|
Nie znam na tyle PZW aby wypowiadać się o całości, ale do mnie przyjeżdżają z rybą pracownicy
etatowi i to są fachowcy dziedzinie rybactwa, są wśród nich ichtiolodzy.
Myślę że jednak problem leży gdzie indziej, to jest bardziej wada systemowa. Dawno temu
wymyślono, że w rzece jak w stawie jak się nie zarybi to ryb nie będzie. Potem wymyślono, że bez
zarybienia ani rusz, a jak się dobrze zarybi to będzie dużo ryb. Więc wymyślono system
przymusowego zarybienia, który wszystkim jakoś tam pasuje. Państwu bo ma co kontrolować,
hodowcom bo mają utrzymanie, dzierżawcom bo z zarybienia może coś wyjść, a zawsze mogą
powiedzieć przecież zarybiliśmy, wędkarzom bo skoro płacą a z rybą jest różnie to chcą wiedzieć za
co płacą.
Żeby było jasne to nie jest twórczość PZW, istniało to w zasadzie od kiedy te zarybienia prowadzono.
Tak jak można rozgrzeszać Nowickiego, że zarybiał wylęgiem łososia Wisłe pod Wawelem to trudno
rozgrzeszać że Wisłę w Chrzanowie wylęgiem pstrąga w 1928 zarybiało krakowskie Wędzisko. Obok
tego obwodu zarybiano wylęgiem łososia, zapewniam że w tym czasie wszyscy wiedzieli że to nie
działa - i co z tego. Nadzorowały to autorytety polskiej ichtiologii, a państwo kontrolowało i straszyło
że zabierze obwody, trochę jak dziś.
Co do zarybienia tym lipieniem to sprawy nie znam, ale z mojego doświadczenia wynika, że po mniej
więcej 5-6 latach wiadomo czy dana polityka zarybieniowa się sprawdza i czy zarybienia danym
gatunkiem czy sortymentem mają sens. Da się to sprawdzić i zmienić decyzję, ale w przypadku ciała
kolegialnego wcale nie jest to takie proste, jak taka komisja uchwali to ci co zarybiają nie mają
specjalnego wyjścia bo tak jest stworzony system. Ryzyko jest więc duże - ktoś wyciągnie zarybienia
i spyta a gdzie lipień? I co wtedy? Jak operat mają źle napisany to już katastrofa, bo system jest taki,
że nie liczy się czy ryba jest, czy generują przychody, a czy zarybiono. (casus KTWS).
Pozdr Maciej
Nadesłany link: https://zezwolenia.malawisla1.pl/dane/cms/zarybieniawisla.jpg
|