znasz ale nie jest za
wygodny dla was więc o tym nie napiszesz.
 
  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [1] 18.02 15:24
 
Tak, choroba rozwijała się najbardziej na zdjęciach. Jeden szczupak
robiony w 5 ujęciach.
A sprawę przejął Powiatowy Lek. Wet. i to on miał decydujący głos. Finał
zapewne znasz ale nie jest za
wygodny dla was więc o tym nie napiszesz.
.

Nie szczupak a karpie, którym brakowało 1/4 ciała.
Sprawie tej jsk wielu innym ukręcono łeb? Nieprawdaż.
Jak pisałem nie ma hodowli bez chorób, utrzymywanie takiej narracji to
zwykła dezinformacja.


 
wczoraj  Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego? [0] 19.02 09:57
 
Dezinformacją było pokazywanie dwóch ryb z Hłomczy podpartych kilkunastoma zdjęciami z Internetu.

Oczywiście choroby się zdarzają i przy naszym stanie środowiska będą się zdarzać coraz częściej. Jednak
wnioskowanie, że zarybiony 6 miesięcy wcześniej materiał nie wykazujący klinicznych objawów był
przyczyną choroby to zwykłe szczucie
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus