f l y f i s h i n g . p l 2024.09.19
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Ostatnie czasopismo WW na rynku. Autor: S.R. Czas 2024-09-19 16:13:16.


poprzednia wiadomosc Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? : : nadesłane przez S.R (postów: 2735) dnia 2024-09-08 19:26:05 z *.dynamic.chello.pl
  Ziemowit,
przeczytałem na Jerkbait wszystkie wypowiedzi i w nich jest parę argumentów co do braku wydawania SZŁ. Nie będę ich powielał.
Piszesz, że młodzi ludzie garną się do innych metod niż FF. Przede wszystkim jest wiele ryb w jeziorach i rzekach innych niż górskie, które można łowić z powodzeniem różnymi metodami. Porównywanie do FF wydaje się nie zasadne. FF to pstrągi i lipienie. Nie karpie, płotki czy okonie. Też tak uważam jak Zenek( powyżej wypowiedzieć Trouta).
Piszesz również, że filmy mają po kilkadziesiąt tyś wyświetleń i więcej. No tak ale jak są nakręcone. Ja obserwuję tylko 4-5 firm fedderowych, mistrza Polski i to są naprawdę nakręcone filmy profesjonalnie. tego się chce słuchać, oglądać i czerpać wiedzę. We FFF tylko Traper nakręcił parę filmów i szkoda, że nie kontynuują bo je się fajnie oglądało, szczególnie Piotrka Zieleniaka, która ma dar do opowiadania o przyrodzie czy FF.
Zrobiłem rundę jakiś czas temu po filmach FF amatorskich i tego nie da się oglądać. Jak nie lecą kurwy i ja jebie, jak Ci niektórzy wędkarze mylą pojęcia w łowieniu na muszkę, jakie głupoty gadają. Tego nie da się odzobaczyć.
Nie ma co oglądać w Polsce z polskim udziałem. Teraz chłopaki z Wild Fish Story zaczynają coś kręcić ale to raczej króciutkie shorty paro minutowe choć mają 2-3 dłuższe i są fajnie nakręcone. Super. Wiem też, że chcieli zrobić festiwal filmów ale nie ma z czego wybrać. Dramat.

I teraz do tego co napisałeś odnośnie upadku lub gdzie zmierza Polski FF.
W życiu bym nie chciał, żeby wszyscy łowili na muszkę. Żeby to był tak popularna metoda, żeby było tych ludzi dziesiątki tysięcy. Czy to elitarne ma być? Wg mnie bycie muszkarzem to coś wiecej niż bycie karpiarzem czy łowienie płotek. No po prostu u nas jest a przynajmniej powinna być wymagana dużo większa, szersza wiedza w kwestii ryb, robactwa, warunków w rzekach i całej tej otoczki, która sprawia, że masz wiedzę.

I teraz oczywiście można powiedzieć, że w USA na każdym kroku jest sklep gdzie kupisz cały zestaw łowienia. Ale ile tam jest rzek czy jezior a ile u nas. Ile tam masz możliwości a ile u nas.

W kwestii czasopisma dla karpiarzy. Że się firmy reklamują, że ludzie kupują, itd. No to zastanów się ile firm w Polsce produkuje sprzęt muchowy, ilu jest dystrybutorów i czy oni chcą łożyć na reklamy w czasopiśmie, które ma iluś tam prenumeratorów. I nie mówimy tu o 2 czy 3 tysiącach bo to znikoma ilość na rynku prasy. Do tego dochodzi kwestia co tam jest w tym czasopiśmie. Czy life style w nucie FF czy czasopismo dla muszkarzy z prawdziwego zdarzenia, które się chce czytać bo jest tam o nas. O naszym środowisku.
Żeby prowadzić takie czasopismo trzeba ludziom-autorom płacić. Nie drobne w postaci 300 zł za artykuł tylko dużo więcej. To mają być nazwiska, które przyciągną ludzi, to mają być osoby, które mają do powiedzenia o FF więcej niż bardzo dobry muszkarz. Bo co ma do powiedzenia muszkarz, autor -przeciętny w tym co pisze aby przekazać przeciętnemu muszkarzowi. Ile razy można czytać o Białce czy Dunajcu w tym samym czasopiśmie co rok czy dwa.
Sklepy internetowe nie idą w reklamę w czasopiśmie, które nie ma subskrybentów, nie ma zejścia z półki a info o nakładzie i danych sprzedaży są owiane tajemnicą.

Firmy z tanim sprzętem nie chcą się reklamować w niczym bo to im nic nie pomaga. To się nie klika. Sklep internetowy i paru innych woli dać sprzęt wędkarski na zawody gdzie przyjedzie 20-30 osób, do tego sprzeda trochę produktów uczestnikom i może na tym wyjdzie na zero albo trochę zarobi.
Gdybyśmy jeszcze mieli producenta- PRODUCENTA a nie zlecającego produkty do produkcji w fabryce, która robi wszystko dla wszystkich to sytuacja byłaby inna. Ale takiego nie mamy i raczej mieć nie bedziemy. Jedyną firma produkującą w Polsce jest FishingArt z jednymi z najlepszych blanków na świecie. Ale Krzysiek nie musi mieć reklamy. On ją już ma od dawna w świecie więc po co mu Polska w czasopiśmie z nakładem paru tysięcy... żeby tylko było.


I na koniec... Wędkarz muchowa to być instytucja w wiedzą w każdym obszarze tego co łowi, gdzie łowi i czym łowi.

A pooglądaj filmy na YT, które pokazują jak partacze pokazuja jak kręcić parkinsony albo kołowrotek muchowy do nimfy, nie łowiąc na niego w ogóle i który odpakował jak go dostał przed kamerką. Do tego amatorską, z kiepskim oświetleniem i błędami językowymi i brakiem składni językowej.

Przy tym wszystkim... większość myli wylot z rójką. I dla kogo ma ten jeden czy drugi magazyn być przeznaczony jak dalej te błędy są powielane.

O innych aspektach upadających czasopism nie będę pisał bo mi nie wypada.






  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [14] 08.09 21:44
 
Pełna zgoda co do kontentu rodzimych pism i filmów. Mielenie tego
samego w kółko. I niestety, ale nie widzę zmiany, poza formą
przekazu. Fajnie obejrzeć film z ładnymi ujęciami i obejrzeć dobre
foty, ale brakuje świeżej treści. A przeciez nie brakuje u nas osób,
które potrzebną wiedzę mają. Jest wiele kanałów niepolskich, które
są bogate i w treść i są dobre jakościowo. I powiem szczerze, że tam
szukam nowych rzeczy, informacji, ciekawostek I konkretów.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [13] 08.09 22:00
 
Paweł.
Nikt rozsądny nie przekaże wiedzy zdobytej w danej chwili czy dlugimi latami nikomu innemu, gdy wie że
załatwi sam siebie. Prędzej czy później. Załatwi "swoją" wodę, "swoje" ryby, miejscówki. Dlaczego? Dlatego że
przy tak małym staraniu się polskich środowisk muchowych o swoje (w okolicach zamieszkania) wody i ryby,
wpadają oni na łowniejsze (w danej chwili) łowiska. A jeżeli na tych czy jakichkolwiek innych łowiskach wolno
zabierać ryby, zawsze choćby nie wiem przy jakich ograniczeniach, znajdzie się "kolejny" który po mięso
przyjedzie.
Albo wszystkie łowiska muchowe muszą być C&R albo dla przyjezdnych nie można wydawać zgody na
zabieranie ryb z obcych wód.

Jeżeli wchodząc na miejscówkę gdzie można spodziewać się głowacicy, słyszę od innego wędkarza
(przyjezdnego) "muszę ją dzisiaj wypatroszyć", to choćby było to w żartach, nie chce go ani jemu podobnych
nigdy więcej na Sanie widzieć. Nie mówiąc nawet o podpowiadaniu i doradzaniu w kwestii połowu.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [10] 09.09 13:12
 

Albo wszystkie łowiska muchowe muszą być C&R albo dla przyjezdnych nie można wydawać zgody na
zabieranie ryb z obcych wód.


No bo przecież miejscowi to tak dbają o swoje wody, przykładem niech będzie San, w ogóle ryb nie
beretują, nie oszukują na ilości zabieranych z wody ryb, nie tłuką głowacic w okresie, ani potokowców
jesienią, że przyjezdnym - bo to czyste zło - trzeba przykęcić śrubkę.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [9] 10.09 07:37
 
Pisałem już tyle razy "why" a Ty dalej swoje. Każdy nie zadba o swoje wody/łowiska i może być (dla ryb) tylko
lepiej. Nie jeździć i pacyfikować inne "po wysypie" ryb bo albo tarło się udało, albo użytkownik harował i ma
owoce ciężkiej pracy. I wyrzeczeń. Wyrzeczeń nie użytkownika, a tych którzy mu w tym pomagają płacąc
choćby składki na jego koszty.
Chyba że idziemy w stronę typu "chce zjeść troc czy łososia z morza jadę, łowię i pacyfikuje tam". Podobnie ze
szczupakami czy sandaczami tam gdzie się pokażą. Chce zjeść głowacice, jadę na Podhale, San czy
wszędzie tam i zjadam. Niekoniecznie jednokrotnie. Widziałeś dokładnie co było na Myczkowcach. Było
łowisko chwilowo dobre to trzeba było je zgwałcić żeby nie napisać wyjeb***. Na maxa.
Pisałem o łowiskach w Norwegii, Szwecji, Holandii, Anglii i to zrobili z nimi Polacy. Oczywiście nietylko.
Podawałem przykład gościa/gości z Krakowa (a i z różnych miejsc Polski) gdy jeździli na morze dreć łososie i
trocie bo się dało.
Kurwa, jakiś strasznie głodny ten naród. Lub kulinarnie wymagający.
Przyjechać na San wyjebać głowacice bo chcę sobie ją zjeść. A może chce ją "wypatroszyć" bo zjada lipienie a
ich dalej mimo zakazów i starań "za mało". Lekarze od poprawiania i znajdowania recept na ryby!

Kolejnym "nowym" dla wód są Ukraińcy coraz częściej łowiący na wodach. Zezwolenia mają jak każdy inny. A
jak to Maciej Wilk pisał "pilnować ich trzeba" (temat niezkazanych narzędzi rybackich w rękach nad wodą).

Pozdro. Jak znikną (głowacice) dam ci znać. O ile tu się szybciej nie dowiesz.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [8] 10.09 14:42
 
Pisałem już tyle razy "why" a Ty dalej swoje. Każdy nie zadba o swoje wody/łowiska i może być (dla
ryb) tylko lepiej.


A ja tyle razy zadawałem Ci to samo pytanie: czym różni się przyjezdny płacący składkę od miejscowego
płacącego taką samą skladkę? Do dziś nie uzyskałem odpowiedzi.

Czym różni się Krakus (który potem okazał się jednak Krośniakiem) który legalnie zabija piękną (może
Twoją) głowacicę (która potem okazała się jednak nie zabita) od kolesia z Leska, który w kwietniu złowił i
zajebał i to na śmierć równie piękną głowacicę, a który to koleś dalej ma kartę i jest członkiem PZW, koło
w Lesku i łazi z wędką po wodzie?
Czym?
A czym się różni przyjezdny z reklamówką do której pakuje ryby od miejscowego z reklamówką do której
pakuje ryby?
Czym uzasadniasz tą niechęć do przyjednych skoro Twoi ziomale równie, jak nie bardziej łupią San z
tych ostatnich ryb?

Twoja ksenofobiczna wrzutka o Ukraińcach jest raczej chybiona. Przypominam, że ryby z Sanu w latach
80 i 90-tyc wymorodowali w 100% polscy a nie ukrańscy czy niemieccy "wędkarze".
Byli to zarówno miejscowi jak i przyjezdni.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [7] 10.09 15:33
 
Od siebie dodam, że w moich stronach 99% zaobserwowanych kłusowników to dzielni Polacy / katolicy.
Negatywny wpływ krwiożerczych Ukraińców nie znajduje potwierdzenia w danych empirycznych (przynajmniej jeśli chodzi o Rabę i Dunajec)...
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [6] 11.09 21:51
 
Co maja do tego wszystkiego katolicy? Komuś ciagle ostatnio przeszkadzają? Muzułmanie
mają być? Żydzi? Urodziłeś się w rodzinie katolickiej? Jeżeli nie, nikt ci tego nie wypomina.
Może za niedługo ktoś zacznie pytać czy jest się Polakiem?

Obyście (wszyscy który mają z katolikami jakiś problem) nie musieli przypominać sobie lub
pytać, co wyklepać i do kogo przed przyłożoną do łba lufą sowieckiej pukawki. Wtedy jakoś
każdy wie co głowie go ciśnie.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [5] 12.09 11:43
 
Skąd przypuszczenie, że mam coś do katolików? Chciałem po prostu dokładnie oznaczyć "etniczność" delikwentów przyłapanych na tym niecnym procederze. Coś co, mam wrażenie, jest dla niektórych szczególnie ważne...

Weź wyluzuj poślady...
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [4] 12.09 12:42
 
Właśnie. Za często ważne i nie dla niektórych. Szukanie celu, przyczyn, ofiary. W latach 30
zeszłego wieku w Niemczech też znaleźli sobie winnych i ofiary. Jak się to skończyło
wszyscy na świecie zapamiętają na wieki. Teraz katolicy, PiS-owcy, itd, itp. Faszyzm od
takich szturchańców się rodzi.
Nie żebym czepiał się wyłącznie Ciebie. Ty dodałeś „... dzieli Polacy/katolicy”. Wielu przed
Tobą to samo wskazywało palcem wiec nie o Ciebie wyłącznie tu chodzi.

Pozdrówko z pięknych Bieszczad. Jeszcze polskich gdyby ktoś się zastanawiał.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [0] 12.09 13:06
 

Pozdrówko z pięknych Bieszczad. Jeszcze polskich gdyby ktoś się zastanawiał.


Również pozdrawiam. Zazdraszczam bliskości, choć ostatnio jakoś milej wspominam ukraińską część Bieszczadów (Starostyna-Pikuj). Łażenie po połoninach bez kontaktu z człowiekiem - bezcenne...
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [2] 12.09 15:28
 
Faszyzm od takich sztućców się rodzi.
Nie żebym czepiał się wyłącznie Ciebie. Ty dodałeś „... dzieli
Polacy/katolicy”. Wielu przed Tobą to samo wskazywało palcem


Zapomniałeś Zyga jeszcze "miejscowi/przyjezdni".
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [1] 12.09 15:59
 
Ja za chwilę będę nad Sanem czyli w okolicach choć bez wędek. Żal ale zawsze to
przyjezdny….bac sie?


Faszyzm od takich sztućców się rodzi.
Nie żebym czepiał się wyłącznie Ciebie. Ty dodałeś „... dzieli
Polacy/katolicy”. Wielu przed Tobą to samo wskazywało palcem


Zapomniałeś Zyga jeszcze "miejscowi/przyjezdni".
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [0] 12.09 16:17
 
Ja za chwilę będę nad Sanem czyli w okolicach choć bez wędek.
Żal ale zawsze to przyjezdny….bac sie?


Bądź takim przyjezdnym jak ja. Zapłać roczną, wyjdź na wodę max 15
dniówek, nie zabij ani jednej złowionej ryby, zachowaj kulturem
osobistom a bać się nie masz czego.

 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [1] 09.09 15:18
 
Paweł.
Nikt rozsądny nie przekaże wiedzy zdobytej w danej chwili czy dlugimi latami nikomu innemu, gdy wie że
załatwi sam siebie. Prędzej czy później. Załatwi "swoją" wodę, "swoje" ryby, miejscówki. Dlaczego? Dlatego że
przy tak małym staraniu się polskich środowisk muchowych o swoje (w okolicach zamieszkania) wody i ryby,
wpadają oni na łowniejsze (w danej chwili) łowiska. A jeżeli na tych czy jakichkolwiek innych łowiskach wolno
zabierać ryby, zawsze choćby nie wiem przy jakich ograniczeniach, znajdzie się "kolejny" który po mięso
przyjedzie.
Albo wszystkie łowiska muchowe muszą być C&R albo dla przyjezdnych nie można wydawać zgody na
zabieranie ryb z obcych wód.

Jeżeli wchodząc na miejscówkę gdzie można spodziewać się głowacicy, słyszę od innego wędkarza
(przyjezdnego) "muszę ją dzisiaj wypatroszyć", to choćby było to w żartach, nie chce go ani jemu podobnych
nigdy więcej na Sanie widzieć. Nie mówiąc nawet o podpowiadaniu i doradzaniu w kwestii połowu.


Nie jest tak jak piszesz, p.Sołtysiak ma wiele filmów o Sanie i właściwie wszystko już pokazał.
 
  Odp: QUO VADIS ... polskie wędarstwo muchowe ? [0] 10.09 06:30
 
Dzięki filmom tego Pana swego czasu zaorany został II zakręt. Dzięki
filmom innego Pana orano i nieomal zaorano kolejne, pobliskie
miejsce. W Polsce nie wolno publikować w ten sposób bo to
uruchamia wędkarską i kłusowniczą szarańczę, która niszczy
dorobek wędkarzy wypuszczających złowione ryby.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus