Odp: odp.MYŚLISTWO I WĘDKARSTWO- nie do porównania !!!
: : nadesłane przez
Paweł Ziętecki (postów: ) dnia 2003-01-03 10:28:15 z *.swieradow-zdroj.sdi.tpnet.pl
Konrada rozumiem , chociaż w przeciwieństwie do Niego nie znajduję na to argumentów. Moze w dzieciństwie? Kto sie bawił rybą? A te misie , sarenki i inne. Miłe są.
Marek, łatwo przeszedłeś od 200 m. do kłusowania i zabijania zwierzyny przez psa. Co sie dzeje gdy jest to 232 m. i nie zachodzi zbrodniczy psi proceder. Wytłumacz psu , ze albo 200m albo buda lub całe zycie smycz oraz , że to do czego stworzyła go natura jest be. Z psami to jeszcze jako tako. Co do kotów to 200m jest kompletnym absurdem. Pas 200m wokół zabudowań a reszta to królestwo mysliwych? Nie za dużo zaanektowali? To prawo jest chore i każdy kto patrzy na to dosłownie i wykonuje w praktyce to bandyta a nie myśliwy. Mnie kiedyś się czepiał myśliwy , na moim gruncie, że pies biega luzem. Mój pies jest dobrze wychowany. Za daleko nie odbiega. Czasami pogoni z zajacem lub sarną. On sie przebiegnie i zwierzyna łowna sie przebiegnie. Nikt nikogo nie dogoni. Ile psów w polsce dogoni sarne lub zajaca. Pochrzaniły się mysliwym watahy psów dzikich z psami domowymi. A ponoc znaja sie na zwierzynie. Sa w stanie odróznić zwierze zdrowe od takiego z wadami ( nawet ukrytymi) a do psa zadbanego , moze byc rasowego i z włascicielem w poblizu bedzie wypalał z fuzji.
Co by powiedzieli gdybym zastrzelił im foksteriery bo ganiaja za dzikiem 232 m. od zabudowań.
Pozdrawiam Paweł