|
czyli sam pan przyznaje ze pzw nie jest stowarzyszeniem tylko tworem ktory w przemianie podciagnal sie pod stowarzyszenie
bo to stowarzyszeniu powinno zalezec na eliminacji "wrogich"jednostek ze swoich szeregow
to stowarzyszeniu powinno zalezec na usprawnianiu w swoich dzialan
to stowarzyszeniu powinno zalezec zeby promowac wzorce i postawy etyczne
i zaraz pan powie ze to my jestesmy stowarzyszeniem bo to my wybieramy wladze etc
ale za razem nic nie jestesmy w stanie osiagnac ponad kolo
widzi pan to jest skonstruowane sprytnie
bo nawet jezeli ktos sie przedostanie przez sitko i dojdzie troche wyzej to moze podzialac na szczeblu okregu
do wladzy na gorze juz sie nie dostanie
troche tak jak w folwarku zwierzecym
wszystkie swinie sa rowne ale niektore rowniejsze
reasumujac
na najnizszym szczeblu to stowarzyszenie
na troche wyzszym to stowarzyszenie z elementami dyktatury
na najwyzszym to juz tylko dyktatura
mnie jest naprawde obojetne kto bedzie dzierzawil obwody
ile by nie kosztowala skladka i ile by nad woda bylo ludzi pracujacych spolecznie na zecz stowarzyszenia
i ile ryb by nie bylo wposzczonych
i jak by nie byla pilnowana woda
to i tak nie bedzie ryb jak sie nie ockniemy
Szanowny Panie,
Ja niczego nie "przyznaję" tylko wprost pisze o tym, że PZW funkcjonuje jako organizacja społeczna z czasów PRL-u, a forme stowarzyszenia ma zapisaną w statucie. Ma Pan rację, że dzieje się tak za sprawą członków tego stowarzyszenia, bo funkcjonowanie organizacji zalezy wprost od jego członków.
Nie ma Pan większego pojęcia o tym, w jaki sposób są zorganziowane władze tej organizacji oraz o tym co jest mozliwe w jej ramach, a tytakże założył Pan sobie jakies blokady niemożności, które nie pozwalają na dojrzenie istniejących warunków. Ale to dość powszechne, do zmiany trzeba dorosnąc...
Mnie też jest w zasadzie obojętne kto będzie dzierząwił obvwody, pod warunkiem że bedzie robił to dobrze ... na razie zbyt wielu chętnych nie ma ...
Natomiast zależy mi na tym, żeby to, co jest w rękach wedkarzy miało się jak najlepiej, zwłasdzcza ze w rękach wedkarzy jest wiele z dziedzictwa sięgającego historii sprzed pwostania PZW, co warto zachowwać i to nie jako pamiątki archeologiczne, ale jako funkcjonujące zasoby służace organizowaniu wędkarstwa ... I to już od nas zalezy co z tego zostanie zachowane i rozwijane, a co przepadnie ...
ma Pan rację, że nic z tego nie będzie, jeśli się nie ockniemy ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
panie jerzy
znam wiele osob ktore dlugo dzialaly w organizacji
wnioslo istotne zmiany na rzecz usprawnienia "organizacji wedkowania"na szczeblu lokalnym
i ktore probowaly wniesc zmiany na szczeblu ogolnopolskim
nawet przeprowadzone analizy ekonomiczne potwierdzaly slusznosc ich pomyslow
jednak tak sie nie stalo
dlaczego
skoro my popieralismy te zmiany jako czlonkowie "stowarzyszenia"
skonczylo sie to wypaleniem tych ludzi
bo niestety glowa muru nie brzebijesz
ja wierze ze chce pan dobrze i zycze sukcesow i wiary
i ma pan moje poparcie jako czesci stowarzyszenia do ktorego naleze
tylko zeby sie nie okazalo ze ma pan wstrzas mozgu
pozd
a ryb i tak nie bedzie
zachecam pojechac za granice ale nie tam gdzie wedkuja polacy od lat
|