|
Dzięki Witek za megaposta!
Ciekawe te zapiski. Może do niektórych wątków się odniosę:
Pan prof. dr hab. Ryszard Bartel poinformował zebranych o możliwości finansowania budowy przepławek ze środków unijnych. Finansowanie to pokrywa 100 % kosztów kwalifikowanych. Warunkiem uzyskania wsparcia finansowego jest umieszczenie obiektu przewidzianego do udrożnienia na liście Wojewódzkiego Programu Ochrony i Rozwoju Zasobów Wodnych w Programie Udrożnienia Rzek
To najważniejsza wiadomość jaką czytałem w ostatnich dniach!
Panowie - ktoś coś wie na ten temat? Są już jakieś jaskółki?
A może by tak wszystkie rzeki przymorza hurtem na takie listy wprowadzić, ha?
Pan Janusz Kościanowski ze Stowarzyszenia Rybaków Zalewu Wiślanego zakwestionował zarybianie rzek Bałdy i Pasłęki wylęgiem troci wędrownej ze względu na obfitość ryb drapieżnych oraz stwierdził, że należy zwiększyć akcje zarybieniowe, jakimi zarybiane są te rzeki. Prof. R. Bartel odpowiedział, że ilość wypuszczanych ryb wiąże się z mała ilością pozyskanych tarlaków i uważa, że lepiej byłoby zarybiać rzekę smoltami.
Wydaje mi się, że smolty z powodu większej przeżywalności zmniejszają sukcesywnie zróżnicowanie genetyczne w całej populacji. Podkoncentrowanie genów właśnie od tej zbyt małej ilości tarlaków, będzie sukcesywnie prowadzić do zubożenia puli genetycznej. To chyba nie jest dobre rozwiązanie, prawda?
Jak jest zbyt mało tarlaków, to niech adekwatnie do ich ilości zostanie wpuszczony wylęg. Selekcja naturalna wyelminuje słabe osobniki, natomiast proporcje genów będą mniej zaburzone. Sypanie smoltów to tak jakby klonowanie "Kiepskich". To nie jest długofalowe rozwiązanie. Oczekiwania gospodarcze nie mogą być górą w takich programach. To nie staw hodowlany.
Pan A. Sobieszczański dodał, że Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (RZGW) w Gdańsku nie stosuje reperkusji w stosunku do dzierżawców, którzy nie wywiązują się z zawartych umów. Dodał także, że inaczej wygląda egzekwowanie prawa na podanym przykładzie rzeki Słupi i na Wiśle w dolnym jej biegu. Prof. R. Bartel dodał także, że przesłał notatkę z zastrzeżeniami dotyczącymi wykupu ryb przez Spółdzielnię „Troć” do Ministra Rolnictwa, RZGW w Gdańsku i Urzędu Marszałkowskiego, ale nie spowodowało żadnych reperkusji.
Bez komentarza.
Pan W. Parwanicki poruszył sprawę znakowania przez obcinanie płetw tłuszczowych. Pan doc. P. Dębowski stwierdził, że powinno to być obligatoryjne, wpisane w umowę odbioru smoltów, koszty operacji wliczone w cenę smoltów i że może przekazać usypiacz (propiscin) hodowcom, którzy już teraz chcą rozpocząć obcinanie płetwy tłuszczowej.
Jak zwykle skoncentrowałem się na szukaniu dziury w całym:
Propiscin... wszystko fajnie, tylko, że w pracy pt.: Propiscin - a safe new anaesthetic for fish autorzy przeprowadzili badania na kilku gatunkach ryb w 1/4, 1, 2, 12 i 24 godz. po znieczuleniu. Ciekaw jestem, czy ktokolwiek przeprowadzał badania długoterminowe dotyczące tego preparatu? Nigdzie nie znalazłem jego składu chemicznego, więc trudno mi cokolwiek teraz powiedzieć. Generalnie na tle innych usypiaczy Propiscin wypadał o wiele lepiej, ale że mi nigdy nie w smak jakikolwiek hurra optymizm, znalazłem w sieci artykuł o oddziaływaniu dwufenoksyetanolu i propiscinu na Labraksy gdzie autorzy stwierdzili dla tego gatunku niższą toksyczność dwufenoksyetanolu. Tyle z abstraktu, bo nie chcę wydawać 42 $ na cały artykuł, aby stwierdzić, czy badania też były wykonywane wyłącznie w aspekcie krótkoterminowym. Ale czy rybactwo żyjące z dnia na dzień potrzebuje jakichkolwiek badań długofalowych? Proszę odpowiedzieć na moją prowokację w sposób rozwojwy dla nas wszyskich i podać przykład takich badań dla dłuższego odcinka czasu wpływu - kolokwialnie ujmując - "chemii", z którą się styka ryba podczas hodowli.
Na koniec powiem, że dość mocno kopałem w zasobach publikacji o roli płetwy tłuszczowej, bo skoro ona występuje, to pewnie nie dla picu. Chciałem sprawdzić badania czy jej amputacja nie wpływa negatywnie na stan zdrowia ryb. Znalazłem tylko całą masą stron o tej amputacji w związku ze znakowaniem ryb z hodowli - "plaga" to ogólnoświatowa. Może nikomu nie przyszło do głowy aby takie badania robić, lub za słabo szukałem. Ot taki test. Podzielić ryby z jednej ikrzycy na dwie populacje, obcinamy połowie populacji płetwę tłuszczową, a reszta czynników na zasadzie Ceteris Paribus i jedziemy.
Nie ufam żadnym autorytetom na słowo, więc dopuki ktoś mi nie pokaże badań naukowych dowodzących braku szkodliwości obcinania tych płetw - nie uwierzę. Natura nie robi rzeczy na nic nie potrzebnych, chyba że jest to jakiś organ w zaniku po przodkach. Nie znam się na tym, proszę o helpa.
Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek
|